Po gwałtownie przerwanym posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości przez jej przewodniczącego Ryszarda Kalisza z SLD, o komentarz poprosiliśmy posła Antoniego Macierewicza, szefa Parlamentarnego Zespołu badającego tragedię smoleńską.
wPolityce.pl: - Jak Pan skomentuje sensacyjne informacje, jakie padły podczas posiedzenia komisji?
Antoni Macierewicz: - Najważniejszym komentarzem do dzisiejszego posiedzenia jest po prostu prawda - są fakty, które dzisiaj zostały ujawnione, a dokładniej - potwierdzone. Prokuratorzy pytani przez nas - zarówno prokurator Szeląg, jak i prokurator Artymiak potwierdzili, że urządzenia pomiarowe pokazały liczną obecność związków trotylu - TNT - które zostały wykazane na wyświetlaczach urządzeń, których używano w Smoleńsku. W związku z tym, ta kwestia nie ulega wątpliwości. Prokuratorzy nie umieli powiedzieć, dlaczego wprowadzili opinię publiczną w błąd, dlaczego pan Szeląg mówił nieprawdę w tej kwestii.
Próbował wyjaśniać, że dla niego odczyty tych urządzeń nie są tożsame z procesowym potwierdzeniem tego faktu, ale przecież w swojej wypowiedzi 30 października nic nie mówił o procesowym potwierdzeniu, tylko mówił o tym, że nie stwierdzono obecności trotylu.
Dzisiaj przyznał, skonfrontowany z producentem tych urządzeń, który został przez Zespół Parlamentarny poproszony o obecność podczas posiedzenia komisji i któremu udzieliliśmy głosu, przyznał, że urządzenia pokazują natychmiast obecność trotylu i ją wykazały w Smoleńsku, w licznie badanych przedmiotach, które zostały tam zidentyfikowane, zarówno we wraku, jak i innych częściach resztek materiałów po zbrodni smoleńskiej, które badali prokuratorzy. I to jest istota dzisiejszego posiedzenia.
Oczywiście jest problem, który mam nadzieję zostanie szybko rozwiązany - dlatego, że to oznacza, że Pan Hajdarowicz wyrzucił pana redaktora Wróblewskiego, pana redaktora Gmyza i innych redaktorów oraz, że cała nagonka, z którą mieliśmy do czynienia - utrata pracy przez te osoby, ale także w piśmie "Uważam Rze" - ta cała lawina, która się przetoczyła i doprowadziła do olbrzymich strat w dziennikarstwie polskim - i w takim gigantycznym ataku na wolność słowa, który w ciągu ostatniego miesiąca miał miejsce, że to wszystko było zawarte i wynikało z kłamstwa pana prokuratora Szeląga.
Dlatego jest pytanie, kto wpłynął na pana prokuratora, jakie czynniki polityczne sprawiły, że on zdecydował się mówić nieprawdę, a reszta prokuratury tolerować to i akceptować przez ponad miesiąc ten festiwal kłamstwa w tak straszliwej sprawie, jak zbrodnia smoleńska.
To są pytania, które będziemy jeszcze zadawali. Moim zdaniem, powinniśmy jednak wnioskować o natychmiastowe odsunięcie od śledztwa pana prokuratora Szeląga, który jak się okazało, wprowadził i organy konstytucyjne państwa polskiego i opinię publiczną i wymiar ścigania w błąd swoją konferencją prasową.
wPolityce.pl: - A jakie te informacje mogą mieć znaczenie dla dalszego śledztwa? Jakie powinny być następne kroki w śledztwie?
- Oczywiście ma olbrzymie znaczenie. Podstawowy problem polega jednak na tym, że badania tych próbek, które zostały pobrane w Smoleńsku nie mogą być przeprowadzane i pozostawać w ręku i dyspozycji ludzi, którzy są gotowi wprowadzić opinię publiczną w błąd. Tak długo, jak długo będzie o tym decydował pan płk Szeląg, tak długo, jak długo będzie to w dyspozycji takich ludzi, to żadnych dalszych kroków nie powinno być, ponieważ widzimy, że to są ludzie gotowi w każdym momencie oszukiwać swoich przełożonych, swoich podwładnych, opinię publiczną.
Dlatego pierwszym krokiem powinno być przekazanie tego postępowania i analizy osobom, które są wiarygodne i ośmielę się powiedzieć, że z udziałem zarówno ekspertów, rodzin i ich pełnomocników jak Zespołu Parlamentarnego. Widzimy bowiem, że gdyby nie praca Zespołu Parlamentarnego, gdyby nie nasza nieustanna analiza, gdyby nie nasze nastawanie na weryfikowanie nieprawdziwych informacji, to także dzisiaj byśmy nie uzyskali tego prawdziwego stanu rzeczy.
Co oznacza obecność tam trotylu na miejscu? Oznacza olbrzymie prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia ze zbrodnią i z zamachem. To oznacza, że całe śledztwo powinno być teraz ukierunkowane na hipotezę zamachu - i że z tej perspektywy należy badać wszystkie inne ślady i wszystkie inne okoliczności. Oznacza, że powinno ono zostać poddane zasadniczej rekonstrukcji w całości, bo dotychczas było ono prowadzone z punktu widzenia wykluczenia zamachu, z punktu widzenia niedostrzegania i ignorowania wszystkich śladów związanych z zamachem.
Dam jeden przykład, otóż okazuje się, o czym ja nie wiedziałem jeszcze do wczoraj, że Centrum Antyterrorystyczne w dniu 9 kwietnia 2010 r. wysłało do SKW, do ABW, do Biura Ochrony Rządu i wszystkich innych służb powiadomienie o możliwym zamachu terrorystycznym. Wysłało, a tymczasem żadna z tych służb nie zareagowała, tak, jak powinna zareagować na informację, że grozi zamach terrorystyczny. On był dedykowany konkretnie do możliwości porwania samolotu. Tak więc taka informacja powinna wywołać alarm w polskich służbach w sytuacji, w której rano 10 kwietnia wylatuje samolot z prezydentem na pokładzie i całą polską elitą. Oni dostają informację, że może być zamach terrorystyczny i nic nie robią. A ta informacja jest systematycznie ukrywana i ignorowana i w ogóle nie robi się żadnego śledztwa, żadnej analizy pod tym kątem. To jest jeden z setek przykładów, istotnych wątków, związanych z zamachem, które w ogóle nie są przez prowadzących śledztwo prokuratorów brane pod uwagę i analizowane - są ignorowane, utajniane i niedostrzegane.
Dlatego podsumowując - organizacyjnie oznacza odebranie tego śledztwa ludziom, którzy się skompromitowali i którzy powinni być natychmiast z prokuratury usunięci - ale przede wszystkim trzeba im natychmiast odebrać to śledztwo, powierzyć je osobom wiarygodnym, dołączyć ekspertów rodzin i ekspertów Zespołu Parlamentarnego i podjąć na nowo weryfikację tego śledztwa z punktu widzenia hipotezy zamachu, która powinna być hipotezą wiodącą w dalszym postępowaniu śledczym.
wPolityce.pl: - A jak pan skomentuje sposób zakończenia posiedzenia komisji przez jej przewodniczącego posła Ryszarda Kalisza?
- Pan poseł Kalisz robił wszystko, żeby uniemożliwić ukazanie prawdziwego przebiegu wydarzeń, aby ochronić prokuraturę i kłamstwa prokuratury przed ich ujawnieniem. Zachowywał się skandalicznie, zachowywał się niezgodnie, nie tylko z obyczajem parlamentarnym, ale także z regulaminem Sejmu. Rozumiem, że robił to dlatego, gdyż jest on jedną z tych osób, które brały udział w tej nagonce przeciwko prawdzie po 30 października, a nawet od samego początku dramatu smoleńskiego od 10 kwietnia.
Bronił więc pewnego błędnie, fałszywie rozumianego interesu politycznego - przedkładał go nad obowiązek bezstronności przewodniczącego komisji sejmowej, zwłaszcza tej - wymiaru sprawiedliwości. To, że nie poddał formalnego wniosku o przegłosowanie kontynuowania posiedzenia jest złamaniem regulaminu Sejmu. Oczywiście miał obowiązek poddania pod głosowanie tego wniosku i w ten sposób łamie parlamentarne zasady obowiązujące w Sejmie
CZYTAJ TEŻ:
- A jednak trotyl? Sensacyjne oświadczenie producenta spektrometrów na sejmowej komisji sprawiedliwości
- Producent detektorów używanych w Smoleńsku rozwiewa wątpliwości: jeśli urządzenie MO2M i inne wykazały obecność trotylu, to trotyl tam był
not. zrk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/145968-trzy-pytania-do-antoniego-macierewicza-hipoteza-zamachu-powinna-byc-teraz-hipoteza-wiodaca-w-dalszym-postepowaniu-sledczym