CZTERY PYTANIA do Cezarego Gmyza. "Nie wierzę, żeby te białoruskie metody, jakie stosuje Hajdarowicz, nie odbiły się w Europie"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

wPolityce.pl: Paweł Lisicki już nie jest redaktorem naczelnym "Uważam Rze". Został zwolniony. W związku z tym z funkcji ustąpił również m.in. Piotr Gabryel. Jak Pan to ocenia?

Cezary Gmyz: Jedyne podobne wydarzenie z dziejów prasy polskiej, które przychodzi mi na myśl, to wyrzucenie redakcji Tygodnika Powszechnego po tym, jak redakcja nie zgodziła się zamieścić peanu na część Józefa Stalina po jego śmierci. Wtedy nastąpiło przejęcie TP przez Bolesława Piaseckiego i grupę z PAXu. Obecnie nie mamy do czynienia z sytuacją, w której w kraju panuje totalitaryzm, ale metoda zastosowana przez właściciela "Rzeczpospolitej" jest metodą, na widok której cisną się na usta ciężkie słowa. Dziennikarze "Uważam Rze" pokazali, że tytuł jest własnością jednego człowieka, ale ich pióra i poglądy nie są niczyją własnością.

 

Paweł Lisicki mówił, że jednym z powodów jego zwolnienia był brak zgody na zamknięcie łamów "Urz" na Pana teksty. Stał się Pan wrogiem nr 1 w świecie mediów?

Nie mam wrażenia, bym stał się wrogiem nr 1 w świecie dziennikarskim. Wrogiem wolnego słowa i niezależności stał się Grzegorz Hajdarowicz. O moją osobę w całej historii chodzi najmniej.

 

Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że Pana publikacja o trotylu stała się pretekstem do przejęcia tygodnika.

Jako środowisko tygodnika "Uważam Rze" - ja wciąż figuruje w stopce redakcyjnej - staliśmy się ludźmi, którzy muszą pokazać, czym jest wolność prasy. Nie wierzę, żeby te białoruskie metody, jakie stosuje w tej chwili Grzegorz Hajdarowicz, nie odbiły się w Europie. Doprowadzenie do tego, że dziennikarzy traktuje się jak chłopców na posyłki, jest rzeczą nieprzyjętą w standardach Unii Europejskiej oraz państwach z kręgu cywilizacyjnego Europy.

 

Sprawa zmian w "Uważam Rze" oraz "Rzeczpospolitej" jest kolejnym elementem zmian, które osłabiają standardy demokratyczne w Polsce. Co dzieje się z polską demokracją?

Rzeczywiście z polską demokracją niestety nie dzieje się dobrze. Od dłuższego czasu mamy do czynienia z ograniczeniem swobód demokratycznych. Są tego liczne przykłady. Wspomnę jedynie o ograniczeniach związanych ze zgromadzeniami, czy poprawce senatora Rockiego, która odcięła opinię publiczną od części informacji publicznych. Mamy również zapowiedź ministra Sikorskiego powołania ustawy o tajemnicy dyplomatycznej, czy propozycje zmian kodeksu karnego dotyczącą tzw. "mowy nienawiści". To wszystko, kierunek zmian, jest zamachem na wolność słowa i swobody obywatelskie.

Rozmawiał KL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych