"Historia Kowalskich" to film o zapomnianych ludziach: Żydach, którzy zginęli i Polakach, którzy podzielili ich los próbując ratować swych sąsiadów

wPolityce.pl: Skąd pomysł, aby zrobić film „Historia Kowalskich”? Czy to rodzaj odporu danego „pedagogice wstydu”?

Arkadiusz Gołębiewski, reżyser, wydawca: - Nasz film opowiadający o losach Polaków ratujących Żydów to kontynuacja pracy rozpoczętej jeszcze w latach 90. przez nieżyjącego już dziś prof. Tomasza Strzembosza. To on jest prekursorem badań nad przypadkami Polaków, którzy zginęli pomagając Żydom w czasie wojny. Do tej pory tak naprawdę nikt się tą tematyką nie zajmował. Znane są przykłady pomocy osób, które nagrodził instytut Yad Vashem medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, bo takie osoby miały dwóch świadków.

Była jednak wielka masa osób, o których wszyscy zapomnieli, zmarginalizowano tych ludzi. Trzeba zacząć upominać się o nich: o Żydów, którzy zginęli i nie mają nawet grobu i o Polaków, którzy zginęli, bo ratowali i także często nie pozostało po nich nic.

Podjęliśmy próby zdokumentowania tych losów, jeździłem po Polsce, powstał projekt „Patriotyzm jutra”. Cztery lata trwało zbieranie świadectw ludzi, którzy pamiętają, że na ich terenie ktoś ginął za to, że ratował innych. Konsultowaliśmy się z nimi, oni dawali nam wskazówki i my tam jechaliśmy. To była praca wręcz naukowa. Ten projekt był robiony razem z IPN.

Powstał wtedy film „Życie za życie”, trzynaście historii opowiadanych przez 35 minut o rodzinach, takich jak Kowalscy, Kosiorowie, Skoczylasowie. Wtedy właśnie powstał pomysł, aby rozszerzyć ten projekt na film dokumentalno-fabularny. Zaprosiliśmy do tego Andrzeja Trzosa-Rastawieckiego i Macieja Dejczera. Zacząłem robić z Maciejem film o Kowalskich, który nazwaliśmy „Historia Kowalskich”.

Skromnymi środkami, czekając nawet na najdrobniejsze datki zrobiliśmy film, który chcielibyśmy, aby trafił do młodego widza, aby był prosty w przekazie, bo łatwiej wtedy zrozumieć na czym polegała pomoc sąsiadom-Żydom w czasie okupacji niemieckiej. Chcieliśmy też pokazać genezę symbiozy polsko-żydowskiej, dlatego cofamy się do okresu II Rzeczypospolitej i próbujemy odtworzyć tkankę małego miasteczka. Film funkcjonuje jako film dokumentalny, chociaż 90 procent zdjęć jest fabularyzowanych. Robimy rekonstrukcję na podstawie świadectw osób, które spotkaliśmy w Ciepielowie, a które są świadkami historii, uwiarygadniają ją. Ich opowieści, nagrywane przez wiele godzin, przetworzyliśmy na sceny fabularne, grane przez zawodowych aktorów.

 

Co sprawiło, że zdecydowaliście się wyjść z tym filmem na Zachód, poza granice Polski?

Już na samym początku pracy myśleliśmy nie tylko o polskim widzu. Dzięki współpracy z Narodowym Centrum Kultury film został przetłumaczony na siedem języków, w tym na japoński. Był zresztą wyświetlany w Japonii.

Pomysłodawcą pokazu w Parlamencie Europejskim jest Konrad Szymański (europoseł PiS - przyp. red.). Wiosną postanowił, że taki film trzeba tam koniecznie wyświetlić.

Przygotowujemy to wydarzenie od kilku miesięcy. Wieziemy ponad tysiąc kopii z tłumaczeniami oraz specjalną ulotką. Film trafi nie tylko do europarlamentarzystów, ale i do wszystkich ambasadorów, którzy mają swoje placówki w Brukseli.

Szczerze mówiąc w rozpropagowaniu "Rodziny Kowalskich" liczyliśmy na Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Mimo prób zainteresowania tym tematem MSZ w 2009 r., nie otrzymaliśmy wsparcia.

 

Czy wasz obraz ma szansę odebrać „Pokłosiu” opinię "najważniejszego ostatnio filmu na temat relacji polsko-żydowskich”?

„Historia Kowalskich” zrealizowana jest przy pomocy bardzo skromnych środków, za 750 tysięcy złotych, a film Władysław Pasikowskiego bodajże za 9 milionów. Tylko z Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej „Pokłosie” dostało 3,5 mln dotacji, a „Historia Kowalskich” 200 tysięcy.

Nasz film oparty jest na faktach. Nie jest „dydaktyzmem na zamówienie”. Nie wkładamy faktów łopatą do głów. Uważam, że „Historia Kowalskich”, mimo że powstała za małe środki, ma duże szanse przebić się do świadomości ludzi. Jest bardzo przejmująca i mało kto kończy jej oglądanie z suchymi oczami. No i rzecz najważniejsza – wszystko, o czym opowiadamy, zdarzyło się naprawdę. Opowiedzieli nam o tym świadkowie.

ROZM: Slaw

CZYTAJ TAKŻE: "Historia Kowalskich" w Parlamencie Europejskim. Na pokazie autorzy - Arkadiusz Gołębiewski i Maciej Pawlicki

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.