W najnowszym wydaniu „Rzeczpospolitej” wydawca Grzegorz Hajdarowicz zabrał głos, opisując swoją relację z wydarzeń, które miały miejsce po opublikowaniu tekstu o wykryciu na wraku tupolewa w Smoleńsku.
W swoim tekście Hajdarowicz krytykuje zarówno Cezarego Gmyza, jak i Tomasza Wróblewskiego, uderzając w ich wiarygodność.
O Cezarym Gmyzie Hajdarowicz pisze tak:
Tekst napisał Cezary Gmyz, jego źródła nie tylko nie zostały zweryfikowane, ale mam poważne wątpliwości czy istniały w ogóle.
Tomasz Wróblewski jest przedstawiony jako niestabilny emocjonalnie dziennikarz, który zaprzecza sobie:
Wielokrotnie zapewniał mnie (Wróblewski – red.), że daje do druku tekst zweryfikowany i sprawdzony w kilku źródłach oraz potwierdzony przez prokuratora generalnego. (…) Następnego dnia, już po konferencji prasowej prokuratorów, red. Wróblewski pisze w oświadczeniu o pomyłce Redakcji. Robi to mimo mojej prośby, by nie dawać żadnych oświadczeń, zaczekać na konferencje premiera, potem wspólnie jeszcze raz przeanalizować źródła. Po dwóch godziny słowo „pomyliliśmy się” znika ze strony. I nie jest to błąd anonimowego pracownika, jak sugeruje w swoim internetowym wystąpieniu, ale jego decyzja. Kolejny niezrozumiały zwrot. Co więcej, 31 października na pierwszej stronie „Rzeczpospolitej" umieszcza materiał podpisany przez red. Gmyza, że redakcja nie wycofuje się z niczego. Warto zapytać, o co chodziło Wróblewskiemu? Pomyliliśmy się, czy nie, mamy dowody na trotyl czy nie?
Hajdarowicz sugeruje również, że sprawy dotyczące kadr „Rzeczpospolitej” są sprawą wewnętrzną prywatnej spółki, która podlega grze rynkowej. Z racji fatalnego, zdaniem Hajdarowicza, wydźwięku artykułu, który uderza w wiarygodność gazety, Hajdarowicz podjął decyzje, by zwolnić z pracy osoby odpowiedzialne za tę sprawę.
Znając wszystkie okoliczności tej sprawy, wyłania się z tych wydarzeń obraz pracy Redakcji i działu krajowego, źle zorganizowanych, z kierownictwem o nieokreślonych kompetencjach, opartych na braku przywiązania do warsztatu i standardów pracy dziennikarskiej. (…) A decyzja ta nie ma żadnego związku z wolnością słowa, czy próbą cenzurowania czegokolwiek i kogokolwiek
- pisze Hajdarowicz.
Wydawca „Rzeczpospolitej” w swoim tekście przedstawia również zasady, jakie mają obecnie obowiązywać wszystkich dziennikarzy jego gazety. Wymienił je w siedmiu punktach:
1. Dziennikarz to zawód zaufania publicznego.
2. Fundamentami warsztatu dziennikarskiego są niezależność, prawdomówność, uczciwość i wolność wypowiedzi.
3. Odpowiedzialność to podstawa wolności słowa w pracy dziennikarza.
4. Dziennikarz rzetelnie i bezstronnie przekazuje informację opartą o wielostronne i w pełni potwierdzone źródła, wyraźnie oddziela fakty od domysłów i własnych opinii.
5. Dziennikarz nie angażuje się w działalność polityczną, nie należy do struktur administracji publicznej.
6. Dziennikarz ze względów etycznych nie przyjmuje żadnych korzyści majątkowych bez zgody przełożonych.
7. Wydawca ponosi współodpowiedzialność prawną i finansową za błędy dziennikarzy. Dlatego w przypadku pojawiających się wątpliwości co do rzetelności przygotowanego materiału ma prawo zażądać ujawnienia źródeł redaktorowi naczelnemu, gwarantując ich poufność wobec świata zewnętrznego.
Widząc działanie Grzegorza Hajdarowicza oraz obecne zasady pracy dziennikarzy jego gazety nie sposób stłumić w sobie rodzących się pytań.
Jak pogodzić etykę pracy dziennikarza z obowiązkiem ujawniania źródeł dziennikarskich osobom trzecim? Kto osobiście i jakie gwarancje daje informatorom swoich dziennikarzy? Jak się ma wolność słowa (pkt. 2) do represji, jakim pan Grzegorz Hajdarowicz poddał dziennikarzy mających związek z przygotowaniem materiału o wykryciu materiałów wybuchowych? Jak się mają tezy o odpowiedzialności za słowa oraz oddzielaniu opinii i domysłów od faktów (pkt. 3 i 4) do szkalowania Cezarego Gmyza, że nie miał żadnych źródeł przy tworzeniu swojego materiału? Jak się ma stwierdzenie, że dziennikarz nie angażuje się w działalność polityczną (pkt. 5) do spotykania się Hajdarowicza z rzecznikiem rządu i uprzedzania go o niewygodnym dla władzy artykule? I wreszcie, czy punkt 6 oznacza, że za zgodą wydawcy dziennikarze „Rzeczpospolitej” mogą przyjmować korzyści majątkowe? Wtedy to jest etyczne?
Wydaje się, że Grzegorz Hajdarowicz złamał w ostatnich dniach zasady, które właśnie opracował. Jakie poniesie konsekwencje?
KL
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/144729-hajdarowicz-atakuje-gmyza-i-wroblewskiego-ustanawiajac-nowe-standardy-pracy-dziennikarzy-rzeczpospolitej