Komunistyczny aparatczyk chce wsadzić opozycję do więzienia. Za słowa. Wyborcza wypuszcza Kika

fot. PAP / P. Polak
fot. PAP / P. Polak

Przemyślana strategia dyskredytacji PiS ruszyła pełną parą. Najpierw rozmowa z prof. Brzezińskim, którą wałkowano na antenie TVN24 tak długo, by przekaz o niszczeniu fundamentów demokracji wdrukował się skutecznie w świadomość opinii publicznej, potem pogróżki Palikota z mównicy sejmowej, który groził Jarosławowi Kaczyńskiemu więzieniem, a na koniec przypieczętowanie całej sprawy wywiadem z prof. Kazimierzem Kikiem, autorytetem Agory, posiadającym barwną przeszłość PRL.

Za sponiewieranie godności Rzeczypospolitej, za insynuacje polityczne, za niszczenie autorytetu najwyższych instytucji państwa polskiego, za przyczynianie się do utraty wiarygodności Polski w Europie Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz powinni siedzieć

- powiedział Kik w TOK FM.

PiS zburzy wszystkie świętości i wartości, by przeforsować interesy Jarosława Kaczyńskiego

- stwierdził.

 

Przypomnijmy krótko historię politologa i historyka Kika. Za wikipedią:

W latach 1970–1990 należał do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, wcześniej był działaczem Zrzeszenia Studentów Polskich i Związku Młodzieży Socjalistycznej. W 1981 był lektorem KC PZPR. Należał do współzałożycieli Polskiej Unii Socjaldemokratycznej, której był wiceprzewodniczącym. Partię tę opuścił wkrótce w proteście przeciw udzieleniu przez Tadeusza Fiszbacha poparcia dla kandydatury Lecha Wałęsy na stanowisko prezydenta RP. Następnie współtworzył Unię Pracy. W 2001 wstąpił do Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W 2004 wybrany został w skład konwentu programowego SLD. Wkrótce potem opuścił partię. W 2007 był w regionalnym komitecie honorowym Platformy Obywatelskiej. W 2009 kandydował bez powodzenia do Parlamentu Europejskiego z listy Porozumienia dla Przyszłości, a w 2011 również bezskutecznie z ramienia SLD do Senatu.

Trudno mieć zatem wątpliwości dlaczego właśnie ta postać, właśnie w takim momencie komentuje postawę Jarosława Kaczyńskiego. Jesień była dla Platformy wyjątkowo mizernym okresem, co pokazały sondaże. Lawinowy spadek poparcia i rosnąca niechęć wobec działań rządu Donalda Tuska musiały zostać jakoś okiełznano. By pomóc sprawie, wymyślono więc sekwencję profesorskiego wystąpień ex cathedra.

Dla PiS autorytetami są ci, którzy podzielają ich punkt widzenia. Nie ma autorytetów obiektywnych, są pisowskie. Słowa przedstawicieli PiS o Brzezińskim dyskwalifikują tę partię z jakiejkolwiek racjonalnej debaty. Nie liczą się żadne racje, liczą się emocje. Jednego człowieka. Nie ma o czym dyskutować. PiS będzie kąsało wszystkich. Dla PiS nie ma problemu prawdy. Jest problem racji. I to ich racji.

- mówił dalej Kik.

PiS zburzy wszystkie świętości i wartości, by przeforsować interesy Jarosława Kaczyńskiego. Ludzie w PiS robią wszystko, co się jemu podoba, bo to on nadaje ton. Jeżeli III RP ma zostać sponiewierana przez chorobę Kaczyńskiego, w rozumieniu patologii myślenia, koncentrowania się na jednej rzeczy i narzucenia innym tego przekonania, to może nie warto o nią walczyć

- dodaje.

Kazimierz Kik w sposób jednoznaczny podważa też zasadność istnienia Jarosława Kaczyńskiego na polskiej scenie politycznej. Zapytany o to, czy prokuratura powinna się zająć wypowiedziami polityków, które miały miejsce po publikacji "Rzeczpospolitej" w artykule "Trotyl na wraku tupolewa", odpowiada:

Bez dyskusji. Zanim by zszedł z mównicy, powinni go aresztować na sali sejmowej, nawet niezgodnie z prawem [posłów chroni immunitet - red.]. Tak długo, jak państwo pozwoli sobą szargać, tak długo znajdą się ci, którzy będą to robić. Donald Tusk jest spętany, ubezwłasnowolniony liberalnym podejściem do polityki. A jest coś ważniejszego od niego. To autorytet państwa. Tusk nie może kazać zamknąć, bo nie ma tym polega demokracja. Nie ma instytucji chroniących państwo. Instytucje są partyjne lub quasi-partyjne i na ich czele stoją ludzie z nadania partyjnego. Są spętani wewnętrzną niemocą. Uginają się pod autorytetem partii, nie państwa. I działają w ich interesie. Partie sa chronione, państwo nie. Andrzej Seremet, prokurator generalny, był nominowany przez Lecha Kaczyńskiego. A on teraz przemyka się chyłkiem, nie zabiera głosu.

Wszyscy wiemy, że Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz dawno powinni siedzieć. Za sponiewieranie godności Rzeczypospolitej, za insynuacje polityczne, za niszczenie autorytetu najwyższych instytucji państwa polskiego, za przyczynianie się do utraty wiarygodności Polski w Europie. Nie jest nawet ważne, czy oni mają rację, czy nie. Tak długo, jak w Rzeczypospolitej będzie można rzucać bezkarnie kalumnie pod adresem najwyższych organów państwa polskiego, nie będzie rozwoju demokracji w Polsce. Pozwalamy sobie na zbyt wiele i stwarzamy atmosferę, że można pozwolić sobie na jeszcze więcej. Pytanie tylko, czy Rzeczpospolita to wytrzyma.

- dodaje Kik.

 

Tak oto według mędrców salonu jawi się sytuacja polityczna w Polsce. Prawda, że proste? Minimum wysiłku intelektualnego, nadmiar emocji, szczypta manipulacji i nikt już nie pamięta o niekończącej się liście zaniedbań, zaniechań, skandali, nepotyzmu, korupcji, układów etc. By żyło się lepiej.

 

mall, gazeta.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych