"Rzeczpospolita" dochowała wszelkiej staranności przy zbieraniu informacji na temat znalezienia śladów wybuchu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Zdjęcie "wywiniętych" burt TU-154M z raportu dr. Grzegorza Szuladzińskiego
Zdjęcie "wywiniętych" burt TU-154M z raportu dr. Grzegorza Szuladzińskiego

Tomasz Wróblewski redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” zapewnia, że tekst o odkryciu na wraku Tu-154 śladów materiałów wybuchowych w gazecie nie ukazałby się bez potwierdzenia ich u osób znających szczegóły ze śledztwa.

Wróblewski dodaje przy tym, że niektóre z tych osób naciskały na redakcję, aby wstrzymać publikację:

apelowali do naszego poczucia odpowiedzialności za państwo i sugerowali zwłokę

- pisze szef „Rzepy” w artykule wstępnym. Już sama ta deklaracja wskazuje na bardzo dużą powagę sytuacji.Żadna gazeta, chcąca aby mówiono o niej – opiniotwórcza – a do takich na pewno należy „Rzeczpospolita”, nie napisałaby rzeczy wywracających stan wiedzy na temat największej polskiej tragedii po wojnie do góry nogami, bez kilkakrotnego przejrzenia faktów.

Im prędzej dojdziemy prawdy, tym mniejsze będą szkody – polityczne i społeczne. Ten tekst ma jedynie być apelem do wszystkich środowisk, a zwłaszcza do rządzących, żeby odłożyć  na bok wzajemne uprzedzenia. Zapomnieć  wszystkie impertynencje, wzajemne oskarżenia, podejrzliwości, jakie narosły po obu stronach smoleńskiej barykady. Otwórzmy nowe śledztwo

- apeluje red. Wróblewski.

Jego zdaniem rząd powinien umieć przyznać się do błędu, jeśli fakty podane przez gazetę oficjalnie potwierdzą organy ścigania.

Slaw/ Rzeczpospolita

 

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych