Gościem poranka Ranka Wnet był Cezary Gmyz, autor artykułu, który wywołał ogromną burzę.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Rz": Ślady trotylu na wraku tupolewa. Znaleźli je polscy biegli, którzy wrócili ze Smoleńska dwa tygodnie temu
Dziennikarz śledczy mówił Piotrowi Gockowi o szczegółach ustaleń:
Ok. półtora miesiąca temu do Smoleńska udała się grupa polskich prokuratorów i biegłych pod kierownictwem dwóch referentów Warszawskiej Okręgowej Prokuratury Wojskowej. To byli biegli m.in. od pirotechniki.
Na pytanie, dlaczego śledczy byli podejrzliwi wobec analiz rosyjskich, Gmyz odpowiadał:
Do tej pory mieliśmy przeprowadzone sekcje kilku osób, ale chodziło o trzy ofiary katastrofy – Janusza Kurtykę, Przemysława Gosiewskiego i Zbigniewa Wassermana. Już wtedy pojawiły się pierwsze wątpliwości – że być może trzeba jeszcze raz przebadać wrak. Gdy poproszono Rosjan o analizy pirotechniczne z miejsca wydarzenia, okazało się, że ich ekspertyzy nie spełniają żadnych standardów cywilizowanego świata. Eksperci, którzy przeprowadzali sekcję zwłok poprosili prokuraturę wojskową, by ta wysłała na miejsce ekipę biegłych, by mogli ostatecznie wykluczyć bądź potwierdzić przyczynę śmierci tych trzech osób.
Wrócili ze Smoleńska ok. dwóch tygodni temu. Dlaczego premier nie ujawnił tych wieści wcześniej? Informacja ma bardzo dużą siłę rażenia i trzeba wykluczyć pozostałe hipotezy – to znaczy prokuratorzy biorą pod uwagę – roboczo – trzy hipotezy. Pierwsza z nich zakłada, że te ślady materiałów wybuchowych to efekt zamachu. Druga z nich mówi o tym, że z materiałami wybuchowymi Tupolew mógł się zetknąć już po uderzeniu w ziemię – Smoleńsk był przedmiotem bardzo ciężkich walk w latach II wojny światowej. No i trzecia hipoteza stawia pytanie o to, czy ktoś już po samej katastrofie nie naniósł tych środków na wrak tupolewa. Która z nich jest najbardziej prawdopodobna – nie podejmuję się przesądzać, ale jest oczywistym, że lekceważona przez prokuraturę hipoteza zamachu musi być potraktowana poważnie.
Piotr Gociek dopytywał o konferencję naukową o Smoleńsku, której uczestnicy doszli do podobnych wniosków, które wynikają z ustaleń "Rz". Gmyz odpowiadał:
Teoria dwóch wybuchów znajduje potwierdzenie w tych ustaleniach, o których piszemy dziś w „Rz”, bowiem ślady trotylu znalezione są właśnie w dwóch miejscach. Mianowicie – we wnętrzu samolotu, na ok. 30 fotelach oraz na tzw. śródpłaciu – miejscu, gdzie z grubsza rzecz biorąc, skrzydło łączy się z kadłubem. To odpowiada temu, co ustalili naukowcy na wspomnianej konferencji.
Na ile wiarygodne są ustalenia "Rzeczpospolitej"?
Informację potwierdził nam Prokurator Generalny – wiem, że trwają w niej intensywne narady, co dalej. U prokuratora był szef mojej gazety, Tomasz Wróblewski – bowiem sprawa ma arcyduży ciężar gatunkowy. Prokuratura intensywnie zastanawia się, jak informować o tej sprawie.
Ilość zaniedbań, jakie popełniła polska strona rządowa jest powszechnie znana – począwszy od podstawy prawnej przy śledztwie, przez brak nacisku co do powrotu wraku do Polski. Przecież te informacje mogliśmy mieć znacznie wcześniej! To – nie waham się powiedzieć – rejterada premiera Tuska od sprawy katastrofy smoleńskiej.
lw, radiownet.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/143450-cezary-gmyz-o-szczegolach-informacji-dot-odnalezienia-na-wraku-sladow-trotylu-teoria-dwoch-wybuchow-znajduje-potwierdzenie-w-tych-ustaleniach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.