Rosjanie szukają odwetu na Polakach, za oskarżenia o ujawnienie drastycznych zdjęć ze Smoleńska. I zarzucają im sprofanowanie zwłok sowieckich żołnierzy w... 1953 roku. A co dziwniejsze całą rzecz – ujawnia i wykpiwa "Gazeta Wyborcza". Czyżby na Czerskiej przejrzano na oczy?
Jak doniosła Gazeta Wyborcza:
"Polacy dopuścili się wobec Rosjan "profanacji paskudniejszej" niż opublikowanie zdjęć zmasakrowanych ciał ofiar katastrofy smoleńskiej w internecie rosyjskim - ogłasza wielkonakładowa "Komsomolska Prawda"."
I dalej w dzienniku czytamy:
Dziennikarze ulubionej gazety Władimira Putina kopali głęboko. "Antysmoleńsk", którego szukali w odpowiedzi na skandal ze zdjęciami zwłok zabitych 10 kwietnia 2010 r. znaleźli aż w roku 1953.
Wtedy, to wg rosyjskich dziennikarzy - PRLowskie władze ekshumowały zwłoki czerwonoarmistów poległych w 1945 na cmentarzu w Kostrzyniu, by przenieść je do Cybinki w powiecie słubickim i Gorzowa. Wykopały, ale, jak wynika z "dochodzenia" moskiewskiego dziennika, do mogił w nowych miejscach przeniosły tylko częściowo.
Sprawę wykryć mieli członkowie rosyjskiej organizacji Patriot, którzy zajmują się poszukiwaniem szczątków żołnierzy Armii Czerwonej. Rozkopali dawny cmentarz wojskowy w Kostrzyniu i natrafili tam na szczątki 110 oficerów i żołnierzy radzieckich. Szkielety były jednak niekompletne.
Wg "Komsomolskiej Prawdy" stało się tak, gdyż Polacy przenieśli ciała czerwonoarmistów z Kostrzynia "tylko na papierze".
Mydląc oczy swym radzieckim partnerom wyciągnęli z mogił jedynie czaszki oraz kości ramieniowe i tylko je pochowali w nowych miejscach.
"Tym samym szydzili z pamięci naszych żołnierzy poległych za oswobodzenie tej ziemi"
- twierdzi autor artykułu. Jak pisze "Komsomołka", rosyjskie Ministerstwo Obrony ma się zwrócić do władz polskich z żądaniem wyjaśnienia tej kwestii.
"Kiedy rząd polski żąda >>uczciwego i bezstronnego<< śledztwa w sprawie tego, jak do internetu trafiły zdjęcia szczątków katastrofy samolotu prezydenta Kaczyńskiego pod Smoleńskiem, przypadkowo wyszła na jaw inna tajemnica. I ona jest o wiele bardziej paskudna"
- podkreśla "Komsomolska Prawda".
Gdyby jednak dziennik szukając przykładów profanacji nie odwoływał się do historii sprzed prawie 60 lat, bez trudu znalazłby je na własnym podwórku. To właśnie "Komsomolska Prawda" w kwietniu 2010 roku, tydzień po katastrofie smoleńskiej opublikowała na swojej stronie internetowej zdjęcia zmasakrowanego ciała Lecha Kaczyńskiego. Makabryczne fotografie usunęła dopiero po interwencji polskiej ambasady w Moskwie
– czytamy w Gazecie Wyborczej.
Czytamy i nie wierzymy. Że to nie Gazeta Polska, nie Nasz Dziennik i nie Rzeczpospolita. Ale nie. A skoro już Adam Michnik nie bierze w obronę braci Rosjan– to najlepszy dowód, że w Polsce w myśleniu o Smoleńskiu coś się zmieniło. Oby na trwałe.
ansa/gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/142852-ministerstwo-obrony-rosji-ma-zwrocic-sie-do-polski-o-wyjasnienie-okolicznosci-sprofanowania-zwlok-zolnierzy-radzieckich-odwet-za-sprawe-zdjec-smolenskich