Ostatnia droga Teresy Walewskiej - Przyjałkowskiej. Rodzina, przyjaciele i krewni ofiar katastrofy smoleńskiej po raz drugi pożegnali wiceprezes Fundacji Golgota Wschodu

fot. M. Czutko
fot. M. Czutko

Po śmierci Teresy Walewskiej - Przyjałkowskiej mnożyły się wątpliwości na temat okoliczności tego, co sie stało, ale nikt nie przypuszczał, że w trumnie leży ciało kogoś innego. Dziś już wiemy, że były to szczątki śp. Anny Walentynowicz. A Teresę żegnamy dopiero dziś. Po co to wszystko? Czy po czymś takim rzeczywiście można powiedzieć, że państwo zdało egzamin?

- takie pytania w homilii podczas mszy pogrzebowej usłyszeli zgromadzeni w kościele Karola Boromeusza w Warszawie ci, którzy przyszli pożegnać wiceprezes Fundacji "Golgota Wschodu".

Ciało Teresy Walewskiej - Przyjałkowskiej złożono w rodzinnym grobie na Starych Powązkach. W ostatniej drodze towarzyszyli jej rodzina, przyjaciele i przedstawiciele rodzin osób, które także zginęły w katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku. Znicze i kwiaty na grobie złożyli m. in. Magdalena Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie i Andrzej Melak, brat tragicznie zmarłego Stefana Melaka, przewodniczącego Komitetu Katyńskiego. Szczególnie ciepło przyjęto Janusza Walentynowicza, syna śp. Anny Walentynowicz, której ciało zamieniono właśnie z ciałem Teresy Walewskiej - Przyjałkowskiej.


Działaczkę Fundacji "Golgota Wschodu" żegnano w asyscie warty honorowej i kompanii reprezentacyjnej Wojska Polskiego. Złożenie trumny do grobu uświetniła trzykrotna salwa honorowa.

Jeśli chodzi o pochówek, to rzeczywiście chyba to już wszystko za nami, ale przecież jakoś doszło do tej zamiany ciał. Najpierw musimy dojść do siebie, a potem postaramy się dojść do tego, kto jest za to odpowiedzialny. Wiem, że ani my, ani rodzina Anny Walentynowicz pomyłki przy identyfikacji nie popełniliśmy. Jestem tego pewien

- mówił po pogrzebie Antoni Wolański, kuzyn Teresy Walewskiej - Przyjałkowskiej.

Wuj

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych