NASZ WYWIAD. Mariusz Kamiński: Prokuratorzy pomylili swoje role. Zamiast ścigać przestępców, weszli w rolę ich adwokatów

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Andrzej Hrechorowicz
Fot. PAP/Andrzej Hrechorowicz

wPolityce.pl: Śledztwo prowadzone przez CBA ws. korupcji w wymiarze sprawiedliwości zostało umorzone - informuje "Gazeta Wyborcza". Prokuratura zdecydowała, że to CBA złamało prawo i prowadzi śledztwo przeciwko funkcjonariuszom. Jak Pan to ocenia?

Mariusz Kamiński: Jestem zaskoczony decyzją prokuratury krakowskiej w tej sprawie. Zawiadomienie dotyczące korupcji w sądownictwie zostało złożone jeszcze w połowie 2009 roku, gdy kierowałem Biurem. Cała sprawa była doskonale znana kierownictwu Prokuratury Krajowej, które wydawało wszelkie decyzje i zgody, niezbędne dla działań CBA. W pierwszym okresie sprawa trafiła do prokuratora Marka Wełny w Krakowie. On wszczął śledztwo, a po kilku miesiącach wedle moich informacji miał zatrzymywać osoby, które miały się dopuścić przyjmowania korzyści majątkowych w zamian za załatwianie korzystnych wyroków w sądach. Prokurator miał również zamiar wnosić o uchylenie immunitetów sędziowskich. Jednak wtedy sprawa została mu odebrana. Przez kolejne trzy lata była prowadzona przez grupę innych prokuratorów, którzy robili wszystko, żeby przestępcy pozostali bezkarni. Śledczy chwytając się kruczków prawnych chcieli unieważnić dowody zebrane przez CBA i jak się okazało oskarżyć funkcjonariuszy. Prokuratorzy, którzy podjęli tę decyzje, mimo jednoznacznych dowodów przyjmowania korzyści majątkowych w zamian za załatwianie wyroków w sądach, pomylili swoje role. Zamiast ścigać przestępców weszli w rolę sędziów i adwokatów przestępców. To jest sytuacja nie do przyjęcia.

 

Dlaczego jest tak ważna?

Jestem przekonany, że większość prokuratorów i sędziów to uczciwi ludzie, ale również w tym środowisku znajdują się osoby, dopuszczające się przestępstw. Walka z takimi przestępstwami jest szczególnie istotna, z punktu widzenia interesów wymiaru sprawiedliwości oraz obywateli. Oni muszą mieć pewność, że wyroki w sądach nie są wyrokami załatwianymi za łapówki. Obecne decyzje w mojej ocenie są klęską prokuratury, a nie CBA. Zamierzam się zwrócić w tej sprawie do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, by przyjrzał się pracy grupy prokuratorów, która podjęła tak skandaliczne decyzje.

 

Kto nadzorował działania CBA w tej sprawie?

Wszystkie działania operacyjne w tej sprawie były prowadzone, gdy prokuratorem generalnym był Zbigniew Ćwiąkalski, a potem Andrzej Czuma. Działania te nadzorował również prokurator krajowy Edward Zalewski. On i jego zastępcy podejmowali decyzje w tej sprawie, w sprawie działań operacyjnych CBA. Jest dla mnie szokujące, że w tej sytuacji śledczy wszczynają śledztwo przeciwko funkcjonariuszom CBA. To jest absurd.

 

Po raz kolejny umarzane jest śledztwo prowadzone przez CBA, a prokuratura ściga funkcjonariuszy. Kto tworzy klimat do takich działań?

Sprawy prowadzone przez CBA, które trafiły do sądu, były prowadzone w ten sam sposób, jak sprawa korupcji w wymiarze sprawiedliwości. Większość z nich skończyła się wyrokami sądu. To są wyroki skazujące. W sądach nikt nie podważał legalności działań CBA. Jednak są sprawy tak niewygodne dla świata politycznego, jak choćby sprawa Kwaśniewskich, że robi się wszystko, by je umorzyć. Szuka się kruczków prawnych, dezawuuje dowody i materiały CBA i umarza się sprawy. Osób wpływowych się nie rusza. I w tej sprawie mamy do czynienia z bardzo wpływowymi sędziami, prokuratorami i adwokatami, którzy w mojej ocenie powinni usłyszeć zarzuty. Jednak być może mamy do czynienia z solidarnością środowiskową. Ostatnio wiele się mówi o sprawie sędziego Milewskiego. Ta sprawa jest marginalna w porównaniu z tym, z czym mamy do czynienia przy okazji korupcji w wymiarze sprawiedliwości.

Rozmawiał KL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych