Na łamach Wprost.pl zapowiedź wywiadu z Joanną Racewicz, dziennikarką, która straciła w tragedii smoleńskiej męża - Pawła Janeczka, funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu.
Znana z bardzo, bardzo umiarkowanej postawy, pełnych zaufania do oficjalnych wyjaśnień katastrofy wypowiedzi, Racewicz tym razem daje wyraz swojemu rozczarowaniu. W rozmowie z red. Magdaleną Rigamonti z "Wprost" (cały wywiad ukaże się w poniedziałek) stwierdza, że w Moskwie powiedziano rodzinom, w tym jej, iż "trumny zostają zamknięte na zawsze. Że w Polsce nie będzie już szans na ich otwieranie". Dodaje: "A teraz nie mam pewności, czy w grobie leży mój mąż".
Niby tam byłam i mogę być w tak zwanej grupie (biorę to w ogromny cudzysłów) szczęśliwców, którzy mają prawo nosić w sobie przekonanie, że wszystkiego dopilnowali. Że kiedy idę na Powązki - idę na grób męża. A tak naprawdę ostatnio wszystko runęło. […] Syn Anny Walentynowicz też był przy mamie, też ją rozpoznał. […] Przecież usłyszeliśmy od prokuratora generalnego, że to rodziny ofiar ponoszą odpowiedzialność za pomyłki, za zamiany ciał… […]
- stwierdza Racewicz, jednak nie jest pewna czy ma w sobie dość siły do ekshumacji ciała.
Dziennikarka dopytuje:
Rigamonti: Dwa lata temu mówiła pani o pewności absolutnej.
Racewicz: Nie wiem czy to są plotki, […], ale słyszę historie, że podczas transportu odpadły z trumien tabliczki z nazwiskami i Rosjanie przybijali jak popadło. […] Jeden z prokuratorów powiedział mi: jest pani w szczęśliwej sytuacji, bo jest pani jedyną osobą, której mąż został sfotografowany na stole sekcyjnym.
(...) Tylko, że w rosyjskich dokumentach nic się nie zgadza. Ani grupa krwi, ani żadne przebyte choroby. Opisali, że miał otwarte złamania, a nie miał. Że miał rozedmę płuc… Coś z nerkami, coś z wątrobą. A Paweł był wysportowanym mężczyzną, biegał w maratonach. […] W dokumentach rosyjskich to mężczyzna schorowany o grupie krwi ARh+.[…]
Zapytana o Ewę Kopacz i jej kłamstwa Joanna Racewicz stwierdza, że pamięta spotkania w Moskwie, gdy słyszała iż jest zakaz otwierania trumien w Polsce. A teraz, jak mówi, ze zdziwieniem odbiera słowa iż nikt takiego zakazu nie wydawał. Podsumowuje ten watek: "Czuję się okłamana".
Jej wątpliwości narastają także w kwestii tego co naprawdę zdarzyło się 10 kwietnia 2010 roku, tak co do kłamstw na temat godziny katastrofy, która zdarzyła się kilkanaście minut wcześniej niż na początku oficjalnie twierdzono, jak ini przyczyn:
Nie znam się na mechanice, ale destrukcja tego samolotu, nie zgadza się z siłami, które tam działały. On spadł z kilku metrów. Byłam tam. Wygląda jak ściśnięta puszka po coli. […]
Chce pani powiedzieć, że to mógł być zamach?
Chcę powiedzieć, że jeśli prokuratura badała tzw. wątek dotyczący zamachu, to zbadanie go bez ekshumowania wszystkich ciał jest niemożliwe. […]
- stwierdza wdowa po śp. Pawle Janeczku.
Grób śp. Pawła Janeczka na Powązkach Wojskowych:
gim, źródło: Wprost
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/141293-joanna-racewicz-we-wprost-slysze-historie-ze-podczas-transportu-odpadly-z-trumien-tabliczki-z-nazwiskami-i-rosjanie-przybijali-jak-popadlo