- wPolityce.pl: Kilka dni temu opublikowaliśmy fragmenty podręcznika do historii, jaki dla uczniów klas I liceów przygotowało wydawnictwo Stentor. Co na tej podstawie sądzi Pani o tej książce?
Małgorzata Żaryn: Jestem pełna obaw o rzetelność przekazywanej wiedzy oraz uczciwość i prostolinijność interpretacji. Fragmenty, jakie opublikował portal wPolityce.pl, świadczą o mistrzostwie świata w manipulacji. Dowodem tego choćby przytaczane przez redakcję zadanie dot. „Gazety Wyborczej”. Aparat dydaktyczny w podręczniku jest bardzo ważnym elementem, który powoduje, że uczeń treść zadania poddaje interpretacji. Jeśli autor o coś pyta, a przy tej okazji przemyca interpretację, jako bezdyskusyjny fakt, to jest to manipulacja i zaszczepianiem propagandy, jako prawdy historycznej.
- Pokażmy to na przykładzie
Polecenie, o którym mówimy, brzmi: „Scharakteryzuj rolę „Gazety Wyborczej” od „Solidarnościowej” opozycji po najbardziej poczytną, atrakcyjną dla szerokiej publiczności gazetę”. W tej sytuacji uczeń skupia się na poleceniu scharakteryzuj. To jest jego zadanie. Tymczasem cały opis tej gazety, zawarty w poleceniu, jest podany jako obiektywny fakt. Tego się nie poddaje w refleksję, autor nie pyta, jaka to gazeta, określa ją z góry. Uczeń siadając do tego polecenia wchłania treść, jaką mu się mimochodem przemyca. To ewidentna manipulacja. Polecenie zawiera bardzo pozytywne konotacje, nie budzące żadnych wątpliwości. Mowa o opozycji solidarnościowej oraz poczytności. Jest w tym sugestia, że gazeta ta nie jest w ogóle zaangażowana we współczesny spór polityczny. Świadczy o tym użycie określeń, że gazeta ma szeroką publiczność. To sugestia, że jest dla wszystkich i przez wszystkich akceptowana. To jest kuriozum.
- Jeśli zadanie dla ucznia zostało sformułowane w sposób, który Pani opisała jako manipulacyjny, to jak należy ocenić ucznia, który skrytykuje „Gazetę Wyborczą”?
To jest dobre pytanie. Bowiem właściwie oznaczałoby to, że uczeń nie wypełnił tego polecenia. Pytanie mówi ewidentnie o pozytywnej roli „Gazety Wyborczej”. Tu nie ma miejsca na inną ocenę „GW” niż dobra. Uczeń mógłby ewentualnie odmówić wykonania polecenia i zakwestionować jego sensowność. W tej sprawie jednak wszystko zależy od nauczyciela. Można sądzić, że nauczyciel, który wybierze ten podręcznik, raczej będzie się utożsamiał z jego treścią.
- W książce znajdują się również stwierdzenia nie oparte na prawdzie, a np. domniemaniach
Przed naszą rozmową sięgnęłam do prezentacji tego podręcznika, którą znalazłam na stronie Stentora. Tam znalazłam jedną ze stron podręcznika – dotyczącą bolszewizmu. Można na niej przeczytać, że bolszewicy szerzenie idei internacjonalizmu proletariackiego uznawali za dużo ważniejsze od zasady samostanowienia narodów. Autorzy podręcznika przytaczają poniżej definicję internacjonalizmu. Cytuję: „postawa społeczno-polityczna przejawiająca się w szacunku do innych narodów, w uznaniu ich za równe i w dążeniu do współpracy z nimi”! Każdy, kto zna choć trochę historię i przystawi tę definicję do działań bolszewików i ich spadkobierców, czyli komunistów, musi wybuchnąć śmiechem. Ich postawa bynajmniej nie charakteryzowała się szacunkiem do innych narodów i współpracą z nimi. Oni negowali w ogóle istnienie narodów. Jak więc można się powoływać na taką definicję.
- Dlaczego taka definicja się znalazła w podręczniku?
Autorzy tę definicję zaczerpnęli żywcem z Wikipedii. Ona dotyczy jednak czasów współczesnych, odnosi się do państw demokratycznych. W podręczniku drobnym druczkiem dodano, że idea internacjonalizmu była wykorzystywana politycznie do celów propagandowych przez komunistów. Jednak problem w tym, że to nie taka definicja była wykorzystywana do tych celów. Taka sama była jedynie nazwa. Treść definicji była zupełnie inna. To pokazuje ogromny poziom manipulacji albo niekompetencji autorów tej książki. Takie wiadomości są szkodliwe dla ucznia, tworzą mu kaszę w głowie, utrudniają refleksję historyczną, wprowadzają zupełną dezinformacje. To nie jest jedyny przykład.
- Jakie są inne?
Choćby pewna karykatura będąca opisem dodatkowego zadania dla uczniów. Na karykaturze jest wizerunek Adolfa Hitlera i Józefa Becka, którzy piją piwo. Do tej karykatury ułożono pytania. One są tak sformułowane, że nie każą się uczniom zastanowić, dlaczego ta karykatura powstała, kto ją umieścił, nie ma tam żadnej informacji, że ona nie jest prawdziwa, że Polska nie bratała się z Rzeszą. Minister Beck nigdy z Hitlerem się nie bratał. Nie ma żadnej informacji, żadnego komentarza ani tła historycznego. To jest sugestia dla ucznia, że autor, przytaczając tę karykaturę, podpisuje się pod przekazem, jaki ona ze sobą niesie. Bowiem na jej podstawie układa pytania dotyczące innych spraw, niż prawdziwość jej wymowy dot. polskiej polityki zagranicznej. To kolejny przykład, który każe się niepokoić o poziom tego podręcznika.
- Co jeśli podobne błędy i manipulacje okażą się powszechne w nowych podręcznikach do historii? Jakie będą tego skutki?
To oznacza powrót mechanizmów z czasów propagandy. Będzie to skutkowało koniecznością powstania alternatywnych mechanizmów nauczania, pozyskiwania informacji o historii. Teoretycznie mamy w Polsce wolny rynek podręczników. Filtr tutaj stanowią recenzje MEN i ich decyzja o dopuszczeniu podręczników do szkół. Pytanie do resortu, jaką postawę przyjmie w sprawie takich podręczników. Okoliczności i procedura wprowadzania zmian w nauczaniu historii rodzą wątpliwości, czy podręczniki będą pokazywały różne aspekty i oceny historyczne, czy też wszystkie będą dęły w tę samą tubę, co podręcznik Stentoru.
Rozmawiał KL
Małgorzata Żaryn: historyk, specjalizująca się w dydaktyce, zastępca redaktora naczelnego miesięcznika „Na Poważnie”, pracownik Muzeum Historii Polski.
Czytaj także:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/131340-nasz-wywiad-malgorzata-zaryn-podrecznik-stentoru-pelen-manipulacji-zdecydowanie-odradzamy-te-publikacje