Ten wywiad powinien przejść do historii. Przewodniczący klubu parlamentarnego Rafał Grupiński zapowiedział w Polskim Radiu wniosek do komisji etyki o ukaranie posłów PiS za ich ostatnie wypowiedzi o śledztwie smoleńskim oraz odpowiedzialności władzy za nieprawidłowości w tej sprawie. Polityk PO uznał również, że sprawą powinna zająć się prokuratura. Pytany, czym konkretnie śledczy mieliby się zająć, wił się i mącił. W jego ocenie, po prostu śledczy powinni się zająć PiSem. Publikujemy fragment wywiadu z szefem klubu PO:
- Beata Michniewicz: Premier mówi „żarty się kończą” i ma wyjaśnić dokładnie, co to znaczy, z czym to się wiąże po posiedzeniu Rady Ministrów. Pan ma jakieś domysły?
Rafał Grupiński: Domysłów oczywiście nie mam. Rzeczywiście jednak jesteśmy w sytuacji przesilenia. W istocie to przesilenie to przekroczenie pewnych barier wytrzymałości, jeśli chodzi o sposób insynuowania czy to rządowi czy poszczególnym politykom przeciwnych opcji niż PiS przez polityków PiSu rzeczy najgorszych, począwszy od zdrady ojczyzny, po morderstwo na byłym prezydencie.
- BM: Panie przewodniczący to jest diagnoza. Mnie chodzi o sposób leczenia. Bo premier zdaje się to miał na myśli.
RG: Moim zdaniem, tam, gdzie łamane jest prawo, typu podżeganie do przestępstwa, do niepokojów, powinna wkraczać prokuratura. Tam, gdzie przekraczane są granice dobrych zasad, tam my mamy skromne narzędzia, ale jednak komisja etyki poselskiej i tam wnioski będą kierowane.
- BM: Ale co może zrobić rząd, co może zrobić premier, dlatego, że prokuraturę mamy niezależną. Z resztą wczoraj powiedziała, że nie zamierza wszczynać z urzędu ścigania polityków PiS z powodu wypowiedzi.
RG: Oczywiście, że to jest kwestia oceny. Ja przypomnę, że Cyceron mówił, że mówca dosiada krzyku z niemocy, że tak jest w polityce. Kaczyński krzyczy z powodu niemocy, ale też stawia państwo w niezwykle, z punktu widzenia jego funkcjonowania, złej sytuacji.
- BM: czy premier tydzień temu dosiadł krzyku z niemocy też. W reakcji na uchwałę PiS
RG: Pan premier nie podnosił głosu. Powiedział wyraźnie. Mówił bardzo osobiście, że wolałbym się nie urodzić, niż budować na trumnach przyjaciół, ludzi, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, swoją karierę polityczną. Czyli mówił bardzo osobiście i nie było w tym tego, o czym słyszymy z ust polityków PiSu, czyli przekraczania wszystkich granic przyzwoitości i łamania zasad moralnych, jeśli chodzi o stosunek do drugiego człowieka.
- BM: Czy klub Po złoży zawiadomienie do prokuratury ws. wypowiedzi polityków PiSu?
RG: My uważamy, że w tej sprawie, jeśli jest łamane prawo tego rodzaju podżeganie do niepokojów w państwie czy opowiadania o wojnie z sąsiadem, powinna ocenić prokuratura sama z siebie. Albo organa państwa się bronią w takiej sytuacji, mają do tego narzędzia, albo uznają, że nic się nie stało, że nic się nie dzieje. My w tej sprawie skierujemy wnioski do komisji etyki poselskiej.
- BM: Na razie prokuratura, nie wie czy coś się stało. Jak dowiedzieli się dziennikarze, m.in. Polskiego Radia, prokuratura nie zamierza wszczynać postępowań. W związku z tym pytam, czy jest taki plan, by w tej sytuacji…
RG: Był taki bezdomny, którego prokuratura ścigała za złe słowo wobec byłego prezydenta, za zwykły przytyk
- BM: Ale którą wypowiedź tutaj by Pan wskazał, która dotyczy konkretnie z nazwiska konkretnych osób. To trudne chyba
RG: Trudne? Nie, no słyszeliśmy o zdrajcy, widzieliśmy szubienicę przeznaczoną dla premiera
- BM: Ale kto ją niósł?
RG: No wiadomo. Ktoś ją niósł, prawda. Są zdjęcia z demonstracji. Wiadomo, kto podżegał do zabójstwa. To są moim zdaniem rzeczy, które można spokojnie sprawdzić i prześledzić.
- BM: Ale to politycy PiSu podżegali do zabójstwa?
RG: Moim zdaniem, jeśli ktoś przynosi szubienicę na demonstrację, przeznaczoną dla polityków rządzących państwem, to nie można tego inaczej nazwać. To nie jest niewinna symbolika, którą można pokazywać dzieciom w przedszkolu.
- BM: Ja wiem, tylko, że chodzi o to, że nie wiadomo, kto to przyniósł. Gdyby przyniósł to któryś ze znanych, prominentnych polityków PiSu, to byśmy wiedzieli
RG: No tak, ale to jest posługiwanie się ludźmi, którzy w emocjach są gotowi zrobić wszystko, a tymi emocjami kierują cyniczni politycy, w rodzaju Jarosława Kaczyńskiego czy Antoniego Macierewicza. I to jest problem, że cyniczni politycy, którzy nie widzą żadnych granic w przyzwoitości, wykorzystują emocje ludzkie ludzi, którzy w bardzo wielu sprawach sami nie potrafią ocenić tego, co się stało i co się dzieje, kierują te emocje na manowce, przeciwko innym ludziom, przeciwko innym poglądom. Przeciwko rządowi państwa, w którym żyją.
- BM: To jeszcze raz zapytam, czy PO pomoże prokuraturze zająć się tą sprawą?
RG: Ja uważam, że w tej sprawie żadna organizacja polityczna nie powinna występować przeciwko innej organizacji politycznej. Natomiast jeśli jakieś pojedyncze osoby, czy obywatele by taki wniosek skierowali…
- BM: Obywatele z Pana klubu taki wniosek zapowiadali, że ewentualnie rozważą
RG: Jeśli rozważą taki wniosek, to nie będę miał nic przeciwko temu, żeby został skierowany
- BM: Czyli da Pan błogosławieństwo
RG: Zielone światło powiedzmy
- BM: Co trzeba by zrobić, żeby jakoś te emocje tonować, wzajemną agresję i nienawiść?
RG: To jest niezwykle trudne. Uważam, że w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z tego rodzaju cynizmem, z jakim mamy do czynienia w przypadku Jarosława Kaczyńskiego z takim bezwzględnym wykorzystywaniem śmierci kogoś najbliższego z rodziny, żeby swoją karierę polityczną odbudowywać. Jeśli to jest sposób działania, w którym nie mamy budowania tego na osiągnięciach prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Bo można było wybrać dwie drogi, albo dajemy Lecha Kaczyńskiego za wzór, opisujemy jego wielkie uczynki i robimy z tego mit, albo, jeśli tego nie ma, tylko wokół śmierci możemy ten mit budować. I Jarosław Kaczyński wybrał to drugie, ponieważ to była słaba prezydentura. W ten sposób słabość tej prezydentury podkreśla, wszystko budując wokół tego mitu smoleńskiego. Pytanie, jak można to zatrzymać i czy można to zatrzymać. Moim zdaniem w istocie powinni to zrobić jego akolici. Jego otoczenie powinno przyjść po rozum do głowy i powiedzieć: wystarczy Panie prezesie. Wystarczy, powinien Pan przestać uprawiać w ten sposób politykę, bo my nigdzie z tą polityką nie dojdziemy.
Dziś premier ma wyjaśnić, co miał na myśli mówiąc, że „żarty się kończą”. Widząc poziom zajadłości, agresji i strachu ludzi władzy należy mieć obawy. Ze słabą i niegodziwą władzą jest jak ze zwierzęciem. Ranna jest groźniejsza i bardziej nieprzewidywalna.
KL
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/130909-grupinski-pisem-powinna-sie-zajac-prokuratura-powod-ktos-na-demonstracje-przyniosl-tablice-z-szubienica-dla-premiera