Al Jazeera naśladuje Wikileaks i publikuje "Palestine Papers"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

"Palestine Papers" to zbiór dokumentów dotyczących kilku lat negocjacji pokojowych na Bliskim Wschodzie. Dziś te dokumenty ujrzały światło dzienne dzięki telewizji Al Jazeera a raczej Al Jazeera’s Transparency Unit - czyli oddziałowi katarskiej telewizji, który działa na zasadzie zbliżonej do portalu Wikileaks.

"Palestine Papers" to 1,600 wewnętrznych dokumentów dotyczących ostatnich 10 lat procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie. Zawierają historię nieudanych negocjacji, odrzuconych ofert negocjacyjnych, dramatycznych rozmów i dramatycznych porażek. Nazwa wzorowana jest na "Pentagon Papers" - na początku lat 70 tych Daniel Ellsberg, analityk RAND Corporation dostarczył New York Times liczący 7 tys. stron raport obrazujący zaangażowanie USA w Wietnamie. Raport był przygotowywany na zlecenie Pentagonu, a jego publikacja wywołała szok w USA i wstrząsnęła administracją Nixona.

"Palestine Papers" już teraz wywołują ogromne zamieszanie na politycznej scenie na Bliskim Wschodzie. Ich publikacja może dodatkowo skomplikować lub też ostatecznie zastopować i tak bardzo wątły proces pokojowy.

Ale dużo ciekawsze od samych politycznych implikacji "Palestine Papers" jest ich źródło. To "Al Jazeera Transparency Unit" - nowy portal telewizji Al Jazeera który działa na niemal identycznej zasadzie jak Wikileaks. Każdy kto jest w posiadaniu niejawnych informacji może poprzez portal przekazać dziennikarzom - w bezpieczny, anonimowy sposób-  posiadane dokumenty, zarówno o treści politycznej jak i dotyczącej biznesu. Kluczowa różnica między "Transparency Unit" a Wikileaks jest taka, że telewizja zamierza rygorstycznie weryfikować otrzymane dokumenty, nie zaś publikować je bez żadnej obróbki, jak to w przeszłości robił portal Wikileaks. "Transparency Unit" to nowatorskie przeniesienie idei Wikileaks na inny poziom.

Brytyjski Guardian wraz z Al Jazeerą będzie publikować dokumenty "Palestine Papers" przez najbliższe tygodnie. Tu ujawnia się rola anglojęzycznych mediów o zasięgu światowym, które - dzięki internetowi - mogą, tak jak w przypadku Wikielaks - wzmocnić "siłę rażenia" tak ważnych informacji. To mechanizm idealnie taki sam jak w przypadku "oryginalnego" Wikileaks. Kolejne podobieństwo to sposób publikacji - nie wszystkie dokumenty jednocześnie, ale kawałek po kawałku. W ten sposób, temat jest stale obecny w mediach.

Ciekawe, czy w ślady Al Jazeery pójdą inne media?

 

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych