Kolejny zamach dokonany przez uchodźcę, który pozostał w Niemczech pomimo odrzucenia jego wniosku o azyl, wywołał falę krytyki wobec polityki migracyjnej rządu. Komentatorzy wzywają polityków do zerwania z tradycją Angeli Merkel i zaostrzenia przepisów po wyborach.
Zamach w Monachium wzmocnił wrażenie, że polityka azylowa Niemiec poniosła klęskę
— pisze „Handelsblatt”.
Jak widać, państwo nie jest zdolne do działania w koniecznym stopniu. Chociaż wiele ustaw zostało zaostrzonych, najwidoczniej brakuje konsekwencji w ich stosowaniu, aby zapobiec takim czynom. Brak jest też opieki psychologicznej nad cierpiącymi z powodu traum uchodźcami - ocenia komentatorka gazety Leila Al-Serori.
Najpóźniej od 24 lutego (dzień po wyborach - PAP) partyjne kalkulacje nie powinny odgrywać żadnej roli. Nowa koalicja musi usiąść do stołu i wypracować skuteczne i zgodne z prawem rozwiązania. W przeciwnym razie (prawicowo-populistyczna partia) AfD będzie mogła dalej robić to, co zaczęła już robić od pierwszej wiadomości z Monachium: szczuć i siać strach
— czytamy w „Handelsblatt”.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” ocenia, że nie wystarczy już okazywanie wielkiego oburzenia przez polityków i społeczeństwo po każdym zamachu; coś musi się rzeczywiście zmienić.
Jak przyznaje komentator Jasper von Altenbockum, pewna zmiana nastąpiła – „ulotniła się naiwna +kultura powitania+ z czasów Merkel”. Zmieniono ustawy, ograniczono przyjazdy, dochodzi do deportacji. Mimo to nie udało się zapobiec zamachom w Mannheim, Solingen i Aschaffenburgu, a teraz w Monachium.
Zobowiązania humanitarne dochodzą do ściany, gdy (podejmujący je) stają się ofiarami swojej polityki. Kanclerz (Olaf Scholz) dzieli obecnie ten los, a wraz z nim partie politycznego centrum
— zaznacza publicysta.
Republika nie może sobie, jego zdaniem, pozwolić na porażkę, która tkwi w wypowiedzi premiera Bawarii Markusa Soedera: „Kto wie, co jeszcze się stanie”. Pewne powinno być to, co musi się stać z dotychczasową polityką migracyjną – powinna się skończyć.
Wydawca „Die Welt” Ulf Poschardt zauważa, że dwa tygodnie temu SPD i Zieloni nie dopuścili do koniecznego zwrotu w polityce migracyjnej. To była ostatnia przed wyborami szansa na wysłanie sygnału obywatelom – pisze.
Dobra polityka opiera się na rzeczywistości, natomiast błędna polityka symboliczna zamula spojrzenie na rzeczywistość. Od 2015 r. niemiecka polityka rządowa ucieka od rzeczywistości. Z tego powodu porażkę poniosła naiwna i lekkomyślna polityka migracyjna Angeli Merkel, która podzieliła Niemcy i Europę, wypędziła Brytyjczyków z UE i uczyniła z wrogiej wobec migracji AfD potężną siłą
— pisze Poschardt.
Jego zdaniem kandydat chadecji na kanclerza Friedrich Merz i inni politycy CDU/CSU zrozumieli to i odeszli od „katastrofalnej drogi prowadzącej na manowce”.
Zdaniem komentatora działania Merza w Bundestagu (który wniósł do Bundestagu uchwałę i projekt ustawy zaostrzające politykę migracyjną) były ostatnią szansą na wysłanie jasnego sygnału w sprawie polityki migracyjnej, aby „powstrzymać obywateli, którzy mają dość niekontrolowanej imigracji - kulturowo i ekonomicznie bezużytecznej, a dla bezpieczeństwa kraju niebezpiecznej - przed automatycznym głosowaniem na AfD”.
Zamach w Monachium jest kolejnym rezultatem nieodpowiedzialnej niemieckiej polityki migracyjnej – czytamy w „Die Welt”. SPD i Zieloni, nie mówiąc już o komunistycznej Lewicy, „ponoszą wielką odpowiedzialność za brak politycznych konsekwencji, na czym cierpią także wzorowo zintegrowani, pracowici i odpowiedzialni migranci”.
Tak dalej być nie może. Nie wytrzyma tego nawet otwarte społeczeństwo
— podkreśla Poschardt.
Jego zdaniem należy „z całych sił” zatrzymać nielegalną migrację, zwiększyć liczbę deportacji oraz
zlikwidować indywidualne prawo do azylu.
Prawo do azylu w Niemczech
„Sueddeutsche Zeitung” zaznacza, że „znowu mamy do czynienia ze sprawcą, który nie dostał prawa do azylu w Niemczech”. Publicystka gazety Katharina Riehl zastanawia się przy tym, jak zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo, a równocześnie sprawić, aby kraj pozostał otwarty, ludzki i gotowy do pomocy.
Niespełna tydzień temu ponad 250 tys. osób opowiedziało się na demonstracji za tym, aby Monachium pozostało miastem otwartym i by mimo strasznych zamachów w Magdeburgu i Aschaffenburgu zachowało otwartość na świat i broniło człowieczeństwa.
Zamach w Monachium ponownie wystawia tolerancję społeczeństwa na ciężką próbę
— pisze Riehl.
Jak podkreśla, z jednej strony każda osoba ma prawo do bezpiecznego życia, z drugiej strony ludzie są bezwarunkowo przekonani, że chcą żyć w kraju, który traktuje osoby starające się o azyl w sposób humanitarny i oferuje ojczyznę szukającym pomocy.
Na 10 dni przed wyborami parlamentarnymi nasuwa się pytanie o wpływ, jaki zamach będzie miał na wynik wyborów parlamentarnych. Czy zapewni AfD – „partii, która prowadzi bezkompromisową politykę nie tylko wobec ubiegających się o azyl, ale wobec wszystkiego, co obce” - więcej głosów? - zastanawia się „SZ”.
Akty przemocy popełniane przez imigrantów są problemem politycznym i muszą zostać rozwiązane środkami politycznymi. Niestety nadal nie wszyscy chcą to przyznać
— ocenia komentator niemieckiej telewizji publicznej ARD.
Stacja zarzuciła kanclerzowi Scholzowi brak odpowiedniej reakcji na zamach i brak ambicji kształtowania polityki migracyjnej. ARD przypomina słowa Scholza, że „należy działać w ramach możliwości”. Zaznacza, że właśnie brak możliwości jest problemem i że o możliwościach decyduje szef rządu.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/721236-niemieckie-media-zerwac-z-polityka-migracyjna-merkel