Prezydentowi Zełenskiemu odmawia się prawa do zabrania głosu, a afirmuje się Aleksieja Nawalnego – powiedział premier Mateusz Morawiecki w piątkowym wydaniu swojego podcastu w mediach społecznościowych, odnosząc się do przyznania Oscara dla filmu o przeciwniku Kremla.
Premier zauważył, że w ostatnich tygodniach w swoich podcastach zajmował się wyłącznie kwestiami polityki.
Postanowiłem przesunąć punkt ciężkości w stronę kultury i podzielić się z państwem swoimi przemyśleniami na temat Oskarów. To dalej opowieść o polityce, ale z trochę innej perspektywy
— mówił.
Podkreślił, że kino jest dziś najważniejszą i najszerzej dostępną sferą kultury, która przybliża ludziom na całym świecie również sprawy polityki i stosunków międzynarodowych.
Największą siłę przebicia ma właśnie Hollywood. Oskary to potężna globalna marka, najważniejszy punkt odniesienia w sferze kina i kultury masowej. Gala oskarowa jest jednym wielkim afiszem
— ocenił premier.
Dodał, że nie może dziwić, iż jest także miejscem propagowania „politycznych manifestów”.
Od kilku a może kilkunastu lat oskarowe gale nie tyle odzwierciedlają nastroje polityczne, co same próbują tymi nastrojami sterować
— zauważył.
W tym kontekście uznał, że „uderzające jest, że po raz kolejny nie pozwolono wystąpić prezydentowi Zełenskiemu, a sprawę krwawej wojny zupełnie przemilczano”. Przypomniał, że całkowicie zlekceważono apel o prezentowanie przez uczestników miniaturowych flag Ukrainy i jednym z niewielu wyjątków był Jerzy Skolimowski, który wpiął barwy Ukrainy w klapę marynarki.
„Podzielam rozgoryczenie Ukraińców”
Premier powiedział, że „podziela rozgoryczenie Ukraińców”, którzy negatywnie odebrali przyznanie nagrody dla najlepszego filmu dokumentalnego produkcji opowiadającej o rosyjskim opozycjoniście Aleksieju Nawalnym.
Być może jest nadzieją dla Rosji, ale trudno byłoby powiedzieć, że jest nadzieją dla jej sąsiadów. Prawdziwym problemem Rosji nie jest dyktator, który w danym momencie dzierży ster władzy. Źródłem problemów Rosji i jej sąsiadów są imperializm i kolonializm, które stanowią nieodłączną częścią rosyjskiego nacjonalizmu, a z nim nigdy nie krył się bohater dokumentu Daniel Rohera. Prezydentowi Zełenskiemu odmawia się prawa do zabrania głosu, a afirmuje się Aleksieja Nawalnego
— powiedział premier Morawiecki.
Przypomniał, że Nawalny w pełni popierał atak na Gruzję i aneksje dokonywane przez Rosję i mimo uwięzienia przez reżim na Kremlu swobodnie komunikuje się ze światem. Porównał narrację o Nawalnym do zakłamanego filmu „Walkiria” o Clausie von Stauffenbergu, który został „przedstawiony jako szlachetny Niemiec buntujący się przeciw rządom tyrana”, a „dobrzy Niemcy” jako pierwsi opozycjoniści wobec nazizmu. Przypomniał, że von Stauffenberg w pełni popierał imperialne cele Rzeszy, a nie zgadzał się z metodami Hitlera.
Propozycja Nawalnego to coś w rodzaju imperializmu z ludzką twarzą. Być może dlatego Putin uznał Nawalnego za zagrożenie, ale pozwala mu komunikować się z całym światem. Demokratyczna opozycja nie jest dziś dla niego konkurencją, za to inna polityka imperialna może odpowiadać ideologicznym potrzebom Rosjan
— dodał.
Na koniec wypowiedzi zwrócił uwagę na popularne w internecie zestawienie rodziny Nawalnego na gali oskarowej ze zdjęciami ofiar rosyjskiej agresji na Ukrainę z podpisem: „Ofiary Putina”.
To dobrze oddaje moje własne odczucia wątpliwości związane z okołooskarową polityką
— podsumował Mateusz Morawiecki.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/638743-premier-zdecydowanie-o-nawalnym-imperializm-z-ludzka-twarz