Grupa ekologiczna „Letzte Generation” (Ostatnia Generacja) przeprowadzała w piątek rano kolejny protest, polegający na blokowaniu dróg przez przyklejanie się demonstrantów do podłoża. Jeden z uczestników protestu w Moguncji mocno odczuł skutki tej akcji – użył najprawdopodobniej mocnego kleju przemysłowego. Drogowcy musieli go uwolnić, wycinając kawałek nawierzchni za pomocą przecinaka i wiertarki udarowej – opisuje w sobotę portal „20minuten”.
Podczas gdy policji udało się w przypadku trzech innych demonstrantów rozpuścić klej przy użyciu standardowych środków, do 38-letniego aktywisty z Mannheim trzeba było wezwać profesjonalny, ciężki sprzęt do cięcia asfaltu.
Zdjęcia i nagrania pokazują pechowego demonstranta z dużym kawałkiem asfaltu, nadal przyklejonym do jego dłoni
— pisze 20minuten.
W piątkowym proteście brało udział sześć osób, próbujących zablokować ruch w rejonie głównej arterii komunikacyjnej Moguncji w godzinach porannego szczytu. Do asfaltu przykleiło się czworo aktywistów. Akcja, jako wcześniej niezarejestrowana, została uznana przez władze miasta za nielegalną i rozwiązana.
Aktywiści zostali wielokrotnie poproszeni przez policję o opuszczenie drogi.
W przypadku trzech osób klej udało się zneutralizować za pomocą oliwy z oliwek użytej przez służby ratownicze z jednostki operacyjnej policji. Jednak 38-latka nie dało się oderwać. W tym celu asfalt musiał zostać pocięty przez pracowników ruchu drogowego za pomocą przecinaka i wiertarki udarowej
— opisuje portal.
Dopiero w wyniku tych działań udało się odczepić od nawierzchni aktywistę. Przypuszczalnie użył on do swojej akcji protestacyjnej szczególnie mocnego kleju przemysłowego – pisze „20minuten”, dodając, że zdjęcia mężczyzny, do którego dłoni nadal przyklejony jest duży kawałek asfaltu, „robią furorę” w sieci.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/625746-policja-musiala-wyciac-asfalt-aby-uwolnic-aktywiste