Kreml stawia Ukrainie nierealne żądania! Pieskow mówi o wstrzymaniu agresji pod tymi warunkami. "To zatrzyma wszystko..."

Jeżeli Kijów spełni nasze warunki, w jednej chwili wstrzymamy „operację militarną” - stwierdził rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Zapewnił przy tym, że Ukraina „jest świadoma żądań Rosji”

CZYTAJ TAKŻE: SONDAŻ. Polacy zdecydowanie za przyjęciem Ukrainy do NATO i UE! „Są przekonani, że już jest częścią tego świata”

Żądania Rosji

W dwunastej dobie rosyjskiej agresji na Ukrainę Pieskow w imieniu Kremla przedstawił kilka żądań. Według rzecznika rosyjskiego przywódcy, jeśli Ukraina przystanie na warunki Federacji Rosyjskiej, ta odstąpi od dalszej „operacji militarnej” - tak bowiem Kreml określa agresję na Ukrainę.

Powiedzieliśmy im, że to wszystko może zostać zatrzymane w jednej chwili

— stwierdził.

Dmitrij Pieskow dodał, że Ukraina jest świadoma tych żądań. Część z nich znamy już z czasów sprzed ataku Rosji na naszego wschodniego sąsiada - pierwszy warunek brzmi bowiem podobnie do postulatu, aby Ukraina nie przystępowała do NATO.

Powinni wprowadzić zmiany w swojej konstytucji, zgodnie z którymi Ukraina wyrzeknie się wszelkich dążeń do członkostwa w jakimkolwiek bloku. Jest to możliwe tylko poprzez nowelizację konstytucji

— powiedział rzecznik Kremla.

„To zatrzyma wszystko w jednej chwili:

Kolejnym warunkiem byłoby wstrzymanie działań militarnych Ukrainy.

Dokończymy demilitaryzację Ukrainy. Ale najważniejsze jest to, by Ukraina wstrzymała swoje działania militarne. Powinni zaprzestać działań zbrojnych, wówczas nikt nie będzie strzelał

— dodał.

Federacja Rosyjska oczekuje od Kijowa również uznania Krymu za terytorium rosyjskie, a Doniecka i Ługańska - za niepodległe państwa.

I to wszystko. To zatrzyma wszystko w jednej chwili

— powiedział.

Pieskow stwierdził przy tym, że Rosja „nie zamierza wysuwać dalszych roszczeń terytorialnych wobec Ukrainy”.

Trudno, aby Ukraina przystała na te warunki, tym niemniej ciekawe jest to, że Kreml zaczyna już mówić o zakończeniu agresji. Nasuwa się pytanie, na ile tego rodzaju zapewnieniom można wierzyć.

aja/TVN24