Iran nie dąży ani do eskalacji sytuacji, ani do wojny - oświadczył w środę irański minister spraw zagranicznych Mohammad Dżawad Zarif po ataku sił zbrojnych Iranu na cele USA w Iraku. Zastrzegł jednocześnie, że Iran będzie się bronił przed każdą agresją.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Iran ostrzelał bazy amerykańskie w Iraku! Irańska TV: Zabito 80 „amerykańskich terrorystów”. Trump: „Wszystko w porządku!”
CZYTAJ TAKŻE: Irańska armia żąda wycofania wojsk amerykańskich z Bliskiego Wschodu. Państwowa tv: Wpis Trumpa ma na celu umniejszenie strat
Zgodnie z art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych Iran podjął i zastosował proporcjonalne środki w samoobronie, atakując bazę, z której został przeprowadzony tchórzliwy atak na naszych obywateli i wyższych rangą przedstawicieli władz. Nie dążymy do eskalacji (sytuacji) ani wojny, ale będziemy bronić się przed jakąkolwiek agresją
— napisał na Twitterze Zarif.
Irańska telewizja państwowa podała, ze atak na amerykańskie cele w Iraku został przeprowadzony w odwecie za zabicie przez siły USA w nocy z czwartku na piątek w Bagdadzie generała Kasema Sulejmaniego, dowódcy elitarnej irańskiej jednostki wojskowej Al-Kuds.
Kilka godzin po uderzeniu w cele amerykańskie w Iraku irańska armia ponowiła w środę żądanie wycofania wojsk USA z Bliskiego Wschodu.
Teraz, gdy (Amerykanie) zrozumieli naszą siłę, nadszedł czas, aby Stany Zjednoczone wycofały swoje wojska z Bliskiego Wschodu
— oświadczył szef sztabu generalnego irańskich sił zbrojnych generał Mohammad Bakeri, cytowany przez telewizję państwową.
Stacja podała, że w środowym ataku zostało zabitych 80 osób - jak to ujęto - „amerykańskich terrorystów”. Dodano, że Iran odpalił 15 pocisków rakietowych i żaden z nich nie został zestrzelony. Według doniesień irańskiej telewizji w ataku „poważnie uszkodzone zostały” śmigłowce i sprzęt wojskowy. Stacja przekazała również, powołując się na dobrze poinformowane źródło, że Iran ma w zasięgu 100 innych celów do zaatakowania, jeśli USA podejmą środki odwetowe.
Według irańskiej telewizji tweet prezydenta USA Donalda Trumpa, który po irańskich atakach na cele amerykańskie w Iraku napisał, że „wszystko jest w porządku”, ma na celu umniejszenie strat wyrządzonych w tych nalotach.
Wszystko jest w porządku! Pociski wystrzelono z Iranu na dwie bazy wojskowe w Iraku. Trwa obecnie szacowanie ofiar i strat. Na razie jest dobrze!
— ocenił prezydent USA wcześniej na Twitterze. Dodał, że Stany Zjednoczone mają „zdecydowanie najsilniejszą i najlepiej wyposażoną armię na całym świecie”.
Według irackiej armii 22 rakiety wystrzelono w stronę bazy lotniczej Ain al-Asad, ok. 160 km na zachód od Bagdadu, w której znajdują się dowodzone przez USA wojska koalicji międzynarodowej w zachodniej prowincji Anbar oraz w stronę bazy w Irbilu, stolicy irackiego Kurdystanu, nie powodując strat w ludziach.
Jak podano w oświadczeniu, dwa z 17 pocisków wystrzelonych na Ain al-Asad nie eksplodowały. Wszystkie pięć rakiet wymierzonych w bazę sił koalicji w Irbilu trafiło w cel. Wojsko oświadczyło, że siły irackie nie poniosły strat.
Amerykańska baza al-Asad jest wykorzystywana przez wojska USA w ramach koalicji międzynarodowej walczącej z dżihadystycznym Państwem Islamskim; jest ona również miejscem stacjonowania około 100 osób personelu wojskowego z Polski. W bazie wojskowej w Irbilu przebywa z kolei oprócz Amerykanów 115 żołnierzy niemieckich.
Władze wojskowe krajów zaangażowanych w działania koalicji zapewniły, że ani amerykańskim, ani sojuszniczym żołnierzom nic nie zagraża. Obecnie w Iraku stacjonuje 5 tys. żołnierzy USA.
Rzecznik irańskiego rządu Ali Rabiei oświadczył, że Iran nie dąży do wojny, ale udzieli miażdżącej odpowiedzi na każdą agresję.
Dziękujemy Gwardii Rewolucyjnej za udaną operację (…) Nigdy nie chcieliśmy wojny, ale każda agresja spotka się z miażdżącą odpowiedzią
— zakomunikował rzecznik na Twitterze.
Ze swej strony Gwardia Rewolucyjna oświadczyła, że wszelkie środki odwetowe podjęte przez Stany Zjednoczone po irańskim ataku rakietowym na amerykańskie cele w Iraku spotkają się z ponowną reakcją - podała telewizja państwowa w Iranie.
Amerykanie wiedzą teraz, że ich bazy mogą być atakowane przez Iran (…) Ich (Amerykanów) bazy będą celem ataku, jeśli Stany Zjednoczone zareagują na irański atak rakietowy w Iraku
— oświadczyła Gwardia Rewolucyjna.
Wyższy rangą urzędnik w kancelarii najwyższego przywódcy duchowo-politycznego Iranu ajatollaha Alego Chameneia powiedział, że reakcja Teheranu na zabójstwo generała Sulejmaniego przez Amerykanów była jak dotąd „najłagodniejszym” z irańskich scenariuszy zemsty.
Associated Press pisze o poważnej eskalacji między dwoma długoletnimi wrogami. Agencja zwraca uwagę, że środowy atak rakietowy Iranu był to najbardziej bezpośredni atak Iranu na USA od czasu zajęcia ambasady amerykańskiej w Teheranie w 1979 roku.
Środowy atak sił irańskich na amerykańskie cele w Iraku to policzek wymierzony Stanom Zjednoczonym - oświadczył kilka godzin po tym ataku najwyższy przywódca duchowo polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei. Po raz kolejny nazwał USA wrogiem Iranu.
Chamenei, który jest pierwszą osobą w państwie, zażądał od USA, aby ich siły zbrojne wyszły z Bliskiego Wschodu. Według niego amerykańska obecność w tym regionie jest źródłem korupcji.
Do wrogów Iranu, oprócz Stanów Zjednoczonych, Chamenei zaliczył Izrael i „arogancki system” w odniesieniu - jak wskazuje agencja Reutera - do Zachodu.
Chmanei oświadczył też, że wznowienie rozmów nuklearnych z USA utoruje drogę do amerykańskiej dominacji.
USA mogą „odciąć rękę” Iranowi zabijając generała Kasema Sulejmaniego, ale Iran odpowie Ameryce „odcięciem jej nogi” w regionie - oświadczył w środę prezydent Iranu Hasan Rowhani, cytowany przez agencję Fars, nie rozwijając, co dokładnie ma na myśli.
Prezydent zabrał głos kilka godzin po przeprowadzeniu przez siły zbrojne Iranu ataków rakietowych na amerykańskie cele w Iraku.
Biały Dom nie planuje, by prezydent USA Donald Trump wygłosił we wtorek wieczorem (w nocy z wtorku na środę czasu polskiego) orędzie do narodu - przekazała rzeczniczka Białego Domu Stephanie Grisham.
Szef Pentagonu Mark Esper, sekretarz stanu Mike Pompeo oraz wiceprezydent USA Mike Pence opuścili Biały Dom - podała telewizja CNN.
Francja nie planuje wycofania z Iraku swoich 160 żołnierzy po ataku rakietowym przeprowadzonym przez Iran na dwie amerykańskie bazy wojskowe w Iraku - poinformowało w środę źródło we francuskim rządzie.
Wcześniej rzecznik armii mówił, że wśród ofiar śmiertelnych ataku nie ma francuskich żołnierzy.
Jeśli Waszyngton uwzględni deklaracje Teheranu, iż ostrzał baz był zakończeniem reakcji władz irańskich na działania USA, to oba kraje mają szansę przeniesienia kryzysu na płaszczyznę polityczną - uważa Konstantin Kosaczow z wyższej izby parlamentu Rosji.
Miejmy nadzieję, że w Waszyngtonie będzie teraz wystarczająco zdrowego rozsądku, by skupić się nie na (irańskim) ataku rakietowym, a na oświadczeniu oficjalnego Teheranu, że „tym samym proporcjonalna odpowiedź została ukończona”. Pojawiła się szansa na to, by na obecnym etapie przerwać zaklęty krąg wzajemnej przemocy i przenieść sytuację na płaszczyznę polityczną
— oświadczył w środę Kosaczow.
Tej szansy nie można stracić
— zaapelował w komentarzu na Facebooku parlamentarzysta, który kieruje komisją spraw zagranicznych w Radzie Federacji.
Znany rosyjski ekspert w sprawach międzynarodowych Fiodor Łukjanow ocenia, że region znalazł się „na krawędzi wielkiej wojny”, a prezydent USA Donald Trump stoi przed wyborem odpowiedzi na irański ostrzał.
Z jednej strony, jest on zobowiązany, w duchu swoich wcześniejszych deklaracji, odpowiedzieć ostro na irański atak. Z drugiej strony oznaczać to będzie, że dalsze odpowiedzi Iranu będą nieuchronne i później wszystko niemalże bez alternatywy pójdzie w kierunku działań wojennych
— powiedział Łukjanow agencji TASS.
Zdaniem politologa dla Iranu najważniejsze było, by „pokazać, że jest zdolny do odpowiedzi”, a nie zadanie strat, bowiem irański potencjał wojskowy jest nieporównywalny z amerykańskim. Jeśli jednak eskalacja będzie trwała nadal, to - zdaniem rosyjskiego eksperta - Iran może obrać taktykę działań pośrednich, angażując do nich proirańskie ruchy szyickie na całym Bliskim Wschodzie.
Będzie to przypominało wydarzenia sprzed 30-40 lat, z atakami na obiekty amerykańskie, przy czym nie z bezpośrednimi atakami militarnymi, a z użyciem innych metod. A to pociąga za sobą kolejny poziom eskalacji
— powiedział Łukjanow.
Chiny apelują do Stanów Zjednoczonych i Iranu o wykazanie się wstrzemięźliwością i rozwiązanie sporu poprzez dialog - oświadczyło w środę MSZ w Pekinie. Wcześniej tego dnia Iran zaatakował cele USA w Iraku w odwecie za zabicie irańskiego generała.
Pogorszenie się sytuacji w regionie Bliskiego Wschodu nie jest w interesie żadnej ze stron
— ocenił rzecznik resortu spraw zagranicznych ChRL Geng Shuang podczas briefingu.
Zapytany o działania podejmowane przez Chiny na rzecz rozwiązania konfliktu amerykańsko-irańskiego, Geng powiedział dziennikarzom, że Pekin pozostaje w ścisłym kontakcie z partnerami w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Chiny wielokrotnie krytykowały Stany Zjednoczone, obwiniając je o eskalowanie napięć na Bliskim Wschodzie poprzez użycie siły. W opublikowanym we wtorek, tj. przed irańskimi atakami, artykule redakcyjnym państwowy dziennik „China Daily” zarzucił USA stworzenie „tygla napięć” w regionie.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zaapelowała w środę rano w Brukseli o dialog w sprawie Iranu, zaprzestanie używania broni oraz deeskalację sytuacji.
Używanie broni musi się natychmiast skończyć i zostać zastąpione dialogiem
— powiedziała von der Leyen w oświadczeniu dla mediów.
Francuskie ministerstwo spraw zagranicznych potępiło w środę atak rakietowy na dwie bazy wojskowe Stanów Zjednoczonych w Iraku, przeprowadzony przez Iran. Stwierdziło też, że ważne jest kontynuowanie walki z Państwem Islamskim.
Francja pragnie podkreślić po raz kolejny znaczenie kontynuowania walki z Państwem Islamskim, przy jednoczesnym poszanowaniu suwerenności Iraku
— czytamy w oświadczeniu francuskiego MSZ.
Wcześniej w środę źródło we francuskim rządzie poinformowało, że Paryż nie planuje wycofania z Iraku swoich 160 żołnierzy.
Ambasador USA w Berlinie Richard Grenell oznajmił w środę, że jego kraj nie chce wojny z Iranem. Nie pozostawił jednak wątpliwości, że władze w Teheranie muszą liczyć się z odwetem, jeśli zginie amerykański żołnierz lub kraju sojuszniczego.
Prezydent (USA Donald) Trump nigdy nie chciał wojny. Robimy wszystko, żeby temu zapobiec. Robimy wszystko, żeby chronić nasze wojska i dyplomatów. Prezydent Trump chce rozmawiać i osiągnąć dyplomatyczne rozwiązanie. Ale to zależy od Irańczyków
— powiedział Grenell w środę w audycji na żywo, emitowanej na stronie internetowej dziennika „Bild”.
Amerykański dyplomata nie pozostawił wątpliwości, że Iran musi liczyć się z odwetem, jeśli „przekroczy czerwoną linię”, czyli wówczas, gdy zginie amerykański bądź sojuszniczy żołnierz.
Obecnie jesteśmy w stanie chronić wszystkich żołnierzy USA i sojuszników w Iraku. Nie damy się zaskoczyć. Dokładnie przyglądamy się sytuacji. Resort obrony i wojsko mają wszystko na oku
— zapewnił Grenell.
Szef MSZ Włoch Luigi Di Maio potępił w środę irański atak rakietowy na dwie bazy wojskowe USA w Iraku. Minister obrony Lorenzo Guerini oświadczył zaś, że „absolutnym priorytetem” jest bezpieczeństwo włoskich żołnierzy, którzy tam przebywają.
Minister Di Maio napisał w mediach społecznościowych:
Stało się to, czego się obawialiśmy.
Podkreślił, że w obu bazach amerykańskich, zaatakowanych przez Iran, znajdują się siły międzynarodowej koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu, w tym także włoscy żołnierze. Łącznie w Iraku stacjonuje około tysiąca Włochów.
Szef dyplomacji zapewnił ich o bliskości w imieniu swoim oraz całego rządu w Rzymie.
Obserwujemy ze szczególnym zaniepokojeniem ostatnie wydarzenia i potępiamy atak ze strony Teheranu. To poważny akt, który zwiększa napięcie w tej już krytycznej i bardzo delikatnej sytuacji
— ocenił Di Maio.
Niestety jest to historia, która się powtarza. Zachęcamy obie strony do umiaru i odpowiedzialności. Region żyje w stanie niestabilności od dekad, a nowa wojna doprowadzi do rozprzestrzenienia się komórek terrorystycznych i nowych fal migracyjnych
— ostrzegł szef włoskiej dyplomacji.
Jak dodał, „to wszystko jest nie do przyjęcia” i zaapelował o „wyciągnięcie lekcji z przeszłości i powrót do dialogu”.
Minister obrony Guerini oświadczył zaś:
Bezpieczeństwo naszych żołnierzy jest absolutnym priorytetem.
Jak podał resort obrony, jego szef rozmawiał z dowódcą włoskiego kontyngentu generałem Paolo Fortezzą, który zapewnił go, że jego żołnierze nie ucierpieli w wyniku ataku na bazy.
Guerini przeprowadził także rozmowę telefoniczną z irackim ministrem obrony Nadżahem Hasanem Alim asz-Szammarim, któremu powiedział, że konieczne jest „działanie z umiarem i rozwagą”.
Sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg potępił w środę przeprowadzenie przez siły irańskie ataków rakietowych na bazy wojskowe międzynarodowej koalicji w Iraku.
Potępiam irańskie ataki rakietowe na siły USA i koalicji w Iraku. NATO wzywa Iran do powstrzymania się od dalszej przemocy. Sojusznicy nadal konsultują się i pozostają zaangażowani w naszą misję szkoleniową w Iraku
— napisał na Twitterze Stoltenberg.
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson potępił w środę atak sił irańskich na bazy w Iraku, w których stacjonują wojska międzynarodowej koalicji, co było odwetem za zabicie przez USA irańskiego generała Kasema Sulejmaniego.
Oczywiście potępiamy atak na irackie bazy wojskowe, w których stacjonują siły koalicyjne. Iran nie powinien powtarzać tych lekkomyślnych i niebezpiecznych ataków, ale powinien dążyć do pilnej deeskalacji
— powiedział Johnson w parlamencie podczas sesji pytań do premiera.
Zapewnił też, że Wielka Brytania od początku kryzysu działa wspólnie z innymi państwami europejskimi na rzecz złagodzenia napięcia oraz potwierdził, że w ataku nie ucierpiał żaden brytyjski żołnierz.
Brytyjski premier, odpowiadając na pytanie lidera opozycji Jeremy’ego Corbyna o to, czy zabicie Sulejmaniego nie było złamaniem prawa międzynarodowego, odparł, że „to nie do Wielkiej Brytanii należy ocena, ponieważ nie była to nasza operacja”.
Najbardziej rozsądni ludzie zaakceptowaliby, że USA mają prawo do ochrony swoich baz i personelu
— mówił Johnson. Podkreślił też, że Sulejmani „miał krew brytyjskich żołnierzy na rękach”.
Johnson nie odpowiedział na pytanie Corbyna, czy Wielka Brytania wycofa swoje wojska z Iraku, jeśli władze tego kraju tego zażądają. W Iraku stacjonuje obecnie ok. 400 brytyjskich żołnierzy, którzy zajmują się szkoleniem irackich sił.
Wcześniej w środę irański atak potępił minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Dominic Raab
gah,kpc,wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/481025-szef-msz-iranu-nie-dazymy-do-eskalacji-ani-do-wojny