Czy w tak silnie spolaryzowanym społeczeństwie oczekiwanie od klasy politycznej zgodnej współpracy na rzecz ochrony zdrowia obywateli, to naiwność czy może jednak coś, czego powinniśmy się domagać?
Co z tą wspólnotą?
Przyjęło się mówić, że Polacy potrafią się zjednoczyć tylko w przypadku zagrożenia albo żałoby. Ile jest w tym prawdy? Gdy na początku roku pandemia stanęła u naszych granic, wszyscy solidarnie, niemal bez podnoszenia jakichkolwiek wątpliwości, poddaliśmy się restrykcjom wprowadzonym przez rząd. Zostaliśmy w domach i namawialiśmy do tego innych. Przynajmniej wtedy zdaliśmy egzamin. Jeżeli chodzi o drugi przypadek, to ostatnią wielką żałobę narodową przeżywaliśmy 10 lat temu, gdy pod Smoleńskiem zginęła elita narodu. Wspólne przeżywanie tej tragedii nie trwało długo, ale w pierwszych dniach po katastrofie byliśmy razem.
Co stało się z nami dzisiaj? Za poproszenie drugiej osoby, aby nałożyła maseczkę można mówiąc wprost dostać w twarz, ewentualnie usłyszeć wiązankę wyzwisk. O takich historiach słyszymy niemal codziennie. Eryk Mistewicz w tekście „Czerwone strefy niedojrzałych egoistów” pisze, że to od nas samych zależy, czy „przetrwamy wojnę”, kreśląc jednocześnie dość ponury obraz polskiego społeczeństwa.
Wielkie aglomeracje opanowywać zaczęły osoby niedojrzałe. Niedojrzałe psychicznie, emocjonalnie, bez korzeni, bez przeszłości, bez zobowiązań. Kwestionujący wspólnotę i odpowiedzialność za innych. Młodzi egoiści wychowani na „Modzie na sukces” i kolorowych tygodnikach z lat 90., w których wskaźnikami powodzenia są wyrwanie się z Polski choćby na zmywak, ucieczka od odpowiedzialności za siebie czy innych, liczba partnerów, zgromadzonych kart stałego klienta dobrych miejsc, zwiedzonych krajów. Nie są gotowi do dłuższych związków, do poważniejszych relacji, głównie dlatego, że nie wpojono im odpowiedzialności za działanie, nie mówiąc już o odpowiedzialności za bliskich
—pisze Mistewicz na portalu wszystkoconajważniejsze.pl.
Ale dostaje się także klasie politycznej. I to dostaje mocno.
W sytuacji wymagającej absolutnej współpracy wszystkich ze wszystkimi poraża brak klasy sejmowych i senackich siepaczy. Wspólnota to słowo nieobecne w ich słowniku. Dla nich ważniejsze jest, aby teraz właśnie dokopać przeciwnikom i postawić na swoim, a przynajmniej zaspokoić oczekiwania zwolenników – że się walczy, że się atakuje
—czytamy.
Chociaż w dużej części zgadzam się z tym, co Mistewicz napisał w swoim tekście, to muszę stwierdzić, że przecież ten opis w ogóle nie pasuje do nas z początku roku, gdy wszyscy solidarnie zagrzewaliśmy się do walki z pandemią. Co się z nami stało?
Po długo oczekiwanym wyjściu z domu, bo odwołaniu lockdownu zobaczyliśmy, że da się z koronawirusem żyć. Zresztą musieliśmy się tego nauczyć. Nie było wyjścia. Poznaliśmy też samego wroga. Strach, który w nas generował stał się słabszy. Ale byliśmy także zmęczeni obostrzeniami. Jako społeczeństwo nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Pisałem przed paroma dniami o tym, jak Tajwan radzi sobie z pandemią będąc w pełni świadomym, że tylko w niektórych kwestiach możemy stawiać sobie te małe państewko za wzór. Kluczową sprawą jest różniąca nas od Tajwańczyków mentalność. I to chyba właśnie ona w głównej mierze sprawia, że dziś nasza walka z pandemią wygląda tak, jak wygląda, choć nadal duża część Polaków przestrzega wprowadzonych restrykcji i uważa je za słuszne. Nie można abstrahować od tego, że sieć zalała fala dezinformacji na temat pandemii, która zaczęła podważać przekazy rządu i ekspertów. Rozmawialiśmy o tym na portalu Polityce.pl z dr Rafałem Brzeskim, który dokładnie wskazał skąd i jakie przekazy kierowano. Swoje pięć groszy dołożyła również władza, która kilkukrotnie popełniła błędy w kwestii komunikacji ze społeczeństwem.
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ WYWIAD. Dezinformacja w czasach pandemii. Dr Brzeski: Jej źródłem jest Rosja. W tej chwili będzie na pewno eskalacja
Tylko, że przecież przeciwnicy restrykcji protestują niemal na całym świecie. Protestują w Niemczech, w Czechach czy na Słowacji. Kilka dni temu Włosi protestowali w Neapolu przeciwko zamknięciu szkół w regionie.
Może nie jest więc z nami, aż tak źle, jak niektórzy próbują to przedstawiać? Trudno, aby w 38 milionowym kraju, biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, które wymieniłem powyżej, nie było różnicy zdań. Paulina Nowosielska w przedostatnim weekendowym wydaniu „Dziennika Gazeta Prawna” w tekście „Maseczki niezgodny” pyta:
Manifestują niezgodę czy po prostu im się nie chce? Dlaczego niektóre społeczeństwa odmawiają zakrywania twarzy częściej niż inne.
Dziennikarka w swoim tekście cytuje m.in. prof. Dariusza Jemielniaka, który „zwraca uwagę na prosty socjologiczny mechanizm”:
Strach początkowo trzyma ludzi w ryzach i powoduje, że utrzymują dyscyplinę. Ale strach powszednieje i w żadnym demokratycznym kraju nie da się utrzymać ostrych reguł, zwłaszcza jeśli brakuje spójnego przekazu
—mówi socjolog.
A Nowosielska konkluduje:
Rozsądek czy egoizm? Prawa obywatelskie czy obywatelska postawa? Punkt widzenia zależy tu wyjątkowo od zbioru własnych doświadczeń.
Mistewicz kończy w bardziej ponurym tonie:
Wspólnota to dbanie o najsłabszych, o chorych, o seniorów. To zrezygnowanie z części swoich zwyczajów, z jedzenia gofra na ulicy i jabłka w autobusie, zrezygnowanie z wyjścia do kina i na siłownię, spotkań z przyjaciółmi – dla dobra innych. Wspólnota to rezygnacja z egoizmu. Popełniliśmy błędy. Pandemia tylko wydobyła je na powierzchnię.
Pandemia z pewnością jeszcze potrwa kilka dobrych miesięcy. Tytułowe lustro, które postawił przed nami kryzys, będzie co jakiś czas pytało o naszą wspólnotę. Co odpowiemy?
A politycy?
Pozostaje jeszcze odpowiedzieć na pytanie o klasę polityczną, które zadałem na początku tego tekstu. Wydaje mi się, że duża część Polaków już niewiele się po niej spodziewa. Tym gorzej dla nas, bo parlamentarzyści, którzy nie czują ze strony swoich wyborców presji, aby wspólnie współdziałać w dobie kryzysu, będą kierować się ku „politykierstwu”. Warto naciskać i wymagać. Od wszystkich stron politycznej barykady. Nie mam złudzeń, że politycy będą próbowali wykorzystywać obecną sytuację do własnych partykularnych interesów.
Jeszcze kilka zdań z tekstu Nowosielskiej na koniec w tej kwestii:
Na sianiu wątpliwości zbija się polityczny kapitał. I noszeniu maseczek polityka właśnie zaszkodziła - mówi prof. Andrzej W. Nowak. W marcu, jeszcze w kwietniu widział wzrost zainteresowania naukowymi doniesieniami. Ludzi stosowali się do nich, myli ręce, kupowali płyny, zasłaniali twarz. A potem to się zmieniło.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/522821-co-z-ta-wspolnota?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%253A+wPolitycepl+%2528wPolityce.pl+-+Najnowsze%2529