Ileż było krzyku przez 8 lat rządów PiS o wolności, demokracji i konstytucji. Gdy tylko ekipa Donalda Tuska doszła do władzy, zrównała z ziemią każdy z tych obszarów. Właśnie uruchamia ostateczny atak na wolność słowa. Pod pozorem „bezpieczeństwa w sieci” próbuje wprowadzić radykalne rozwiązania, które pozwolą państwu na absolutną kontrolę i będą stanowić przestrzeń do nadużyć. Zbyt wiele razy przekonaliśmy się za rządów Tuska, jak dalece sięgają zapędy cenzorskie tej ekipy, by spać spokojnie. Tak drastycznego skoku na wolność słowa od czasów komuny nie próbował jeszcze nikt.
Cenzura pod płaszczykiem bezpieczeństwa
Rząd przyjął projekt ustawy, który pozwoli na usuwanie z sieci nielegalnych treści dotyczących 27 czynów zabronionych, m.in. propagowania ideologii totalitarnych, nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym, etnicznym, rasowym czy wyznaniowym, a także oszustw, treści pedofilskich czy pornografii. Kto będzie decydować o tym, co jest legalne, a co stanowi naruszenie prawa i wymaga usunięcia? Prokuratorzy, policja, Krajowa Administracja Skarbowa oraz – uwaga - „zaufane podmioty sygnalizujące”, czyli organizacje pozarządowe. Te najbardziej aktywne doskonale znamy. To właśnie one od blisko dwóch lat piszą absurdalne raporty o „zamachu na demokrację przez PiS”, o represjach i dezinformacji, jaka miała rzekomo miejsce, gdy rządziła Zjednoczona Prawica. Ich lewicowa zapiekłość znana jest od dawna i najczęściej dotyczy zwalczania treści konserwatywnych i katolickich.
Kto zdecyduje o dezinformacji?
Rząd twierdzi, że to implementacja unijnego Aktu o Usługach Cyfrowych (DSA), mająca chronić użytkowników przed dezinformacją (w tym rosyjską propagandą) i zwiększać odpowiedzialność platform internetowych. Tyle tylko, że zarówno rozwiązania przewidziane w ustawie, jak i dotychczasowa praktyka koalicji 13 grudnia budzą największe wątpliwości. Nikt dotąd nie odważył się na forsowanie rozwiązań aż tak radykalnych. Ustawa przewiduje stworzenie całego aparatu biurokratycznego, bo aż 100 nowych etatów w urzędach, dzięki czemu odbieranie sygnałów od NGO’sów będzie przebiegać sprawnie. Przewidziano także asystę policji podczas kontroli u dostawców internetu i wielomilionowe kary dla firm technologicznych niespełniających żądań. Szef resortu cyfryzacji, Krzysztof Gawkowski, twierdzi że to „ustawa, która zapewnia bezpieczeństwo w sieci”. „To ochrona użytkowników; to wolność słowa, która jest bezwzględnie ważna, ale która w internecie musi być traktowana w ograniczony sposób” — zaznaczył.
Od „Roku 1984” do Tuska
Zbyt dobrze znamy zapędy obecnej władzy do kneblowania wszelkich głosów krytycznych, by przyjmować takie zapewnienia ze spokojem. Pamiętamy, jak służby wyciągały z mieszkań internautów za opublikowane przez nich komentarze w sieci. Służby błyskawicznie namierzyły 71-latka i 66-latkę za wpisy o Owsiaku. Księdza, który skrytykował dr Gizelę Jagielską za zabicie dziecka w 9 miesiącu ciąży, policja zatrzymała w domu rodziców, kilkaset kilometrów od miejsca zamieszkania. Po Sebastiana T. z Lądka-Zdroju, który napisał na Facebooku o braku działań służb na terenach powodziowych, przyszło 6 policjantów. „Zorro z Tarnowa”, który ścigany był przez policje przez wiele dni za napisanie na prześcieradle „Byle nie Trzaskowski”. „Batman z Gdańska” za taki sam czyn legitymowany był przez policję, a od reportera, który zarejestrował tę kuriozalną sytuację służby domagały się prawie 100 tys. zł.
Te przykłady można by mnożyć. Wątpliwości jest tym więcej, że dezinformację będą ścigać ci, którzy do tej pory przykładali do niej rękę. Ujawniono przecież, że NASK nie reagował na potężną kampanię dezinformacyjną, wymierzoną w kontrkandydatów Rafała Trzaskowskiego i sterowaną z zagranicy.
Orwellowska proza dnia
Co jest dezinformacją i mową nienawiści? Oto kluczowe pytanie nowej ery Tuska. Bo przecież w panującej dziś polityce kłamstwa i manipulacji przemianowywanie pojęć stało się codziennością. Dokładnie tak, jak u Orwella: „Wojna to pokój. Wolność to niewola. Ignorancja to siła”. Jeśli więc jednym z organów pilnujących „bezpieczeństwa w sieci” i walczących z dezinformacją będzie Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa, już teraz możemy szykować się na powszechne zwalczanie internetowej „myślozbrodni”. Niespełna pół roku temu ta instytucja rządowa podważała podstawowy fakt biologiczny. Według NASK stwierdzenie, że „są tylko dwie płcie” to „dezinformacja wymierzona w społeczność LGBTQ+”.
Gdy totalna opozycja staje się totalną władzą, sięga totalnie po kolejne przestrzenie. W niszczeniu państwa nie ma żadnych ograniczeń. Za rządów Tuska polska rzeczywistość nabiera barwy iście orwellowskiej. Jeszcze trochę, a to ostrzeżenie sprzed wieku, będzie określać naszą codzienność: „Wolność to możliwość powiedzenia, że dwa plus dwa równa się cztery”.
CZYTAJ TAKŻE: Marzena Nykiel: Porażające! Czy obce służby mają wpływ na polski rząd? Po tych doniesieniach Tusk powinien natychmiast odejść
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/741636-orwell-wymyslil-panstwo-tuska-cenzura-przemoc-ignorancja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.