To może być przewrót kopernikański w europejskiej polityce. Z Brukseli nadeszła dziś – we wtorek 4 kwietnia 2023 roku – sensacyjna wiadomość. Bez żadnej przesady – niesamowita. Policja belgijska weszła do siedziby Europejskiej Partii Ludowej, by zarekwirować jej komputery, telefony i dokumenty w związku z podejrzeniami o finansowe oszustwa. Na przejętych przez policję rzeczach - sprzęcie elektronicznym i dokumentach – policja będzie szukała śladów działalności niemieckiego polityka Mario Voigta, lidera CDU w regionie Turyngii. Polityk ten miał odegrać ważną rolę w kampanii wyborczej EPL przed wyborami europejskimi w 2019 r.

Przypomnijmy, że w ostatnim okresie Unia Europejska wstrząsana była toczącą się od połowy grudnia 2022 roku aferą korupcyjną. Do tej pory afera nie wyszła poza krąg polityków frakcji Socjalistów i Demokratów oraz związanych z nimi fundacji i stowarzyszeń. Nalot belgijskich organów ścigania na Europejską Partię Ludową, politycznego potentata, który „rządzi i dzieli” w Unii Europejskiej nabiera nowej, arcyciekawej perspektywy. W tym także faktu, że Donald Tusk przewodniczył frakcji EPL równe dwa i pół roku – od 1 grudnia 2019 do maja 2022. A to najprawdopodobniej znaczy, że będzie badana działalność finansowa partii i jej niektórych polityków również z okresu „rządów” EPL Donalda Tuska.

Są to pierwsze godziny od momentu rewizji w siedzibie partii, toteż do mediów, a tym samym do opinii publicznej trafiają jedynie szczątki informacji. Polskie media w swojej naiwności wierzą, że wkrótce w tej sprawie publicznie zabierze głos Donald Tusk. Dla większości polityków formalna, publiczna reakcja na tego typu wydarzenia wydaje się być czymś naturalnym i zwykłym.

W przypadku osobowości politycznej Donalda Tuska jestem gotowy przyjąć zakład, że niedawny szef EPL co najwyżej podejmie próbę wykpienia się jakimś kiepskim żartem z opresji, jaka być może na niego spadnie w wyniku spełniania się prostej, ludowej maksymy: - „Ryba psuje się od głowy”.