Amerykanie, kierując dodatkowych żołnierzy do Europy, pokazują, że ich działania są więcej warte niż apele, protesty, czy nawet groźby - powiedział PAP były dowódca jednostki specjalnej GROM gen. dyw. rezerwy Roman Polko.
CZYTAJ TAKŻE:
Podkreślił też, że 82. dywizja powietrznodesantowa, której żołnierze trafią do Polski, to jednostka z bardzo dużym doświadczeniem wyniesionym z konfliktów zbrojnych na całym świecie.
Decyzja Pentagonu
Rzecznik Pentagonu John Kirby zapowiedział w środę, że USA wyślą do Niemiec, Polski i Rumunii kolejne 3000 żołnierzy. Tysiąc ma trafić do Rumunii, a dwa tysiące zostaną skierowane do Polski i Niemiec. Jak powiedział Kirby, większość z tych 2 tys. żołnierzy będzie stacjonować w Polsce. Rzecznik zaznaczył, że możliwe jest rozmieszczanie kolejnych wojsk USA w Europie.
Rzecznik zapowiedział, że do Polski trafią komponenty Brygadowej Grupy Bojowej (BCT) piechoty z 82. dywizji powietrznodesantowej, zaś do Niemiec - komponent kwatery głównej XVIII korpusu powietrznodesantowego. Siły te stacjonują obecnie w Forcie Bragg w Karolinie Północnej i należą do sił szybkiego reagowania. Dodatkowo z Niemiec do Rumunii przeniesiony zostanie oddział liczący około 1000 żołnierzy z jednostki kawalerii Stryker. W Rumunii stacjonuje obecnie ok. 900 żołnierzy USA.
Z kolei szef MON Mariusz Błaszczak napisał na Twitterze, że - zgodnie z zapowiedziami - 1,7 tys. dodatkowych żołnierzy USA zostanie przeniesionych do Polski.
Gen. Polko: Z Putinem rozmawia się poprzez tego typu działania
Gen. Polko w rozmowie z PAP podkreślił po konferencji Kirby’ego, że decyzje Pentagonu pokazują, iż USA „wiedzą już jak rozmawiać z Prezydentem Rosji Władimirem Putinem”. „Z nim rozmawia się poprzez tego typu działania, poprzez gesty, które są więcej warte niż apele, protesty, a nawet groźby. To jest wyraźne pokaźnie, ze wbrew temu, co być może wydawało się Putinowi, Amerykanie nie przezywają swojej porażki w Afganistanie i nie przesuwają kierunków swoich działań na Chiny, tylko w dalszym ciągu wspierają wschodnią flankę NATO i w obliczu zagrożenia wzmacniają tę obecność” - powiedział były dowódca jednostki specjalnej GROM.
Jednocześnie gen. Polko ocenił, że choć dodatkowa liczba żołnierzy skierowana do Europy przez USA jest „symboliczna”, to jest to „ważny symbol”, gdyż wymowne jest skierowanie tu komponentu dowództwa korpusu.
To jest wyraźne pokazanie Rosji, że jeżeli będą eskalować konflikt, to Amerykanie są w stanie przerzucić tu dużo większe siły, w tym elitę swoich żołnierzy doświadczonych w boju
— powiedział PAP.
Zwrócił też uwagę, że ma znaczenie skierowanie do Polski żołnierzy 82. dywizji powietrznodesantowej.
Osiemdziesiąta druga - oni byli właściwie we wszystkich najważniejszych misjach po II wojnie światowej
— dodał.
Przyznał, że Polacy współpracowali z żołnierzami tej jednostki w Kosowie, w Afganistanie i w Iraku.
Miałem możliwość współdziałać z nimi i realizować niektóre misje, chociażby w Kosowie w poszukiwaniu handlarzy organami ludzkimi. To są świetni żołnierze, z którymi na pewno naszym żołnierzom z 6. Brygady Powietrznodesantowej, czy 25. Brygady Kawalerii Powietrznej będzie się świetnie współpracowało
— zapewnił.
Zalety amerykańskiej formacji
Jako zalety amerykańskiej formacji gen. Polo wymienił: „bardzo dużą mobilność”, „ogromne doświadczenie wyniesione z konfliktów w różnych obszarach świata”, „umiejętność zespołowego działania”, także z innymi nacjami.
Oni nie patrzą na narodowość sojuszników, tylko na ich kompetencje. Dlatego, gdy wyjeżdżałem na misję prosiłem, byśmy działali w amerykańskim sektorze, bo tam wszytko jest podporządkowane celom misji i nie ma podziałów na „moje-twoje”, tylko jak jest konkretne zadanie, to na jego wykonanie idzie cała koncentracja
— wyjaśnił.
Najskuteczniejsze „lekarstwo” na „zielone ludziki”
Były dowódca GROM wskazuje też na możliwości, jakie przywożą ze sobą Amerykanie - „chodzi o techniki rozpoznania wywiadowczego i satelitarnego, które służą tym formacjom do wykonywania chirurgicznych operacji„.
Na zielone ludziki to byłoby najskuteczniejsze lekarstwo, bo oni są świetnie przygotowani do działań przeciwdywersyjnych
— powiedział gen. Polko.
Ci żołnierze mogą być wszędzie i to jest największy problem Putina. Nawet jeśli nie dojdzie do żadnych działań - a chciałbym, żeby tak było - to oni przybywają też po to, by poznać uwarunkowania związane z terenem możliwych przyszłych działań
— podkreślił gen. Polko.
Gen. Skrzypczak: Jeśli Putin nie wyjdzie z impasu, naród rosyjski go przegoni
Deklaracje wysłania dodatkowych żołnierzy na wschodnią flankę NATO pokazują determinację Zachodu wobec sytuacji przy granicy z Ukrainą; prezydent Rosji Władimir Putin będzie szukał kompromisu – ocenił były dowódca Wojsk Lądowych gen. broni rez. Waldemar Skrzypczak.
Rzecznik Pentagonu John Kirby zapowiedział w środę wysłanie do Europy kolejnych 3 tys. amerykańskich żołnierzy do Polski, Niemiec i Rumunii dla wsparcia sojuszników wobec koncentracji rosyjskich wojsk przy granicach Ukrainy. Kirby zaznaczył, że możliwe jest rozmieszczanie kolejnych sił.
Decyzje o charakterze polityczno-wojskowym mają być odpowiedzią na to, co się dzieje za naszą wschodnią granicą. Sytuacja tam pogarsza się z dnia na dzień; coraz więcej rosyjskiego wojska jest na terenie Białorusi przy granicy z Ukrainą
— powiedział Skrzypczak PAP.
Dodał, że „widać wyraźnie, że NATO i Waszyngton, prezydent Joe Biden, są zaniepokojeni tym, co robi Władimir Putin, którego działania eskalują zagrożenie wojną”.
Według generała, decyzja o wysłaniu dodatkowych żołnierzy na wschodnią flankę NATO świadczy, że NATO i Stany Zjednoczone są zdeterminowane nie ustępować Putinowi.
Do tej pory politycy Zachodu zawsze mu ustępowali, robili krok do tyłu, Putin dostawał, co chciał. Teraz po raz pierwszy odbija się od muru. Ma poważny problem. Zachód jest odpowiedzialny, wysyła wojska
— powiedział Skrzypczak.
Podkreślił, że nie tylko USA zapowiedziały zwiększenie swoich sił, wysłanie żołnierzy do Rumunii deklarowała także Francja.
Zdaniem Skrzypczaka „świadczy to tym, że strategia Putina się załamała, jego próby przestraszenia Zachodu wojną spełzły na niczym”.
Musi się cofnąć. Będzie szukał kompromisu, sytuacji, która pozwoli mu wyjść z tego impasu z twarzą
— stwierdził.
Putin będzie szukał rozwiązania o charakterze politycznym. Zapewne czeka na gest ze strony Europy i Stanów Zjednoczonych, by usiąść z nimi do stołu i negocjować warunki kompromisu. Jeżeli nie wyjdzie z tego impasu, naród rosyjski go przegoni
— powiedział Skrzypczak.
Prof. Szeremietiew: USA nie chcą opuszczać Europy
Widać, że USA nie chcą opuszczać Europy, po drugie zdają sobie sprawę, że muszą opierać się na tych sojusznikach, którzy rzeczywiście będą stawiali opór temu, co chce zrobić Rosja - ocenił w rozmowie z PAP były szef MON Romuald Szeremietiew, komentując decyzję o wysłaniu do Europy kolejnych żołnierzy USA.
Były minister obrony narodowej komentując decyzję prezydenta Stanów Zjednoczonych zaznaczył, że była ona do przewidzenia.
Widać, że Stany Zjednoczone nie chcą opuszczać Europy, po drugie zdają sobie sprawę - zwłaszcza teraz w świetle zachowań rządu niemieckiego - że muszą opierać się o tych sojuszników, którzy rzeczywiście będą stawiali opór temu, co chce zrobić Rosja
— ocenił Szeremietiew.
Jest oczywiste, że takie decyzje musiały zapaść. Tylko czekałem na to, kiedy koła waszyngtońskie, ci którzy zajmują się polityką międzynarodową, wojskową Stanów Zjednoczonych po prostu skłonią prezydenta do tego, aby w tym kierunku znowu pomaszerować
— zaznaczył.
Liczba żołnierzy nie jest ważna
Dodał, że deklarowana liczba żołnierzy, którzy zostaną wysłani do Polski, nie jest ważna.
Ważna jest tendencja, a jest ona następująca - coś się zmniejsza, czy coś się zwiększa. W tym wypadku, ponieważ istniały uzasadnione podejrzenia, że ta obecność amerykańska będzie się zmniejszać, to widać że ta tendencja wraca do tego, co było wcześniej, czyli wzmacniania obecności Stanów Zjednoczonych
— powiedział.
W ocenie Szeremietiewa większa obecność wojskowa w Polsce i Europie będzie działała powstrzymująco, jeżeli chodzi o zachowania Rosji i podejmowanie ryzykownych akcji, zwłaszcza akcji ofensywnych.
Amerykańscy żołnierze w Polsce
CZYTAJ TAKŻE: USA wysyłają żołnierzy do Europy. Ilu z trafi do Polski? Szef MON podał konkretną liczbę: To mocny sygnał solidarności
Szef MON Mariusz Błaszczak poinformował na Twitterze, że zgodnie z zapowiedziami 1,7 tys. dodatkowych żołnierzy USA zostanie przeniesionych do Polski.
To mocny sygnał solidarności w odpowiedzi na sytuację na Ukrainie. W ubiegłym tygodniu rozmawiałem na ten temat z sekretarzem obrony Lloydem Austinem
— napisał.
W informacji na stronach MON zaznaczono, że USA przemieszczą do Polski elementy Brygadowej Grupy Bojowej z 82. Dywizji Powietrznodesantowej z Fort Bragg w Karolinie Północnej. Dodatkowe elementy sztabowe związane z tym rozmieszczeniem w sile 300 żołnierzy zostaną ulokowane przez USA w Niemczech.
Obecnie stacjonuje w Polsce ok. 4,5 tys. żołnierzy USA. Polsko-amerykańskie porozumienie z sierpnia 2020 r. przewiduje zwiększenie tej liczby o co najmniej tysiąc kolejnych. Dzięki infrastrukturze wojskowej, która według umowy zostanie przygotowana przez Polskę, w razie ewentualnego zagrożenia, możliwy będzie natychmiastowy przerzut do dodatkowych sił, zapewniając łącznie obecność do 20 tys. żołnierzy USA.
aja/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/584154-wzmocnienie-wschodniej-flanki-eksperci-komentuja