Unia Europejska nie jest tworem idealnym, ale - dopóki trzymamy się traktatów - należy o nią walczyć. I zapowiedź polskiego weta nie jest odwróceniem się od wspólnotowych wartości, wręcz przeciwnie.
Zapowiadany przez premiera Mateusza Morawieckiego sprzeciw wobec budżetu UE powiązanego z mechanizmem przestrzegania tzw. praworządności jest krokiem ostatecznym. Może nawet desperackim, ale wydaje się, że koniecznym, jeśli o swojej przyszłości myślimy szerzej niż tylko w perspektywie finansowej. Owszem, pieniędzy z budżetu odbudowy potrzebują dzisiaj wszyscy, Polska także, ale ta sytuacja nie może powodować, że na własne życzenie założą nam na szyję pętlę.
CZYTAJ TAKŻE: Müller: Podtrzymujemy stanowisko. Tylko przepisy zgodne z traktatami i konkluzjami RE mogą być zaakceptowane przez Polskę
Europa od dawna ma problem z prawidłowym rozumieniem podstawowych pojęć. Najgorzej idzie z „wolnością”, którą zmienia się w samowolę, „solidarnością”, która dzisiaj jest wymuszaniem podległości i „praworządnością”, która nie doczekała się definicji w unijnych traktatach, za to traktuje się ją jako bardzo subiektywne i w efekcie bezprawne narzędzie do dyscyplinowania myślących samodzielnie.
Same w sobie, te trzy stwierdzenia brzmią pięknie. Któż nie chciałby, by mówiono, że kierujemy się wolnością, solidarnością i przestrzegamy praworządności. Kłopot w tym, że - jak pokazuje dzisiejsza praktyka - w różnych krajach te pojęcia są traktowane inaczej. Traktat o UE przewiduje takie przypadki, w pewnych kwestiach daje możliwość decydowania rządom krajów członkowskich. I to jest okej, na taką wspólnotę się umawialiśmy. W takiej Unii Europejskiej Polacy wciąż chcą być, co pokazują dobitnie wszystkie sondaże.
UE to nie jest idealny twór, nigdy nie mógł nim być, skoro w jedno ciało lepią się kraje większe i mniejsze, bogatsze i biedniejsze. Właśnie po to, by zniwelować różnice powstały traktaty. By uniknąć pokusy wymuszania czegokolwiek przez większych i bogatszych na mniejszych i biedniejszych.
To jest istota wspólnoty, która na naszych oczach jest właśnie rozbijana. Nie przez polskie weto. Wręcz przeciwnie, ten sprzeciw jest szansą na powrót do podstaw, na które się godziliśmy wchodząc do Unii i biorąc z niej pieniądze, ale też płacąc składki i oddając swoje rynki zagranicznym koncernom. Nazywanie więc Mateusza Morawieckiego hamulcowym i eurosceptykiem jest skrajnie nieuczciwe. Chyba, że rozumiemy te pojęcia tak, jak Bruksela „praworządność”. Albo będzie po naszemu, albo wcale. Polska przez kilkadziesiąt lat już w takiej „przyjaźni” funkcjonowała, dzisiaj słusznie nazywamy ją okupacją.
CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. Jabłoński: Postawa Holandii nie jest dobrym sygnałem. Nie tylko dla Polski, ale przede wszystkim dla jedności UE
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/529393-polskie-weto-ws-budzetu-ue-moze-uratowac-wspolnote?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+wPolitycepl+%28wPolityce.pl+-+Najnowsze%29