„Ta formuła jest zbyt ogólna (…) Czulibyśmy się pewniej, że aborcja w Polsce nie jest nadużywana” — tak o tzw. przesłankach eugenicznych przy aborcji mówił polski premier. Mateusz Morawiecki? Nie… Donald Tusk w 2013 roku.

To słowa Donalda Tuska, który teraz wyrok TK uznający aborcję eugeniczną za niezgodną z konstytucją, nazywa „cynizmem” i „politycznym łajdactwem”.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ależ wściekłość! Tusk pisze o aborcji, „pseudotrybunale” i „szalejącej pandemii”: „To coś więcej niż cynizm. To polityczne łajdactwo”

We wrześniu 2013 roku Sejm odrzucił obywatelski projekt wprowadzający zakaz tzw. aborcji eugenicznej. Powstał z inicjatywy Fundacji Pro - prawo do życia i zebrano pod nim ponad 400 tys. podpisów.

Ówczesny premier Donald Tusk - zgodnie z relacjami medialnymi z tamtego dnia - zasugerował, że prawo mogłoby bardziej precyzyjniej określać, na czym polega „ciężkie uszkodzenie płodu”, które jest we Polsce przesłanką dopuszczalności aborcji.

Premier, który wciąż opowiada się za tzw. kompromisem aborcyjnym, przyznał jednak, że „dziś obowiązuje zbyt ogólne sformułowanie ‘ciężkie uszkodzenie płodu’, które pozwala na dokonanie legalnej aborcji.

— czytamy w depeszy informacyjnej opublikowanej przez serwis gosc.pl.

„W związku z tym polegamy na stuprocentowym zaufaniu do lekarzy. Uważam, że skoro tak wielu ludzi w Polsce nie ma tego pełnego zaufania i obawy, że ta formuła jest zbyt ogólna i skłania do nadużyć, to należy może bardziej precyzyjnie nazwać, jaki typ uszkodzenia płodu skłania do aborcji. To byłby w jakimś sensie postęp i czulibyśmy się pewniej, że aborcja w Polsce nie jest nadużywana - ocenił Donald Tusk.”

— mówił wówczas Donald Tusk.

Skoro Tusk widział nadużycia przy tzw. aborcji eugenicznej już w 2013 roku, to jak można dziś mówić o naruszeniu „kompromisu aborcyjnego”? Jako puentę warto zacytować Patryka Jakiego - ojca dziecka z trisomią, który zwrócił uwagę, że 99 proc. aborcji to dzieci z „podejrzeniem” Zespołu Downa!

CZYTAJ WIĘCEJ: Jaki przedstawia „5 dla dzieci”. Niepełnosprawność może spotkać każdego, w każdej chwili i nie jest to powód do „eliminacji”

olnk/Twitter/gosc.pl