„W Polsce prezydent Andrzej Duda i rząd PiS pod rękę z biskupami odpowiadają za rozpętanie homofobicznej kampanii nienawiści“ - napisał na łamach „Gazety Wyborczej“ Wojciech Karpieszuk.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

-Tęsknią za paradą równości? List ambasadorów ws. społeczności LGBT w Polsce. Mosbacher: Prawa człowieka to nie ideologia

-Maciejewski: Hańba! 50 ambasadorów z mową nienawiści wobec 53 płci! Liter na klawiaturze nie wystarczyło?

Polskie urzędy stanu cywilnego odmawiają polskim obywatelom wydawania odpowiednich zaświadczeń potrzebnych do zawarcia jednopłciowych związków małżeńskich za granicą, odmawiają również wydawania polskich dokumentów dzieciom, których rodzicami są dwie kobiety bądź dwóch mężczyzn

— ubolewał Karpieszuk dodając, że „rząd walczy z rzetelną edukacją seksualną i antydyskryminacyjną“.

PiS-owska władza rozpętała tę nagonkę z cynicznych, bo wyborczych, powodów

— grzmiał.

Dlaczego minister nie próbuje przekonać ambasadorów i światową opinię, jakie zagrożenia płyną z „ideologii LGBT“?

— pytał, odnosząc się do stanowiska wiceministra Pawła Jabłońskiego w tej sprawie.

Atak na prezydenta Andrzeja Dudę

Prezydent Andrzej Duda wydawał się w tej sprawie przekonany. „Próbuje się nam, proszę państwa, wmówić, że to ludzie. A to jest po prostu ideologia“ - mówił jeszcze w czerwcu

— oburzał się.

Prezydent Duda porównał tę ideologię do komunizmu. Stwierdził nawet, że jest „jeszcze bardziej niszcząca dla człowieka“, bo „pod frazesami szacunku i tolerancji ukrywa głęboką nietolerancję i eliminację, wykluczenie wszystkich tych, którzy nie chcą jej ulec“

— nie krył irytacji.

Teraz prezydent milczy, choć na Twitterze znalazł czas, by zamieścić list do uczestników konferencji „Fundusz sołecki. Czy czas na zmiany?“

— dodał publicysta „GW“.

Szyderstwo i brak znajomości protokołu

Brakuje mi jego głosu. Może warto zaprosić 50 ambasadorów do Pałacu Prezydenckiego, by przedstawić im punkt po punkcie zagrożenia związane z tą wyniszczającą ideologią LGBT?

— napisał nie bez szyderstwa.

Publicysta „GW“ nie powinien się dziwić, że na list ambasadorów państw zareagował wiceminister spraw zagranicznych, a nie prezydent kraju. Przecież ambasador znajduje się na zdecydowanie niższej pozycji niż głowa państwa i trudno, żeby Andrzej Duda reagował na histeryczne fantasmagorie grupy dyplomatów.

aw/Gazeta Wyborcza