„Obecny włodarz Warszawy z Platformy Obywatelskiej jako prezydent Polski stałby się syndykiem masy upadłościowej po państwie, które w dotychczasowej formie przestałoby istnieć – pisze w tygodniku „Sieci” Stanisław Janecki.
Publicysta zwraca uwagę, że wejście do gry Rafała Trzaskowskiego zmieniło układ sił w wyborach prezydenckich, ale odmieniło też relacje między liderami opozycji w tym wyścigu.
Nieważny stał się pakt o nieagresji między kandydatami opozycji, mimo pokojowych deklaracji samego kandydata Koalicji Obywatelskiej. Dlaczego? Bo wprowadza on bardzo silną polaryzację, nie odnosi się do innych kandydatów, tylko do urzędującego prezydenta, spychając pozostałych do roli tła zasadniczego konfliktu między Polską PiS a Polską KO (PO). W drugiej turze (gdyby obecny prezydent Warszawy do niej przeszedł) odrodziłby się konflikt targający Polską od 2005 r., co oznacza duży elektorat negatywny wobec kandydata III RP, jakim jest Trzaskowski. Tylko antagonizując kampanię, polaryzując ją i starając się marginalizować konkurentów, Trzaskowski może zyskiwać poparcie, a właściwie odebrać to, co Małgorzata Kidawa-Błońska straciła głównie na rzecz Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza. Może też wpłynąć na tych wyborców, którzy zrezygnowali z pójścia na wybory
— czytamy.
Trzaskowski aktywizuje też najbardziej agresywnych przeciwników PiS, co spowodowało czasowe zachwianie notowań Andrzeja Dudy, silny konkurent działa bowiem na tych, którzy wcześniej nie mieli takiego wyboru. Ale jednocześnie Rafał Trzaskowski uruchamia negatywny elektorat wobec PO, z powodu wszystkich wcześniejszych grzechów i obciążeń tej partii, które nie były kojarzone z Małgorzatą Kidawą-Błońską. To, co prezydent Warszawy zdyskontuje ewentualnie w pierwszej turze, w drugiej może być jego największym obciążeniem. A to oznacza, że istnieje sposób na Trzaskowskiego, a nawet wiele sposobów
— podkreśla autor.
Przywrócona przez niego polaryzacja i siłą rzeczy walka między opozycyjnymi kandydatami uruchamia wszystkie niechęci między ich elektoratami, co bardzo ogranicza szanse przekazania Trzaskowskiemu głosów Hołowni (tu akurat w mniejszym stopniu), Kosiniaka-Kamysza, Biedronia czy Bosaka. Wzmocni się on w pierwszej turze, ale osłabi w ewentualnej drugiej. Wtedy, w bezpośrednim pojedynku, będzie można bowiem pokazać wszystkie jego słabości. A są one znacznie większą przeszkodą do objęcia najważniejszego urzędu w państwie niż w przypadku Władysława Kosiniaka-Kamysza czy Szymona Hołowni (ci mają inne). Nie oszukujmy się. Ktoś taki jak Trzaskowski byłby bowiem syndykiem masy upadłościowej po państwie, które w dotychczasowej formie przestałoby istnieć, a znalazłoby się na najlepszej drodze do stania się europejską prowincją, którą chwali się tak, jak chwali się rezerwat czy skansen
— komentuje Stanisław Janecki.
Więcej o sposobach na Trzaskowskiego w tygodniku „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 1 czerwca, także w formie e-wydania na https://www.wsieciprawdy.pl/aktualne-wydanie-sieci.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/503650-janecki-w-tygodniku-sieci-sposob-na-trzaskowskiego?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+wPolitycepl+%28wPolityce.pl+-+Najnowsze%29