Z okazji 30-lecia polskich samorządów „Gazeta Wyborcza” zaprosiła do podzielenia się swoimi przemyśleniami na temat polskiej samorządności włodarzy gmin, miast i województw. W rozmowie udział wzięli więc m.in. Rafał Trzaskowski, Aleksandra Dulkiewicz czy Dorota Zmarzlak. Co z tego wyszło? Politycy nie mieli zbyt dużo do powiedzenia o swoich sukcesach, ale już krytykowanie rządu szło im zdecydowanie lepiej. Zero zaskoczenia.
Samorządowcy straszą PiS-em
Prezydent Białegostoku, Tadeusz Truskolaski przekonuje w rozmowie z „GW”, że Prawo i Sprawiedliwość chce przejąć samorządy. Ma to nastąpić poprzez ich „zagłodzenie”, a we wszystkim pomagać ma „telewizja tzw. publiczna”.
A ja się obawiam, że znaczenie samorządów będzie spadać. Już spadło. My w samorządach przyzwyczailiśmy się do mówienia własnym głosem, a to się nie wszystkim podoba. A mechanizmy do obrony mamy słabe. Skoro udało się zniszczyć takie instytucje jak Trybunał Konstytucyjny, niszczy się Sąd Najwyższy, świątynie sprawiedliwości
—mówi Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Czy to znaczy, że po przejęciu TK, SN kolejnym celem staną się samorządy?
—pyta Mikołaj Chrzan z „GW”.
Mamy konkurencję w postaci wolnych mediów, choćby „Wyborczej”. Albo wy będzie pierwsi, albo my. Ale na pewno będziemy na pudle. Zobaczymy, co będzie bardziej zawadzało władzy
—przekonuje polityk.
Czy skutki gospodarcze i społeczne, które dotkną samorządy po epidemii, dadzą rządowi kolejny pretekst do ataku?
—pyta dziennikarz.
Każdy pretekst jest dobry. Proszę zobaczyć, jakie instrumenty mają rządzący. Dwa miliardy lekką ręką dają telewizję tzw. publiczną. Mówi się, że rząd i parlament zostały wybrane w demokratycznych wyborach. Ale to nie do końca tak. Demokracja to także równy dostęp do mediów i źródeł finansowania. Jeżeli finansuje się jedną partię i wydaje się miliardy na propagandę tylko tej jednej partii, to tak naprawdę demokracja się już skończyła
—odpowiada prezydent Białegostoku.
Niestety może być gorzej
—dodaje prezydent Rybnika, Piotr Kuczera.
Napięcia między rządem a samorządem zawsze istniały. Ale od pięciu lat słyszymy retorykę wrogą, a wręcz obrzydzającą samorząd mieszkańcom. Trudno nie wspomnieć naszego przyjaciela, świętej pamięci Pawła Adamowicza. On padł ofiarą takiej nagonki
—mówi Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego.
„Zagłodzić samorządy”
Wybitnie dużo do powiedzenia, jeżeli chodzi o krytykę rządu, ma prezydent Warszawy, który żali się, że rząd obciąża samorządy zbyt wieloma obowiązkami.
To już się dzieje. Widzimy, że rząd robi wszystko, by dochody samorządów były coraz niższe, natomiast mamy coraz więcej obowiązków. W niesłychanie trudnej sytuacji związanej z epidemią przerzuca odpowiedzialność na barki samorządów, a potem wykorzystuje jeszcze całe instrumentarium propagandowe, żeby nas atakować
—narzeka Trzaskowski.
Przykład pierwszy z brzegu: rząd oferuje przedsiębiorcom bardzo spóźnioną i nieadekwatną pomoc, po czym spycha obowiązek przekazywania pieniędzy na samorządy. (…) Dlatego zgadzam się, że samorząd jest najwyżej na liście celów. Tak, rząd chce odbierać nam prerogatywy, żeby nas zagłodzić, a później ubezwłasnowolnić. To, że nie wydaliśmy danych osobowych obywateli przed wyborami pocztowymi, tylko dociążyło szalę. Doprowadziliśmy Jarosława Kaczyńskiego i PiS do szału
—dodaje.
Czy samorządy będą musiały zrezygnować z inwestycji? To ważne pytanie, zwłaszcza w kontekście wypowiedzi m.in. właśnie Trzaskowskiego, który mówi o konieczności rezygnacji z przekopu Mierzei Wiślanej.
Nie powinniśmy zatrzymywać inwestycji samorządowych dla dobra całego państwa, bo kraj składa się z samorządów. To nie są dwa osobne byty. Zatrzymanie naszych inwestycji to zatrzymanie inwestycji kraju. I tu nam potrzeba działań rządu. Nie tylko podniesienia limitu zadłużenia się, ale też zwiększenia naszych dochodów
—mówi Dorota Zmarzlak, wójt gminy Izabelin.
Rząd wprowadzi stan wyjątkowy?
W rozmowie pojawia się również temat wyborów samorządowych. Politycy nie ukrywają, że są dumni z tego, że do wyborów dzięki nim nie doszło. Swoją teorią spiskową podzielił się Tadeusz Truskolaski, którzy przekonuje, że po 28 czerwca rząd może wprowadzić stan wyjątkowy.
Podobną żelazną konsekwencję i logikę - dotrwać do wyborów - widzę w luzowaniu obostrzeń, do którego w wielu przypadkach nie ma jeszcze podstaw. Jeżeli będą się odbywały wesela na 150 osób, wystarczy jeden chory, żeby zarazić wielu. A więc chodzi o to, by powiedzieć, że u nas jest normalnie, aby ludzie poszli do wyborów. A po wyborach wprowadzi się stan wyjątkowy i wszystko się załatwi, bo stan wyjątkowy załatwia wszystko: wszystkie demonstracje, wszystkich niezadowolonych. Jeśli poluzuje się od 6 czerwca, to przypadki zachorowań będą po 28 czerwca. Czyli już po wyborach. Dokona się reelekcja prezydenta Dudy, a później „będzie w tym kraju porządek”
—straszy Truskolaski.
Samorządowcy w rozmowie z „GW” apelowali do rządu, aby podjął z nimi współpracę. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że sami samorządowcy, nie bardzo chcą z rządem współpracować. O wiele lepiej, wychodzi im narzekanie. Czy rzeczywiście mają, jak przekonuje „GW”, pomysł na odbudowę Polski? Trudno w to uwierzyć, skoro jeden z nich chce zwinąć jedną z największych realizowanych obecnie w naszym kraju inwestycję.
kk/”Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/502580-marna-pogadanka-samorzadowcow-z-gw-moze-byc-gorzej?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%253A+wPolitycepl+%2528wPolityce.pl+-+Najnowsze%2529