Niech Unia nie uczy nas robienia pierogów do barszczu, bo potrafimy to od pokoleń
— powiedział Janusz Szewczak w rozmowie z wPolityce.pl.
Za nami kolejny rok rządów Prawa i Sprawiedliwości. Co się nie udało przez ten czas, z czego jesteście niezadowoleni?
Janusz Szewczak, poseł Prawa i Sprawiedliwości: Sprawa ustaw zmieniających system sądowniczy w Polsce ciągnęła się zbyt długo. Całe szczęście znalazło to swój szczęśliwy finał. Ale w mojej ocenie do tych zmian powinno dojść szybciej. To były jednak niezwykle intensywne dwa lata. W samym 2017 roku Komisja Finansów odbyła 300 posiedzeń. Ale wciąż czekamy na reformę medialną. Ten rynek jest kompletnie skolonizowany przez obcy, głównie niemiecki, kapitał. Przed nami też reforma służb specjalnych. Mogę jednak powiedzieć, że ten drugi rok naszych rządów był bardzo szczęśliwy dla Polski. Nie tylko wyniki gospodarcze są sensacyjnie dobre. Rozpoczęliśmy wielkie dzieło naprawy polskiego państwa. Chodzi nam o sprawność i uczciwość państwa. Nasza praca zaczyna przynosić owoce. Ukręciliśmy łeb złodziejskim mafiom reprywatyzacyjnym i vatowskim. Jest to gigantyczne osiągnięcie, które daje kilkadziesiąt miliardów dochodów budżetowych.
Mamy w Polsce rekordowo niskie bezrobocie. Komentatorzy przekonują, że brakuje rąk do pracy. Czy zapotrzebowanie na pracownika jest aż tak duże?
Jest i będzie coraz większe. Potrzebna jest też godna płaca dla Polaków. Bardzo nam na tym zależy. Malejące bezrobocie i rosnące wynagrodzenia to dobry znak dla naszego kraju. I nie powiedzieliśmy ostatniego słowa w tej kwestii. Pamiętajmy też o świetnym wskaźniku urodzeń. To fantastyczna wiadomość. Widać jakie efekty daje program Rodzina 500+. Wśród Polaków jest poczucie odzyskiwania godności. Nie ma już „murzyńskości” PO-PSL, o której opowiadał minister Sikorski. Mamy państwo, które zaczyna liczyć się w Europie. A to, że wybijamy się na suwerenność gospodarczą i chcemy odbudowywać polski przemysł, repolonizować banki, budzi zrozumiałe niezadowolenie tych, którzy do tej pory mieli tu prawdziwe eldorado.
Jednym ze sztandarowych pomysłów Prawa i Sprawiedliwości jest program Mieszkanie+. Wielu zarzuca Wam, że nie jest to odpowiednio szybko i sprawni realizowane. Czy jest szansa na realne przeprowadzenie tego programu w krótkim czasie?
Myślę, że jest to bardzo realne. Wielką wagę przykładają do tego premier Morawiecki i prezes Kaczyński. To drugi po wzroście płac konieczny warunek, by nasi emigranci chcieli wrócić do Polski. Zależy nam też na sprowadzeniu Polaków z Kazachstanu. Możemy się spodziewać dużego przyspieszenia w sprawie programu Mieszkanie+. W 2017 połączyły się sprawy społeczne i gospodarcze z próba naprawy państwa polskiego. Wyniki makroekonomiczne na koniec roku będą sensacyjnie pozytywne. Będzie m.in. rekord w polskim eksporcie, jeden z najniższych deficytów sektora finansów publicznych i być może jeden z najlepszych w Europie wzrostów PKB. Pamiętajmy też, że rośnie produkcja przemysłowa oraz sprzedaż detaliczna. To naprawdę wyniki godne pozazdroszczenia.
Przed Wami jeszcze wiele niezałatwionych spraw. Co będzie najtrudniejsze w 2018 roku?
Musimy się zmierzyć z reformą systemu emerytalnego. To nie tylko kwestia tych pracowniczy programów oszczędnościowych, ale też potrzeba poprawy jakości życia polskich emerytów. Emerytury w Polsce wciąż są skandalicznie niskie. Pamiętajmy też o wielkiej reformie służby zdrowia, która już rusza. To wielkie wyzwania, na to wszystko musimy zarobić i zbilansować budżet. Dlatego przykładam tak dużą wagę do uszczelnienia systemu podatkowego. Nie bałbym się wzrostu wynagrodzeń. Przedsiębiorcy mają ponad 250 miliardów złotych na kontach w bankach. Dlatego nie mają problemu skąd wziąć. Jest też kwestia odzyskiwania rynków, które straciliśmy za czasów rządów neoliberałów. Repolonizacja powinna dotyczyć nie tylko banków, ale też odzyskiwania rynków zbytu.
Przed Polską kolejne wyzwanie, bo Komisja Europejska uruchomiła art. 7. Jako Prawo i Sprawiedliwość żałujecie, że doszło do takiej sytuacji, że mogliście coś zrobić inaczej?
Nie sądzę. Od wielu miesięcy twierdzę, że jest spisek przeciwko Polsce. Po prostu nie chcemy być półkolonią gospodarczą. W odróżnieniu od pana Tuska, nie czytamy życzeń Angeli Merkel z jej ust. Mamy własne plany, ambicje. Chodzi nam np. o bezpieczeństwo energetyczne. Nie godzimy się na narzucanie hegemonii niemieckiej. Pani Merkel, bez pytania kogokolwiek o zdanie, wpuszcza kilka milionów nachodźców, a potem pyta, czy ktoś ich przyjmie. Nie ulegamy presji. Mamy swoją tradycję, swoje wartości. Polska ma swój honor. Dla nas prawo do aborcji czy eutanazji nie jest wartością. Dwóch panów z pieskiem nie jest wzorcem rodziny. Nie chcemy zamiany kościołów w dyskoteki. U nas można przyjść do pracy z krzyżykiem na szyi. Zapisywaliśmy się do innej Unii. Do takiej, w której szanuje się tradycje kulturowe, religijne. Wraz ze zmianą władzy w Polsce, takie państwa jak Niemcy czy Holandia tracą źródło pieniędzy, które niestety legalnie płynęły do ich kieszeni. Od 2004 do 2014 roku legalnie z Polski wypłynęło ok. 700 miliardów złotych. To suma monstrualna. A pamiętajmy też o nielegalnym przepływie pieniędzy. W Polakach nie ma chęci do bycia niewolnikami. Art. 7 to forma szantażu i próba złamania Polsce kręgosłupa.
Możemy jednak ponieść konsekwencje.
Ten proces jest skazany na klęskę. Nie wróżę wielkiego sukcesu. Jest wiele krajów w podobnej sytuacji. Jeżeli uda się wziąć pod but Polskę, to te mniejsze już nie będą miały do powiedzenia. Niech Unia nie uczy nas robienia pierogów do barszczu, bo potrafimy to od pokoleń. Uważam też, że w tej sprawie duże znaczenie ma podniesienie przez nas tematu reparacji za niemieckie zbrodnie wojenne. Polski rząd nie żartuje i będzie się domagał potężnych odszkodowań. Myślę, że jest to forma niemieckiego nacisku poprzez Komisję Europejską. Chcą ostudzić nasze dążenia do uzyskania należnych nam odszkodowań.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/373411-nasz-wywiad-janusz-szewczak-nie-chcemy-byc-polkolonia-gospodarcza-wyniki-makroekonomiczne-na-koniec-roku-beda-sensacyjnie-pozytywne