Nie mam potrzeby zawieszenia swojego przewodnictwa w KOD
— podkreślił lider Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski. Jak zaznaczył, za dwa miesiące zostaną wyłonione władze Komitetu i wtedy przywództwo zostanie w demokratyczny sposób zweryfikowane.
Według ustaleń dziennika „Rzeczpospolita” i portalu Onet pieniądze ze zbiórek publicznych na KOD trafiały do firmy Mateusza Kijowskiego i jego żony Magdaleny Kijowskiej. Łącznie - jak ustalili dziennikarze - chodzi o faktury na kwotę 91 tys. 143,5 zł.
Dzisiaj patrzę na to inaczej i mam świadomość tego, jak to może być odbierane przez ludzi, że można mieć zastrzeżenia
— powiedział w czwartek Kijowski w wywiadzie dla RMF FM. Zaznaczył jednak, że według jego wiedzy nie doszło do naruszenia procedur i prawa.
Pytany, czy nie ma potrzeby zawieszenia swojego przewodnictwa w KOD, odpowiedział, że nie. Jak mówił, za dwa miesiące rozstrzygną się wybory władz stowarzyszenia KOD i „wtedy zostanie to w demokratyczny sposób zweryfikowane”.
Kijowski był też pytany o jego stwierdzenie, że informacje medialne są prowokacją przed wyborami władz Komitetu. „Dokumenty te są oczywiście jawne, ale w jaki sposób nagle znalazły się jednego dnia w kilkunastu redakcjach?” - pytał.
Dopytywany, kto miałby stać za tą prowokacją i czy ma wrogów w KOD, odpowiedział: „Zapewne są ludzie, którym zależy, żebym nie był przewodniczącym”. „Nie chcę rzucać oskarżeń, wskazywać żadnych osób, bo trzeba mieć dowody, żeby to poprzeć” - powiedział.
Kijowski podkreślił też, że sytuacja, gdy KOD powstawał, była dynamiczna, organizacja powstała w internecie. „Trzeba było to w ryzach trzymać i to koordynować” - zaznaczył.
Faktury się zaczęły w marcu, a KOD powstał w listopadzie. Przez ten czas to wszystko robiłem. Cała moja działalność zawodowa się przeniosła do KOD de facto. Nie chciałem brać pieniędzy za to, że jestem liderem. Natomiast jeżeli realizowałem usługi, do których realizowania byłem przyzwyczajony, w trybie, w jakim wykonywałem je do tej pory, to uznałem wtedy, być może naiwnie, że jest to uczciwsza droga, niż kombinowanie na lewo, szukanie lewych pieniędzy, podstawianie słupów. Uznałem, że to będzie najprostsza droga. Ale jak widać wymaga teraz tłumaczenia się
— powiedział Kijowski.
Z kolei w rozmowie z Polsat News zapewniał, że sprawa „wymaga kilka dni”, by uporządkować pewne informacje.
Musimy pamiętać, że wszyscy, którzy tworzyli ten KOD, to ludzie, którzy się poznawali. W przypadku tego typu usług potrzebne jest zaufanie i znajomość…
— ocenił.
Nie zarządzałem nigdy pieniędzy, nie robiłem przelewów… Pochodziły one z darowizn celowych, z wpłat na konto, a nie ze zbiórki publicznej, z tego, co było wrzucane na marszach
— dodawał.
Lider KOD odpowiadał też Jackowi Parolowi na jego oświadczenie i zarzuty.
On nie do końca wie, co się działo, jak się działo… Po drugie, wiele usług było opłacanych i to się dzieje cały czas. Była liczba działań wolontarystycznych… Byli wolontariusze… A moja działalność wolontarystyczna była widoczna w obszarze, gdzie byłem widoczny jako lider
— stwierdził.
Zapewnił, że „od dłuższego czasu” nie zajmuje się już tymi usługami. Zawyżone wyceny? Kijowski odpowiadał:
Te faktury były wystawiane w sposób nie do końca wystarczający rozbudowane. (…) Poświęcałem kilkadziesiąt godzin tygodniowo na obsługę zagadnień w tym obszarze
— deklarował.
Jak mówił, nie może oddać zarobionych pieniędzy, bo zostały wydane na wspomniane usługi.
Moja sytuacja materialna jest raczej trudna…
— ocenił.
lw, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322244-kijowski-idzie-w-zaparte-i-nie-chce-zawiesic-kierowania-kod-moja-sytuacja-materialna-jest-raczej-trudna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.