Szonert-Binienda w tygodniku "wSieci": Putin zmienia porządek świata. "Warszawa po raz kolejny postanowiła nie zauważyć tej prowokacji"

Fot. kremlin.ru
Fot. kremlin.ru

Najwyższy czas zdać sobie sprawę, że jesteśmy w stanie wojny z Rosją, czy nam się to podoba, czy nie

— pisze na łamach tygodnika „wSieci” Maria Szonert-Binienda, analizując działania Władimira Putina. Punktem wyjścia jest wypowiedź Siergieja Ławrowa, który w kwietniu 2014 r. poinformował świat za pomocą Twittera o rosyjskiej strategii podboju Europy, twierdząc że „porządek międzynarodowy został poddany restrukturyzacji” i choć jest procesem bolesnym, „Zachód musi go zaakceptować”.

Mimo że mowa tu wprost o procesie, który ma zaboleć m.in. Polskę, Warszawa po raz kolejny postanowiła nie zauważyć tej prowokacji. Tymczasem wypowiedź Ławrowa powinna być nie tylko zauważona i dokładnie przeanalizowana, lecz przede wszystkim powinna zostać oficjalnie oprotestowana

— podkreśla Szonert-Binienda, wskazując że przyczyną zagatelizowania tego wyjątkowo czytelnego sygnału jest „demoralizacja systemu politycznego, dyspozycyjność polskich mediów oraz dezintegracja struktur państwa”.

„Wiodące autorytety” kontynuują prorosyjską propagandę, osłabiając poparcie dla prozachodnich dążeń Ukrainy, ubolewają nad „prześladowaną” ludnością rosyjskojęzyczną, a nawet usprawiedliwiają aneksję Krymu

— wskazuje autorka.

Tymczasem Polakom, którzy doświadczyli zajęcia połowy Polski przez Związek Radziecki w wyniku tzw. referendum z 22 października 1939 r., aneksja Krymu przywołuje w pamięci najczarniejsze doświadczenia. Żyją jeszcze Polacy, którzy pamiętają tamte wydarzenia – terror, masowe aresztowania, obsadzanie lokali wyborczych funkcjonariuszami NKWD oraz grożenie tym, którzy nie stawią się do urn wyborczych. W efekcie doskonale spreparowanego przez NKWD „prawa ludu do samostanowienia” mieszkańcy ujarzmionej Polski w drodze „demokratycznego referendum” niemal jednogłośnie opowiedzieli się za przyłączeniem do Związku Radzieckiego

— przypomina publicystka, podkreślając że „agresja na Krym oraz działania dywersyjne na Ukrainie są jawnym pogwałceniem systemu bezpieczeństwa w Europie opartego na poszanowaniu integralności terytorialnej państw”. Zwraca przy tym uwagę na coś jeszcze:

Podjęta przez Rosję próba zburzenia tego systemu została natychmiast podchwycona przez radykalne nurty w Niemczech i innych krajach europejskich, które tęsknią za powrotem do czasów imperialnych. Nie jest przypadkiem, że aneksja Krymu spotkała się z poparciem ekstremistycznych organizacji niemieckich neonazistów, które pofatygowały się na Krym, aby zaaprobować rezultaty referendum. Niemiecka delegacja na Krymie składała się z kilku członków partii Die Linke oraz członka ugrupowania Neue Rechte.

Maria Szonert-Binienda podkreśla, że to wiele mówiąca kombinacja nurtów politycznych.

Okazuje się bowiem, że w swej strategii destabilizacji przeciwnika Putin systematycznie opiera się na radykalnych nurtach zarówno lewicowych, jak i prawicowych, które prowadzą rywala w ślepy zaułek. Warto się przyjrzeć bliżej rozgrywce rosyjskich szachistów, którzy w sposób mistrzowski wykorzystują potężną symbolikę nazizmu, faszyzmu i antysemityzmu do realizacji swych strategicznych celów

— wskazuje publicystka.

Cały tekst w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”. POLECAMY!

mall

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.