Aleksander Kwaśniewski kontra Donald Tusk? Powstanie tzw. "listy Kwaśniewskiego" mogłoby spowodować wyborcze tąpnięcie PO

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Debata Kwaśniewski-Tusk z 2007 roku. Fot. TVP
Debata Kwaśniewski-Tusk z 2007 roku. Fot. TVP

 

Na przełomie kwietnia i maja zeszłego roku Janusz Palikot konfidencjonalnie zwierzał się niemal każdemu, kto chciał, a nawet nie chciał słuchać o tym, że za kilkanaście dni wybuchnie medialna "bomba" związana ze sprawą więzień CIA w Polsce. Sugerował- i cieszył się- że uderzy ona w jego rywala w walce o przywództwo na lewicy- szefa SLD i ekspremiera Leszka Millera.

11 maja "Gazeta Wyborcza" opublikowała artykuł o zaawansowanym śledztwie krakowskiej prokuratury apelacyjnej sugerując wprost, że jego efektem może być postawienie zarzutów nie tylko Millerowi, ale i byłemu prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu.

Intryga PO

Skąd Palikot był tak dobrze poinformowany? Ludzie doskonale zorientowani w tym, co dzieje się w kuluarach PO twierdzą, że sprawa ujawnienia prokuratorskiego śledztwa, a także uprzedzenia o tym lidera Ruchu Palikota była elementem piętrowej intrygi uknutej w najbliższym otoczeniu premiera Tuska. W tym czasie mówiło się o możliwości zawarcia politycznego sojuszu, w przyszłości nawet wyborczego, między SLD a formacją Palikota. Z całą pewnością mogłaby ona odebrać niemałą część lewicowego elektoratu PO. Palikot kochający medialny błysk bardziej niż realny wpływ na politykę dał się wykorzystać, nie po raz pierwszy i nie ostatni, partii Tuska i po publikacji wspomnianego tekstu w "Wyborczej" skoczył do gardła Millerowi krzycząc, że były premier ma "krew na rękach". SLD dał się sprowokować i w drugą stronę padły słowa o "naćpanej hołocie". Z potencjalnego lewicowego przymierza wyborczego wyszła figa z makiem, a doradcy premiera rządu III RP wraz ze swoim szefem mogli zatrzeć ręce.

Jednak sprawa sprzed 10 miesięcy ma swój dalszy polityczny ciąg. Już na początku maja 2012 roku rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty na pytanie dziennikarza "Gazety Wyborczej" czy prokuratura prześle do Marszałek Sejmu informacje, że ma dowody na przestępstwo popełnione przez byłego premiera, ale też- uwaga- byłego prezydenta (Kwaśniewskiego), odpowiedział "nie potwierdzam, nie zaprzeczam". Sprawa ta uderzyła, a właściwie wciąż grozi uderzeniem w Aleksandra Kwaśniewskiego. Prokuraturę w Polsce mamy, jak wiadomo, całkowicie niezależną. A jednak niektórzy analitycy polskiej sceny politycznej- którzy zapewne z tej niezależności prokuratury nie zdają sobie sprawy- twierdzą, że PO trzyma w ten sposób w szachu Kwaśniewskiego, aby uderzyć w niego, gdyby zdecydował się na samodzielna akcję polityczną. Tymczasem były prezydent zaczyna, zdaje się, rozumieć, że znacznie łatwiej będzie mu bronić się przed politykami PO (i całkowicie niezależną od nich prokuraturą....), gdy będzie ponownie w polityce i będzie miał parlamentarny immunitet. a może ściślej: immunitet posła do Parlamentu Europejskiego.

Czerska przeciw Kwaśniewskiemu

Ostatnie publikacje- uwaga: znowu- "Gazety Wyborczej" mogły dać do zrozumienia człowiekowi, który przez 10 lat sprawował w naszym kraju funkcję Głowy Państwa, że jego przyjacielskie stosunki z towarzystwem z ul. Czerskiej z jakichś, obu stronom lepiej niż mi znanych powodów, uległy wyczerpaniu. Do tej pory Aleksander Kwaśniewski był broniony, chroniony, wręcz rozpieszczany przez "Agorę". Teraz stał się dla tego środowiska tarczą strzelniczą. Czy po to, żeby w ten sposób, pośrednio, ale wyraźnie wyperswadować mu autonomiczny, podkreślam: autonomiczny powrót do polityki?

Kwaśniewski jako mentor i polityczny emeryt mógłby dalej być maskotką i pieszczochem "Gazety Wyborczej". Ale Kwaśniewski wchodzący do gry z własną listą do Parlamentu Europejskiego - a nie jako polityczny dobry wujek Janusza Palikota- mógłby odebrać sporą część głosów ulubionej partii Adama Michnika czyli PO. Zwłaszcza tam, gdzie Platforma jest wciąż silna- w dużych miastach i w elektoracie między 35 a 55 rokiem życia. Czy dlatego wymiar sprawiedliwości, a przede wszystkim część wpływowych mediów daje mu teraz profilaktycznie po łapach? Tej konstatacji nie zmienia fakt, że podczas publikacji jednego z "anty- Kwaśniewski" tekstów Adam Michnik był poza Polską i dzwonił do swojej gazety oburzony czemu robi się krzywdę przyjacielowi "Agory"...

Nie chciałbym, aby Aleksander Kwaśniewski i jego ewentualna formacja miała jakikolwiek wpływ na los mojego kraju. Wpływ ten uważałbym za szkodliwy. Ale obiektywnie rzecz biorąc powstanie tzw. "listy Kwaśniewskiego" w wyborach do Parlamentu Europejskiego mogłoby spowodować wyborcze tąpnięcie Platformy Obywatelskiej i tektoniczne zmiany na polskiej scenie politycznej.

Jest jeszcze jeden ważki powód jego potencjalnego ponownego zaangażowania się w politykę- i to w politykę europejską. W kuluarach w Brukseli i Strasburgu (ale nie tylko tam) mówi się, ze Kwaśniewskiego namawia do startu w wyborach w maju 2014 roku obecny przewodniczący Parlamentu Europejskiego polityk niemieckiej SPD Martin Schulz. Ma on olbrzymie i niepozbawione wcale podstaw ambicje zostania nowym szefem Komisji Europejskiej po Portugalczyku Jose Manuelu Durrao Barroso. Pisałem już na łamach "Gazety Polskiej Codziennie" (18.12.2012), że zmienia się polityczna geografia Europy i że w nowym rozdaniu od przyszłego roku może po raz pierwszy w historii powstać rządząca Unią koalicja socjalistów, liberałów i zielonych, którzy teoretycznie mogą marzyć o zdobyciu większości w europarlamencie i większości decydujących stanowisk w strukturach UE.

Europejski kontekst wojny na lewicy

Po raz pierwszy w Unii Europejskiej przyjęto zasadę, że szefem Komisji w Brukseli zostanie przedstawiciel tego ugrupowania, które ma najwięcej posłów w europarlamencie. Na razie chadecy mają sporą przewagę nad socjalistami, ale wiadomo, że w przyszłorocznych wyborach europejskich obie partie będą "na styk". Schulz i jego socjalistyczni towarzysze wiedzą, że słaba SLD da im ledwie parę mandatów, a Ruch Palikota, jeśli w ogóle wejdzie do Parlamentu Europejskiego zasili frakcję liberałów (skądinąd bajanie Palikota o jakiejś wspólnej grupie politycznej liberałów, zielonych i federalistów to sygnał, ze człowiek ten kompletnie nie rozumie europejskiej rzeczywistości). Tymczasem ewentualna "lista Kwaśniewskiego" do PE mogłaby nie tylko dać eurolewicy sporo mandatów, ale również zabrać sporo mandatów głównej konkurencji czyli chadecji (EPP- Europejska Partia Ludowa, tam gdzie są PO i PSL).

Stąd towarzysz Schulz towarzysza Kwaśniewskiego kusi funkcją szefa frakcji socjalistów i demokratów w Parlamencie Europejskim.

Jak się wydaje były prezydent decyzji jeszcze nie podjął. Nie jest on znany z brawurowych szarż - raczej z prowadzenia polityki zachowawczej i kunktatorskiej. Być może jednak w jego nie tylko politycznym, ale tez osobistym interesie będzie, aby stworzyć formację, która nie pozwoli bezkarnie obijać go przez tych polityków, którym ewidentnie mógłby odebrać multum głosów.

***

Cały tekst ukazał się 8 lutego 2013 r. w "Gazecie Polskiej Codziennie"

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych