Wraz z utratą władzy „Gazeta Wyborcza” ogłosiła się „obrończynią wolności”. Nie wolno nam jednak ani na chwilę zapomnieć, jaki jest naprawdę stosunek tych ludzi do wolności. Bo przecież nie sposób nie uznać, iż środowisko to konsekwentnie dąży do pacyfikacji lub wasalizacji wszystkich ośrodków inaczej myślących, głoszących inne poglądy i wyznających inne wartości.
Także w Kościele, który instrumentalizuje i próbuje zaprząc do swojego zamordystyczego rydwanu, gdy tylko wyczuje okazję.
CZYTAJ: Bp Romuald Kamiński następcą abp. Henryka Hosera
W piątkowym wydaniu „GW” znajdujemy listę życzeń kierowanych pod adresem nowego biskupa warszawsko-praskiego Romualda Kamińskiego. Zdaniem felietonisty „GW” Ignacego Dudkiewicza, następca abpa Henryka Hosera powinien przeprosić za rzekomo miękkie podejście diecezji wobec pedofilii (co samo w sobie jest grubą obelgą), pojednać się z księdzem Lemańskim (rzekomo kuria „jest nieproporcjonalnie bardziej odpowiedzialna za ten spór”- Sic!) oraz… spacyfikować, bo tak należy to rozumieć, lokalnych mediów katolickich:
Jeszcze trudniejsze może być podjęcie określonych decyzji na temat mediów diecezji warszawsko-praskiej, zwłaszcza tygodnika „Idziemy”. Pełniący tam rządy redaktora naczelnego ksiądz Henryk Zieliński w ostatnich latach tak mocno zaangażował się w bieżące spory polityczne po stronie konkretnej partii, że już dawno powinien był stracić stanowisko. Tygodnik ten stał się bowiem tubą jednej opcji – nie jest to zresztą jedyny tego typu przypadek w polskich mediach kościelnych. Co więcej, ksiądz Zieliński „zasłynął” również szokującymi wypowiedziami po zamachu w Barcelonie o „rozwiązłości tego miasta”, która „prowokuje radykalnych muzułmanów”.
Ostatni cytat jest manipulacją, ponieważ była to analiza sytuacji, a nie własna ocena ks. Zielińskiego. Podobnie nieprawdziwy jest zarzut zaangażowania politycznego. Wyraźną obronę katolickiego punktu widzenia „GW” wpisuje w konteksty polityczne. Widać, ze „Idziemy” nie czytają, bo wiedzieliby, że tam zawsze na pierwszym planie jestnauczanie papieża, życie Kościoła, dobro rodziny i zdrowie społeczeństwa.
Sens tego donosu jest jasny: chodzi o wykreowanie fałszywego „problemu”, o negatywne nastawienie następcy abpa Hosera, o nakreślenie warunków pokoju z Czerską. Bo przecież abp Hoser stale był atakowany i stale był na celowniku. Była to „kara” za głoszenie prawdy. Biskupi, którzy „Wyborczej” się słuchają, nie mają żadnych problemów, a i „skandali” w ich diecezjach nie widać…
Warto podkreślić, że tygodnik „Idziemy” to skromny, mały tygodnik, robiony przede wszystkim z pasją i miłością do Kościoła. Gdzież mu np. do pysznego, protekcjonalnego, zakochanego w sobie i w celebryckości, otwarcie zaangażowanego w politykę i zwalczanie rządu „Tygodnika Powszechnego”!
Jeśli „Wyborcza” chce uderzać w pisma katolickie, które jej nie pasują, musi pamiętać, że konsekwencją, wcześniej czy później, będą także kłopoty pism naśladujących wiernie jej linię, w tym pisma z Krakowa. Nawet nie dlatego, że ktoś tego będzie chciał; nie, taka będzie nieubłagana logika tej sytuacji.
A my pamiętajmy: to są, moim zdaniem, wrogowie wolności. Gdy tylko znów dojdą do władzy, spróbują urządzić nam tu taką demokrację, jaką znamy np. z Niemiec. Nawet najostrzejsza dekoncentracja mediów to będzie przy tym zabawa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/358199-nie-mozemy-ani-na-chwile-zapomniec-ze-wyborcza-to-wrog-wolnosci-teraz-probuje-wymusic-pacyfikacje-niewygodnego-tygodnika-katolickiego