Brytyjska premier Theresa May oceniła w środę, że rozpisanie przedterminowych wyborów parlamentarnych „nie byłoby w interesie narodowym”. Wykluczyła także organizację drugiego referendum w sprawie wyjścia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej.
Mimo rozpoczętego wczesnym rankiem wewnętrznego procesu kwestionującego jej przywództwo w Partii Konserwatywnej szefowa rządu wzięła udział w cotygodniowej sesji pytań i odpowiedzi w Izbie Gmin.
W swoim wystąpieniu May odrzuciła pytanie lidera opozycyjnej Partii Pracy Jeremy’ego Corbyna o to, jakie ustępstwa udało jej się wynegocjować w trakcie wtorkowych spotkań z holenderskim premierem Markiem Ruttem, niemiecką kanclerz Angelą Merkel, szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude’em Junckerem i przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem.
Jak tłumaczyła, Corbyn „nie jest zainteresowany” wynikiem jej negocjacji. W jej ocenie opozycyjny polityk zapowiedział głosowanie przeciwko wypracowanemu przez nią porozumieniu niezależnie od ostatecznych ustaleń, bo jest zainteresowany jedynie interesem swojej partii.
Wszystko, czego on chce to wywołania chaosu w naszym społeczeństwie i wyrządzenia szkody naszej gospodarce
— ostrzegła May.
Przeciwnicy brytyjskiej premier Theresy May w jej macierzystej Partii Konserwatywnej zebrali 48 podpisów wymaganych do uruchomienia procedury wyrażenia wotum nieufności dla szefowej ugrupowania. Głosowanie w tej sprawie odbędzie się w środę wieczorem.
Zgodnie z partyjną procedurą - oddzielną od wotum nieufności dla rządu - do rozpoczęcia procesu wymagane jest nadesłanie do Grahama Brady’ego, przewodniczącego parlamentarnej komisji 1922 (zrzeszającej deputowanych Partii Konserwatywnej, którzy nie zajmują stanowisk w rządzie, tzw. backbencherów) listów wyrażających brak zaufania do May ze strony co najmniej 15 proc. klubu parlamentarnego; obecnie 48 posłów.
W ostatnich tygodniach o utracie zaufania do liderki partii informowali politycy eurosceptycznego skrzydła Partii Konserwatywnej, którzy krytykowali May za wynegocjowanie złego porozumienia w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej, które - ich zdaniem - nie realizuje zobowiązań złożonych wobec wyborców w kampanii referendalnej i może zagrażać integralności Zjednoczonego Królestwa. Wśród pierwszych osób, które publicznie wypowiedziały posłuszeństwo May, był m.in. ekscentryczny eurosceptyk Jacob Rees-Mogg.
W środę rano Brady poinformował oficjalnie o zebraniu 48 podpisów. Wcześniej - jeszcze we wtorek - te informacje nieoficjalnie podawały także niektóre media, w tym BBC i „Daily Mirror”, które zwracały także uwagę na niespodziewaną nocną naradę szefowej rządu z sekretarzem generalnym i rzecznikiem dyscypliny partyjnej.
Nieco później May wystąpiła na Downing Street - przemawiając z mównicy bez charakterystycznego godła Downing Street, co sygnalizowało partyjne wystąpienie - zapewniając, że będzie „z całych sił” walczyła o pozostanie na stanowisku.
Jestem członkiem Partii Konserwatywnej od ponad 40 lat, w trakcie których służyłam jako aktywistka, radna, posłanka, minister w gabinecie cieni, minister spraw wewnętrznych i teraz jako premier. Ubiegałam się o to, aby zostać liderem ugrupowania, bo wierzę w konserwatywną wizję lepszej przyszłości z kwitnącą gospodarką, w której nikt nie jest porzucony, i z silniejszym społeczeństwem, w którym wszyscy mogą wykorzystać swoje talenty, służąc interesowi narodowemu
— tłumaczyła May.
Jak podkreśliła, „w tym kluczowym momencie w naszej historii to oznacza także osiągnięcie porozumienia w sprawie Brexitu, które odpowiada wynikom referendum w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej: odzyskując kontrolę nad naszymi granicami, prawodawstwem i pieniędzmi, ale chroniąc miejsca pracy, nasze bezpieczeństwo i unię celną”.
W dobrych i złych chwilach na przestrzeni ostatnich dwóch lat moje żarliwe przekonanie, że taka umowa jest możliwa i przed nami jest jasna przyszłość, pozostawało niezachwiane; teraz też jest to w naszym zasięgu
— powiedziała.
May podkreśliła, że „zmiana przywódcy partii zagroziłaby przyszłości naszego kraju”, wskazując, że jej ewentualny następca nie miałby wystarczająco dużo czasu, aby renegocjować projekt umowy wyjścia z UE i musiałby przedłużyć proces opuszczenia Wspólnoty przez Zjednoczone Królestwo lub wycofać się z Brexitu.
To nie byłoby w interesie narodowym, a jedyne osoby, którym by to służyło, to (lider opozycji) Jeremy Corbyn i (minister finansów w gabinecie cieni) John McDonnell
— podkreśliła.
Brytyjska premier zaznaczyła jednak, że „Partia Konserwatywna nie może być partią skupioną jedynie na jednej kwestii, ale musi być ugrupowaniem całego narodu: umiarkowanym, pragmatycznym, głównego nurtu i zdeterminowanym, aby zjednoczyć nasz naród i zbudować kraj, który służy każdemu”.
Do tajnego głosowania w sprawie przyszłości May dojdzie jeszcze w środę wieczorem, między godz. 18 a godz. 20 czasu brytyjskiego (godz. 19-21 w Polsce), a wyniki zostaną ogłoszone „możliwie najszybciej”; najprawdopodobniej około godz. 21 czasu brytyjskiego (godz. 22 w Polsce). Do utrzymania się na stanowisku konieczne jest uzyskanie ponad 50 proc. głosów: 158 posłów z 315.
Swoje publiczne poparcie dla przewodniczącej partii i szefowej rządu wyrazili niemal wszyscy członkowie rządu, w tym wymieniani wśród potencjalnych kandydatów do jej zastąpienia ministrowie: spraw zagranicznych Jeremy Hunt, spraw wewnętrznych Sajid Javid i obrony Gavin Williamson.
Brytyjska premier Theresa May zapowiedziała w środę rano, że będzie „z całych sił” walczyła o pozostanie na stanowisku po tym, jak jej krytycy w ramach rządzącej Partii Konserwatywnej doprowadzili do głosowania nad wotum nieufności dla liderki ugrupowania.
Przemawiając przed słynnymi drzwiami do siedziby rządu na Downing Street, May podkreśliła, że „zmiana przywódcy partii zagroziłaby przyszłości naszego kraju”, wskazując, że jej ewentualny następca nie miałby wystarczająco dużo czasu, aby renegocjować projekt umowy wyjścia z Unii Europejskiej i musiałby przedłużyć proces opuszczenia Wspólnoty przez Zjednoczone Królestwo lub wycofać się z Brexitu.
To nie byłoby w interesie narodowym, a jedyne osoby, którym by to służyło, to (lider opozycji) Jeremy Corbyn i (minister finansów w gabinecie cieni) John McDonnell
— podkreśliła May.
Gdyby May wygrała głosowanie, miałaby zapewnioną przyszłość na kolejnych dwanaście miesięcy, w trakcie których jej krytycy nie mogliby ponownie rzucić jej wyzwania w walce o przywództwo w partii.
W razie porażki byłaby jednak zmuszona do ustąpienia ze stanowiska szefowej ugrupowania i nie mogłaby brać udziału w wyborze nowego lidera. O stanowisko mógłby wówczas ubiegać się każdy z obecnych posłów Partii Konserwatywnej, który musiałby uzyskać poparcie od co najmniej dwóch innych osób.
Następnie deputowani głosowaliby nad przedstawionymi kandydaturami w kolejnych rundach, aż do momentu, w którym pozostanie jedynie dwóch pretendentów. Ostateczna decyzja należałaby do wszystkich członków Partii Konserwatywnej (ok. 100 tys. osób) w formie głosowania pocztowego.
Ewentualny nowy lider zostałby także automatycznie nowym premierem Wielkiej Brytanii, bez konieczności przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Według bukmacherów faworytami do zastąpienia May na stanowisku są dwaj eurosceptyczni politycy, którzy zrezygnowali z urzędu w proteście przeciwko projektowi porozumienia w sprawie opuszczenia Wspólnoty: były minister spraw zagranicznych Boris Johnson i były minister ds. wyjścia z UE Dominic Raab.
Na kolejnych miejscach są członkowie gabinetu May: Javid i Hunt, a także minister środowiska Michael Gove oraz minister pracy i emerytur Amber Rudd.
Procedura wyrażenia wotum nieufności dla szefowej ugrupowania jest oddzielna od wotum nieufności dla całego rządu, nad którym głosowaliby wszyscy posłowie zasiadający w Izbie Gmin. Opozycyjna Partia Pracy zapowiadała w ostatnich dniach, że złoży taki wniosek „w odpowiednim momencie”, ale nie sprecyzowała, kiedy do tego dojdzie.
Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską 29 marca 2019 roku.
ems/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/425262-premier-may-zostanie-odwolana-przez-wlasna-partie