Nikt z nas nie może ze 100 proc. pewnością stwierdzić, czy wybory prezydenckie odbędą się w terminie. Nie wiemy, jak rozwinie się epidemia. Dziś nie możemy jednak wykluczyć, że przeprowadzenie głosowania 10 maja będzie możliwe, i nie powinniśmy zbyt wcześnie z takiej możliwości rezygnować. Przeciwnie: należy zrobić wszystko, by głosowanie mogło się odbyć, nie żałując pieniędzy, i w razie potrzeby zmieniając przepisy dotyczące np. organizacji lokali wyborczych.
Dziś jedno można jednak stwierdzić na pewno: jeśli opozycja uzyska prawo do wyznaczania terminu wyborów - poza konstytucją i niezależnie od działań rządu oraz większości parlamentarnej - to wybory w istocie stracą swoje znaczenie. Będą całkowicie niepotrzebne, bo i tak będzie wiadomo, kto już zdobył władzę. Powstanie dynamika, której chyba nie da się już zatrzymać.
Prawico, pamiętaj: termin wyborów określa kalendarz konstytucyjny. O stanach klęski żywiołowej bądź stanie nadzwyczajnym decyduje rząd, nie opozycja. Wreszcie: rząd ma obowiązek zrobić wszystko, by wybory mogły się odbyć w przewidzianym terminie. Bo opozycja w swoim pośpiechu do ich przełożenia nie kieruje się kwestiami bezpieczeństwa - jest za wcześnie, by o tym rozstrzygać - ale kwestia własnego interesu politycznego. Przełożenie głosowania na jesień, a może i później, rozwibruje cały system polityczny. To w istocie zaproszenie do tańca, na którym obóz rządzący może wyłącznie stracić. A i Polsce nie pomogą kolejne miesiące niepewności w sytuacji, gdy trzeba będzie sprzątać po epidemii.
PS. Polecam Państwu najnowsze wydanie tygodnika „Sieci”, dostępne także w wersji papierowej. Kupując nasz tytuł w tym trudnym czasie pomagacie Państwo w utrzymaniu pluralizmu na rynku prasy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/492575-jesli-to-opozycja-wskaze-termin-wyborow-bedzie-po-wszystkim