Długo musiano kombinować w sztabie Platformy Obywatelskiej nad frazą „nic, co dane, nie będzie odebrane” i uznano to widać za sukces, bo najpierw pani Małgorzata Kidawa-Błońska wzięła ją na sztandar, a teraz powtarza przewodniczący Grzegorz Schetyna.
To konstrukcja rzeczywiście warta zapamiętania, bo dobrze oddaje sytuacje kampanijną w jakiej po czterech latach znalazła się - i chce się najwyraźniej znajdować - najsilniejsza partia opozycyjna. Mamy więc to cwane, wykombinowane zdanie z jednej strony, a z drugiej narzucające się dwa pytania.
Po pierwsze - kto dał, komu dał i dlaczego wcześniej nie dawano?
Po drugie - dlaczego trzeba zapewniać, że nie będzie to odebrane? Kto miałby odebrać? Z jakiego powodu? Skąd ten strach Polaków, że jak tamci wrócą, to sprowadzą nieszczęście i biedę?
Nie dziwię się, że Platforma ucieka od tych pytań w zgrabną formułkę. Bo stając w prawdzie trzeba by przyznać, że dał, umiał to zrobić, wyszydzany przez lata Jarosław Kaczyński i jego premierzy oraz ministrowie, a wsparł zadanie prezydent wywodzący się z tej samej formacji.
Także strach przed cofnięciem tej dokonanej w ostatnich latach korekty postkomunistycznej i niesprawiedliwej metody podziału dochodu narodowego jest powszechny i zrozumiały. I także tu Platforma nie potrafi stanąć w prawdzie, zmierzyć się z negatywną oceną jej dwóch ostatnich kadencji. Ludzie słusznie oceniają, że obóz III RP nie tylko może chcieć oddać złodziejom co im zabrano, ale także zapewne nie potrafiłby po prostu pilnować odpowiednich dochodów państwa. Więcej napisałem o tym kilka dni temu: Nie mam złudzeń. Wszystko co dane, zostałoby zabrane, także program 500 plus. Z trzech powodów.
Z tej logiki ucieczki od zderzenia się z faktami wynika także najnowszy spot Platformy Obywatelskiej - nieszczęśliwa maksymalnie rodzina zagrana przez aktorów, nie wiadomo, czy (z zaciśniętymi zębami) dziękująca premierowi Morawieckiemu czy też go atakująca za to, że dał za mało.
CZYTAJ O TYM: Premier zaprasza „zwyczajną rodzinę” ze spotu Platformy. Jest jednak mały problem. To aktorzy z paradokumentów!
Ten event kampanijny, ten spot, to zresztą jakieś kuriozum. Formacja, której podstawowym problemem jest brak wiarygodności, produkuje materiał filmowy, który jest czystą kreacją, rozpoznawalną jako wątpliwy teatrzyk na pierwszy rzut oka. I nawet luksusowy telefon zapomnieli zdjąć ze stołu „rodzinnego” na planie filmowym.
Cieszy się Roman Giertych, że to ważne, przełomowe wydarzenie tej kampanii. Możliwe, ale chyba nie tak, jak myśli. To jest przede wszystkim wykrzyknik postawiony przy nieudanej kampanii PO, która od tygodni podkreśla wszystkie słabości tej partii, a nie niweluje żadnych wad.
I mogą nakręcić jeszcze sto spotów, ale żaden nie „chwyci”, jeżeli wcześniej nie padną odpowiedzi na te dwa podstawowe pytania. Powtórzmy: kto dał Polakom lepsze życie? Dlaczego wszyscy się boją, że będzie ono przez PO zabrane?
Bez tego cała kampania PO oparta jest na fałszu, wyczuwalnym na kilometr. bez uczciwego zderzenia się z dorobkiem swoich rządów, porównaniem go z tym, co osiągnęli następcy, ta partia nie ruszy do przodu. Na dzisiaj Polacy słusznie wyczuwają, że jak wrócą, wszystko zabiorą, znowu pozwolą bonzom i mafiom żerować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/465775-nic-co-dane-nie-bedzie-zabrane-no-dobrze-ale-kto-dal