Przed spisem powszechnym Fundacja Batorego sponsorowała ulotki organizacji ukraińskich, które zachęcały Łemków do podawania narodowości ukraińskiej. Było to działanie bezprawne i Fundacja Batorego powinna odpowiedzieć za finansowanie ze środków publicznych działań dyskryminujących jedną z uznanych w Europie mniejszości
— mówi portalowi wPolityce.pl Paweł Małecki, członek zarządu stowarzyszenia zrzeszającego mniejszość łemkowską „Ruska Bursa”.
wPolityce.pl: Zrzeszające mniejszość łemkowską w Polsce stowarzyszenie „Ruska Bursa” konsekwentnie odmawiało przedstawienia wszystkich umów bez anonimizacji organizacji Sieć Obywatelska Watchdog Polska. Wasze racje podzielił najpierw Wojewódzki Sąd Administracyjny, a później Naczelny Sąd Administracyjny. Wyrok NSA jest prawomocny.
Paweł Małecki: Tak, początkowo nie wiedzieliśmy, że stowarzyszenia podlegają przywołanym wcześniej przepisom o informacji publicznej. Jesteśmy bardzo szczegółowo kontrolowani i rozliczani z dotacji, które przydziela MSWiA na konkretne zadania celowe i mamy bardzo małą swobodę dysponowania środkami. Każdy wydatek i wszystkie sprawozdania podlegają kontroli przez grantodawców i muszą być zatwierdzone przez Ministerstwo. Przez sąd jesteśmy jednak traktowani jak organ administracji państwowej, czyli urząd lub instytucja państwowa, a jesteśmy tylko niewielką organizacją społeczną. Po ustaleniu, że jesteśmy zobowiązani do udostępniania informacji publicznej wysłaliśmy wszystkie wnioskowane dokumenty, zgodnie z opinią prawników i pracowników MSWiA, a więc po uprzednim zamazaniu nazwisk i pozostałych danych wrażliwych osób fizycznych. Lidia Kocur zaskarżyła takie załatwienie sprawy, ale WSA w Krakowie przyznał nam rację w 2017 roku. Na to orzeczenie Lidia Kocur złożyła skargę kasacyjną, którą w marcu bieżącego roku odrzucił NSA, tym samym uprawomocniając korzystny dla nas wyrok. Pomimo postanowienia WSA, przed jego uprawomocnieniem, zarówno Watchdog, jak i Lidia Kocur zarzucili nas kolejnymi wnioskami i skargami. Cieszymy się z ostatniego wyroku NSA i mamy nadzieję, że to pozwoli nam zająć się jedynie sprawami naszej mniejszości. Martwi nas jednak, że w antyłemkowską, dyskryminacyjną działalność zaangażowane są środowiska, które deklarują zupełnie inny dyskurs.
Czym zajmuje się „Ruska Bursa”?
Podtrzymywaniem i rozwijaniem kultury oraz tożsamości łemkowskiej. Prowadzimy zajęcia dla dzieci i młodzieży, wspomagamy naukę języka łemkowskiego. Organizujemy imprezy integracyjne. Wydajemy rocznik naukowy, bibliotekę i archiwum. Naszym sztandarowym projektem jest pierwsze na świecie łemkowskie radio LEM.FM. Początkowo nadawało tylko w internecie. Od ponad dwóch lat mamy koncesję i można nas usłyszeć w eterze na Łemkowszczyźnie, w promieniu około 30 kilometrów od Gorlic oraz w Polkowicach. Na Dolnym Śląsku zasięg jest dużo większy , ponieważ teren jest płaski, więc sygnał jest znacznie lepszy.
Dlaczego Sieć Obywatelska Watchdog Polska tak mocno zainteresowała się stowarzyszeniem zrzeszającym mniejszość łemkowską „Ruska Bursa”? Organizacja na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej złożyła wniosek o przedstawienie bez anonimizacji informacji o dotacjach i nazwiskach osób pracujących na rzecz stowarzyszenia „Ruska Bursa”. To dość wrażliwe dane.
Nie wiem, jakie były powody wystosowania pod naszym adresem takich żądań. Prosiliśmy Watchdog o wyjaśnienie. Ale nigdy nie uzyskaliśmy informacji. Watchdog skierował do nas wniosek, w którym żądał przedstawienia m. in. wszystkich umów cywilnoprawnych dotyczących pozyskiwania przez nas środków publicznych z lat 2016-2017. Nie określili dokładnie o jakie które dokumenty im chodzi. Był to bardzo szeroki wniosek. Wyliczyliśmy, że żądają od nas ponad pół tysiąca dokumentów! Nie mamy wiedzy dlaczego taki wniosek został do nas skierowany. Pełnomocnik prawny Stowarzyszenia Watchdog pan mecenas Adam Kuczyński został również pełnomocnikiem pani Lidii Kocur, która na podstawie dostępu do informacji publicznej złożyła wniosek o przedstawienie tych samych dokumentów co Watchdog, tylko, że pochodzących z innych lat.
Pani Lidia Kocur była członkiem stowarzyszenia „Ruska Bursa”. Dlaczego wasze drogi się rozeszły?
W 2012 roku była skreślona z listy członków stowarzyszenia za fałszywe oskarżenia pod adresem członków zarządu. Walne zgromadzenie członków oceniło, że działania tej osoby szkodzą stowarzyszeniu i podjęło przykrą, ale konieczną w tej sytuacji decyzję o skreśleniu z listy członków.
Od ilu organizacji mniejszości etnicznych i narodowych Watchdog domagał się takich dokumentów, jak od „Ruskiej Bursy”?
Tylko od nas. Wysłaliśmy zapytanie w trybie prasowym w tej sprawie do stowarzyszenia Watchdog. Odpowiedzieli, że nigdy żadnej innej organizacji mniejszościowej o to nie prosili. Dowiedzieliśmy się również, że pełnomocnik stowarzyszenia Watchdog, prawdopodobnie jako wolontariusz pomaga stowarzyszeniu Magurycz, bo tak wynika z wpisów na mediów mediach społecznościowych. Niektórzy członkowie zarządu tej organizacji w ostatnim czasie pozwalają sobie na niedopuszczalne, ksenofobiczne, nienawistne komentarze wobec członków łemkowskich organizacji.
Czym zajmuje się stowarzyszenie Magurycz?
Renowacją cmentarzy głównie łemkowskich, ukraińskich i żydowskich. Nasze stowarzyszenie od lat wspierało i popierało działalność Magurycza. Wszystko się zmieniło, kiedy do zarządu Magurycza weszła ukraińska działaczka pani Olga Solarz. Wtedy Magurycz z ponadnarodowościowej i ponadpolitycznej organizacji stał się otwarcie proukraiński i zaczął atakować naszą organizację mającą charakter łemkowski i rusiński. Po jednym z ataków pani Solarz, która porównała nas do psów i nazwała naszą organizację „ruskie burki” sprawą zajął się prokurator. W chwili obecnej jest prowadzone postępowanie w tej sprawie.
Wrócę jeszcze do działań Watchdoga. Nie odpowiedzieli dlaczego żądają od stowarzyszenia „Ruska Bursa” umów na temat dotacji. Ale przecież jakieś powody muszą mieć. Czym mogli się kierować?
Sądzę, że chodziło wyłącznie o zdestabilizowanie działalności naszej niewielkiej organizacji społecznej. Działamy w innych przestrzeniach niż te, którymi zajmuje się Watchdog. Nie ma więc żadnych racjonalnych argumentów, żeby ta organizacja zajęła się naszymi działaniami. Zajmujemy się wyłącznie sprawami związanymi z kulturą i podtrzymaniem tożsamości Łemków, więc nie rozumiemy dlaczego Watchdog zażądał od nas wglądu do dokumentów.
Może to było działanie zrobione na czyjeś zlecenie?
Można tak powiedzieć, ale nie wiem na czyje zlecenie prowadzono takie działania. Według mnie, było to zrobione po to, żeby nam utrudniać działalność. Działamy korzystając z wolontariuszy. Żądanie Watchdoga wiązało się z koniecznością poniesienia przez nas dodatkowych kosztów obsługi prawnej. Nie jesteśmy prawnikami, więc musimy korzystać z płatnej pomocy prawnej. Watchdog skierował do nas szeroki wniosek do informacji, który można bardzo szeroko zinterpretować na podstawie przepisów dwóch wykluczających się ustaw, o informacji o dostępie do informacji publicznej i o ochronie danych osobowych. Korzystamy z pomocy prawnej, która jest kosztowna. Sprawy sądowe kosztują nas nie tylko dużo pieniędzy, ale i stresu.
Nie ma pan wrażenia, że działania Watchdog Polska stoją w jawnej sprzeczności z głoszonymi przez nich hasłami, w których ich działania mogą być postrzegane jako nieetyczne?
Tak. Prosiłem Watchdog Polska o wyjaśnienie tej sytuacji. Nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Poza skargami na nas i wnioskiem do sądu nie otrzymałem żadnej informacji. Od Watchoga dowiedziałem się tylko, że inne organizacje mniejszościowe nie były proszone o dokumenty. Z tajemniczych i nieznanych powodów tylko łemkowskie stowarzyszenie „Ruska Bursa” otrzymało wniosek o informację publiczną. Można tu przytoczyć zapisy i deklaracje organizacji Watchdog z ich strony internetowej: „Etyka jest Watchdogowi niezbędna (..) Watchdogi muszą ze szczególną troską dbać o jawność swoich działań i unikać sytuacji, w których ich działania mogłyby być postrzegane jako nieetyczne, a ich obiektywizm poddany w wątpliwość”.
Czy obserwując te działania można stwierdzić, że Watchdog Polska utrudnia działalność organizacji mniejszości etnicznej?
Powiem więcej, w mojej ocenie te działania noszą znamiona dyskryminacji etnicznej oraz są prawdopodobnie nadużyciem prawa. Tak to interpretuję. Nie taki cel przyświecał powstaniu ustawy o dostępie do informacji publicznej. Według mnie to instrumentalne traktowanie prawa i nadużywanie przepisów przez osoby, które profesjonalnie tym się zajmują. Mają prawnika, są m.in. finansowani z Fundacji Batorego. A my musimy się składać z prywatnych pieniędzy na obsługę prawną naszego stowarzyszenia. Poza tym, nie mamy ani jednego etatowego pracownika.
Czy stowarzyszenie „Ruska Bursa” pytało Fundację Batorego, z którą współpracuje Watchdog Polska dlaczego podejmuje działania dyskryminacyjne wobec organizacji reprezentującej mniejszość etniczną?
Nie pytaliśmy. Zresztą nie po raz pierwszy Fundacja Batorego prowadzi i finansuje działania przeciwko mniejszości łemkowskiej w Polsce. Przed spisem powszechnym Fundacja Batorego sponsorowała ulotki organizacji ukraińskich, które zachęcały Łemków do podawania narodowości ukraińskiej. Było to działanie bezprawne i Fundacja Batorego powinna odpowiedzieć za finansowanie ze środków publicznych działań dyskryminujących jedną z uznanych w Europie mniejszości. Naruszono zapisy ustawy z dnia 6 stycznia 2005 r. o mniejszościach narodowych i etnicznych. W art. 5. ustawy czytamy: „Zabrania się stosowania środków mających na celu zmianę proporcji narodowościowych lub etnicznych na obszarach zamieszkałych przez mniejszości”
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/439416-fundacja-batorego-przeciwko-mniejszosci-lemkowskiej