W wyborach samorządowych okazało się, że bardziej się liczą emocje niż realia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: WSZYSTKO o wyborach samorządowych 2018 - komentarze, frekwencja, sondaże, opinie
Miernikiem przegranej PiS są wyniki w dużych miastach, a szczególnie przegrana w pierwszej turze w Warszawie. Porażka Patryka Jakiego nie jest jego indywidualną przegraną. On i jego sztab zrobili praktycznie co w ludzkiej mocy, żeby przekonać Warszawiaków, że miasto może działać inaczej niż za okropnych czasów Hanny Gronkiewicz-Waltz. To jednak okazało się za mało. Za mało, bo starcie zostało przeniesione o piętro wyżej. Te wybory firmował przede wszystkim premier Mateusz Morawiecki, który niezwykle aktywnie zaangażował się w kampanię wyborczą. W ten sposób doszło do konfrontacji ponad samorządowej, w której siła fejk mediów okazał się decydująca. Atak taśmami na premiera Morawieckiego był na tyle skuteczny, że utrudnił start niektórym kandydatom dobrej zmiany. A przede wszystkim odwrócił uwagę od ich działań.
Na zdrowy rozum Warszawiaka, kandydatura Patryka Jakiego była o wiele bardziej korzystna dla miasta, niż kontynuacja tej hucpy, która ma miejsce od lat w stolicy. Jednak dzięki działaniu silnych mediów udało pomniejszyć tragedię ludzi wyrzucanych na bruk, a przenieść pole zmagań na to czy lepszy jest kandydat z Warszawy, niż spoza. Trzeba też zaznaczyć, że kampania Patryka Jakiego wyglądała na kompletnie niedoinwestowaną.
Niestety PiS zdaje się nie rozumieć współczesnego świata i reguł wojny informacyjnej. Nie dość, że nie udało się zrobić porządku na rynku medialnym, to jeszcze media publiczne działają niezwykle ospale jeśli chodzi o wsparcie tej Polski, o którą walczyły pokolenia. Nie chodzi o programy informacyjne TVP, bo tam redaktorzy nie mają innego wyjścia i muszą się ścierać z kłamstwem sączonym metodycznie przez media mające wspierać bonzów III RP, ale weźmy Polskie Radio… przekaz kompletnie nijaki, nie uświadamiający obywatelom o co tu idzie walka. I że perkal i koraliki to nie wszystko. Może niewiele osób sobie zdaje sprawę ile w poprzednich wyborach zdziałało w Warszawie Radio Wnet. Teraz Radio Wnet poza internetem milczało.
Te wybory to nie była nawet konfrontacja obu największych ugrupowań, PiS i Platformy. To była walka dwóch polskich nurtów: patriotycznego i lewackiego. I okazało, się że nurt patriotyczny nie dał rady. Co jest tym bardziej przykre, że to odbywa się w roku 100 – ej rocznicy odzyskania Niepodległości. Knowania fachowców od „śpiewu i mas” sprawdziły się bez zarzutu. Także film „Kler” wpuszczony w odpowiednim momencie zrobił swoje.
Wyniki wyborów są o tyle zaskakujące, że jednak dokonania PiS są bezsprzeczne. Prawo i Sprawiedliwość przez trzy lata rządów pokazało, że działa na rzecz społeczeństwa. Ujawniło jakie były nadużycia w latach rządów PO - PSL, choćby na VAT, obnażyło działalność kasty sądowniczej, pomogło wielu rodzinom, zwiększyło bezpieczeństwo kraju i to za mało?
Jest jeszcze jeden aspekt. PiS stracił sporo zaufania w swoim żelaznym elektoracie. Brak zdecydowania w działaniu, choćby tak jak w przypadku reformy sądownictwa, gdzie pani Gersdorf i jej współpracownicy grają państwu polskiemu na nosie. Wiele spustoszenia zrobił kompletny brak jasności w stosunkach polsko – izraelskich. Albo nawet taki drobiazg jak brak wyciągnięcia jakichkolwiek konsekwencji wobec obrazoburczej „Klątwy”. Te rzeczy składają się także na wynik obecnych wyborów.
Wybory samorządowe muszą być sygnałem ostrzegawczym dla dobrej zmiany, że tutaj walka idzie na całego. Zaniedbania w sferze medialnej, w sferze inteligentnego edukowania społeczeństwa, mszczą się dotkliwie. Ostrzał fejk niusami przynosi takie, a nie inne efekty.
Na tych wyborach rzeczywistość się nie kończy, ale bez podjęcia prawdziwych działań przez dobrą zmianę, by przekonać społeczeństwo, że głosując na PiS są po właściwej stronie, możemy znowu wpaść w ręce tych, którzy uważają Polaków niezgadzających się z nimi, za szarańczę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/417638-niedocenianie-przez-pis-wojny-informacyjnej-dalo-taki-wynik