Krytykowanie Trzaskowskiego w kontekście jego problemów w kampanii wyborczej nie jest szczególnie trudne. To jedna z najdziwniejszych historii polskiej polityki w ostatnich latach. Duża partia polityczna ze stosunkowo doświadczonym politykiem notuje falstart kampanii w swoim bastionie wyborczym. Gdy dojdzie do drugiej tury, osławiony Rafał Trzaskowski siłą rzeczy będzie bardziej podatny na warunki stawiane przez różne środowiska liberalne, krytyczne czy ambiwalentne względem PO
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog.
wPolityce.pl: Prof. Paweł Śpiewak zachęca swojego syna, Jana, żeby powołał nową siłę polityczną. Przekonuje, że to jedyna szansa na zmianę w Polsce. Czy taka siła polityczna ma rację bytu?
Prof. Rafał Chwedoruk: Długoterminowo polski system partyjny będą czekać zmiany z powodu zmian demograficznych. Liczne w strukturze elektoratu stanie się nowe pokolenie. Z jednej strony brzmi to jak banał, bo coś takiego ma miejsce nieustannie. Będzie to jednak pokolenie wychowane całkowicie po 1989 r. Dla tego pokolenia dawne konflikty i kody kulturowe będą kompletnie niezrozumiałe.
Tego pokolenia nie będzie już raczej interesował stosunek do „Solidarności” i podziałów w obozie solidarnościowym?
Nie. Sądzę, że będzie to formacja, która będzie kształtowała się w kontrze do obozu postsolidarnościowego. Do tego co w 2005 r. zdominowało polską politykę. W chwili obecnej w sytuacji bipolarnego i długotrwałego konfliktu trudno sobie wyobrazić powstanie takiej formacji na kanwie stołecznych wyborów samorządowych.
Dlaczego?
Chociażby dlatego, że mamy już precedens w postaci ruchu Kukiz ‘15, który jest próbą mniej czy bardziej udanego balansowania pomiędzy obozem konserwatywnym a obozem liberalnym. Jednak póki co nie wykazuje tendencji wzrastających a raczej pewną stabilizację. Trudno sobie wyobrazić, żeby nagle w miejsce Kukiz ‘15 w skali ogólnopolskiej mógł wejść polityk, który, z całym szacunkiem, ale poza Warszawą jest anonimowy.
Panie profesorze, a jaka może być podstawa programowa takiego ugrupowania?
Pytanie o podstawę programową jest bardzo ważne. Oś dzieląca na socjalny konserwatyzm i integralny liberalizm jest bardzo mocna. Trudno wejść do polityki kwestionując ten podział. Integralnie lewicowy program prawie nie znajduje żadnego echa. Liberalny konserwatyzm wielokrotnie jakby już się załamywał. Trudno więc powiedzieć na czym dana formacja miałaby polegać z wyjątkiem sprzeciwu wobec elit politycznych.
To jest świetny pomysł na jedne wybory. Natomiast w tej chwili z perspektywy kampanii wyborczej w realiach warszawskich wyborów samorządowych snucie planów o założeniu przez Jana Śpiewaka nowej siły politycznej jest przejawem nadmiernego optymizmu czy wręcz woluntaryzmu. Warto też wrócić uwagę na to, że nie jest to jedyna tego typu wypowiedź. Robert Biedroń też zapowiada powstanie nowej siły politycznej. Kandydatów do roli trzeciej siły w Polsce jest wielu, ale droga do stworzenia czegoś takiego jest bardzo daleka.
Andrzej Rozenek zamiast Andrzeja Celińskiego wystartuje z SLD w wyborach na prezydenta Warszawy. Dobra zmiana?
Pewnie z perspektywy interesów wyborczych SLD to dobra zmiana. To, że partia Czarzastego odrodziła się w sondażach i na trwałe oraz z zapasem przekracza barierę 5 proc. zawdzięcza to w dużym stopniu kontestacji polityki dekomunizacyjnej PiS, ustaw dotyczących uprawnień emerytalnych części funkcjonariuszy służb mundurowych w PRL, symbolicznej dekomunizacji itd. W takiej sytuacji wystawianie do bardzo reprezentacyjnej roli weterana opozycji solidarnościowej, jak Celiński było działaniem nie do końca logicznym w kontekście obecnych podziałów i roli SLD w obecnej polityce. Pan Rozenek był zaangażowany w działania związane z mobilizowaniem emerytów wojskowych. Przedstawiał związany z tym projekt w parlamencie. W kontekście żelaznego elektoratu ma to pewien sens. W tym sensie partia Czarzastego być może także poprzez wystawienie pani Moniki Jaruzelskiej do rady Warszawy będzie próbowała zmobilizować żelazny elektorat, który zaczął dryfować w stronę PO. Ten elektorat nie jest w Warszawie procentowo tak liczny jak w wielu mniejszych miastach. Ale z całą pewnością jest to minimalizacja strat, które mogły wynikać z dalszego trwania Andrzeja Celińskiego. Oczywiście w skali makro to aż tak wiele w kontekście walki o drugą turę w wyborach prezydenckich w Warszawie nie zmieni. Optymistycznie dla wszystkich powinno zabrzmieć to, że polityk danej partii nadużył Twittera do polemik na niezbyt wysokim poziomie i spotkała go za to jakaś forma kary ze strony formacji, która go popiera.
W „Dużym formacie”, dodatku do „Gazety Wyborczej” ukazał się reportaż krytykujący kandydata PO i Nowoczesnej na prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego. Czemu mają służyć ataki na Trzaskowskiego ze strony „Gazety Wyborczej” czy obozu liberalnego? Bo przecież nie wymianie go na innego kandydata.
Jest za późno pod każdym względem na manewr wymiany Trzaskowskiego na kogokolwiek. Myślę, że wszyscy patrząc na opozycję, zwłaszcza po pojawieniu się formuły totalnej opozycji, nie docenili skali podziałów wewnętrznych w samym obozie liberalnym. Nie mam na myśli podziałów PO, Nowoczesna, SLD, PSL. To zupełnie co innego. Mam na myśli opozycję jako stricte liberalną, która obejmuje jednak większość przestrzeni społecznej wśród opozycji. Mało kto dzisiaj pamięta o genezie PO.
Może pan przypomnieć te genezę?
Otóż partia ta powstała m.in. na skutek konfliktów w Unii Wolności, czyli partii, którą łączyła Unię Demokratyczną i Kongres Liberalno Demokratyczny. Środowisko dawnych liberałów, które stało się głównym w PO, w atmosferze konfliktu odeszło z UW. W środowiskach bliskich dawnej UD było to przez wiele lat pamiętane. Dlatego relacje pomiędzy częścią elit opiniotwórczych a wąskim kierownictwem Platformy wywodzącym się z KLD zawsze były bardzo złożone. Mówiąc w skrócie był to sojusz ze względu na potęgę PiS, a niekonieczne ze względu na wybaczenie sobie wszystkich win i pełną zgodność programową. Mówiąc w skrócie liberałowie zrozumieli, że nie da się w arystokratyczny i elitarny sposób uprawiać politykę. Jak sądzę te relacje mają charakter warunkowy.
Krytykowanie Trzaskowskiego w kontekście jego problemów w kampanii wyborczej nie jest szczególnie trudne. To jedna z najdziwniejszych historii polskiej polityki w ostatnich latach. Duża partia polityczna ze stosunkowo doświadczonym politykiem notuje falstart kampanii w swoim bastionie wyborczym. Gdy dojdzie do drugiej tury, osławiony Rafał Trzaskowski siłą rzeczy będzie bardziej podatny na warunki stawiane przez różne środowiska liberalne, krytyczne czy ambiwalentne względem PO. Tym absolutnie nie powinniśmy być zaskoczeni.
Jak to może wpłynąć na pozycję Trzaskowskiego w kampanii wyborczej i w wyborach?
Nie oznacza to wszystko, że Trzaskowski wypadnie z drugiej tury. Struktura wyborców w Warszawie jest taka, że musiałoby dojść do niecodziennego wydarzenia, aby kandydat PO miał niskie notowania. Nie ma tu czegoś takiego jak we Wrocławiu, że obóz liberalny, w wymiarze partyjnym jest lokalnie podzielony na przynajmniej trzy w miarę znaczące podmioty. Nie wszyscy w obozie liberalnym pogodzili się z tym, że powróciła hegemonia Platformy. Z całą pewnością przywództwo obecnego lidera tej partii bez względu na procentowy wynik w wyborach samorządowych, bez względu na wynik w poszczególnych miastach będzie kwestionowane. Jeżeli popatrzymy na typ polityków opozycji, którzy dają twarz najbardziej radykalnym wystąpieniom są to politycy albo w ogóle zmarginalizowani w ostatnich latach albo politycy spoza głównego nurtu PO. Jak sądzę wiąże się to z manewrami w obozie liberalnym i przygotowywaniem się do sytuacji, która nastąpi pomiędzy dwiema turami wyborów w dużych miastach. Może wtedy dojść do próby przywrócenia sporu o faktyczne przywództwo wśród liberalnej opozycji.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Polecamy również materiały telewizji wPolsce.pl:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/405877-chwedoruk-krytyka-trzaskowskiego-w-gw-to-efekt-podzialow