Z informacji portalu wPolityce.pl wynika, że ruszyła już procedura, na mocy której sędziowie Sądu Najwyższego, którzy przeszli - na mocy ustawy o SN - w stan spoczynku, otrzymają przysługujące im odprawy i ekwiwalenty za niewykorzystane urlopy. Chodzi o czternaście nazwisk sędziów SN, którym (w zależności od pozycji w SN i liczby dni zaległego urlopu) przysługuje od 150 do ponad 200 tysięcy złotych. Szczegółowe zestawienia w linku poniżej.
Fakt, że wobec wspomnianej czternastki procedura została wdrożona oznacza, że administracja Sądu Najwyższego po prostu zaakceptowała stan prawny, jaki wprowadziła ustawa o SN. To o tyle ciekawe, że przepisy ustawy regularnie są kontestowane (także przez wspomnianych sędziów) jako niekonstytucyjne i po prostu bezprawne.
Ale zostawmy na chwilę ten dysonans. Pytaniem otwartym (i chyba jedynym elementem spornym) jest dziś to, jaki status prawny ma dziś prof. Małgorzata Gersdorf. Jak wiemy, ona sama utrzymuje, że wciąż pełni misję I prezes SN i jest sędzią w stanie czynnym, natomiast zgodnie ze wspomnianą ustawą powinna przejść w stan spoczynku (ponieważ nie złożyła odpowiedniego oświadczenia do pana prezydenta). Szersze spojrzenie na cały ten galimatias prawno-polityczny, z prowizorką obowiązującą dziś w Sądzie Najwyższym, opisałem w innym miejscu.
Ale wracając do statusu prof. Małgorzaty Gersdorf. Jak wynika z ustaleń wPolityce.pl, w samym Sądzie Najwyższym trwają intensywne, by nie rzec: gorączkowe rozmowy i debaty poświęcone temu, jak traktować panią profesor. Chodzi o banalną rzecz: wypłaty.
Jak bowiem potraktować panią profesor od 4 lipca? Z której szufladki przelać pieniądze na jej konto i jak duże powinny być to sumy? To tylko pozornie błahy problem. Proszę zwrócić uwagę, że możliwa jest wypłata pieniędzy albo z „kupki” pt. „I prezes SN”, albo z „szufladki” uposażeń dla sędziów SN w stanie spoczynku. Oba scenariusze różni suma przelana na konto prof. Gersdorf, ale i jej status.
Krótko mówiąc, pojawia się problem, w jakiej wysokości wypłacać pani prezes wynagrodzenie za lipiec (konkretnie - za stan od 4 lipca bieżącego roku), by nie narażać w przyszłości urzędników, księgowych i innych pracowników administracji Sądu Najwyższego na zarzuty naruszenia dyscypliny finansów publicznych.
Problem w bardzo lakoniczny, niemal tajemniczy sposób zasygnalizował w poniedziałkowej rozmowie z tok fm sędzia Józef Iwulski, zastępujący panią profesor Gersdorf. Co zrobi dział kadr?
To już jest moja sprawa, bo ja pełnię obowiązki I prezesa… Pozwolę sobie na razie zachować to w tajemnicy… Jeszcze nie ma do końca tego uzgodnionego, ja mam taki pomysł - w porozumieniu z panią prezes, wstępnie mamy to uzgodnione, czekam na placet pani księgowej - by wypłacić tyle, ile z pewnością się należy, a resztę złożyć do depozytu takiego finansowego, budżetowego.
„Tyle, ile z pewnością się należy” to, rzecz jasna, suma za lipcowe trzy dni, gdy pani profesor pełniła funkcję I prezes SN. Ale dalej jest problem. Bo zgodnie z ustawą o SN pani profesor przysługują kwoty z „szufladki” dla sędziów w stanie spoczynku. Z naszych ustaleń wynika, że sędziowie skłaniają się ku tej drugiej ścieżce, choć decyzja ma zapaść pod koniec tego tygodnia, najdalej - na początku przyszłego.
Wspomniałem na początku o procedurze dotyczącej ekwiwalentu za zaległy urlop i odprawy za przejście w stan spoczynku - te kwoty (na ponad 200 tys. złotych) przysługują dziś pani profesor Gersdorf. Ale te sumy mają zostać przechowane na jakimś depozycie budżetowym, z którego ewentualnie byłaby wypłacana w przyszłości odpowiednia suma.
Dodatkowy problem jest już natury prawnej, by nie rzec - politycznej. Jeśli bowiem pani profesor Gersdorf otrzyma pieniądze z „szufladki” dla sędziów w stanie spoczynku, a pieniądze z odprawy wylądowałyby na specjalnym depozycie, to de facto oznaczałoby to, że administracja Sądu Najwyższego uznała, że Gersdorf przeszła w stan spoczynku. A co za tym idzie - jak przyznał nawet ostatnio jeden z czołowych prawniczych zwolenników pani profesor, prof. Marcin Matczak - nie mogłaby pełnić funkcji I prezes SN, bo tę może sprawować wyłącznie sędzia w stanie czynnym.
Mamy formalny problem. Dodam Panu jeszcze jedną komplikację: w przyszłości pojawi się też pytanie o to, jak to traktować dzisiejszy stan. Czy urlop, na którym przebywa pani prezes, a który nie przysługiwałby jej, gdyby traktować ją jako sędzię w stanie spoczynku, powinien zostać odliczony czy nie… Sytuacja jest zagmatwana, głowią się nad tym księgowi w Sądzie Najwyższym, którym - szczerze mówiąc - współczuję
— przyznaje mój rozmówca z administracji Sądu Najwyższego.
Jednocześnie, co trzeba podkreślić, pani prof. Gersdorf miała zadeklarować, że zrzeknie się każdej sumy, która zostałaby jej przyznana w trybie, który w przyszłości zostałby zakwestionowany prawnie.
Zanosi się na to, że najbliższe dni w tej całej plątaninie prawnej będą ciekawe nie tylko z powodu opinii Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie oświadczeń takich sędziów jak Józef Iwulski, nie tylko dlatego, że pan prezydent - jeśli uzna oświadczenie Iwulskiego za nieważne - będzie musiał szukać innego „p.o.” I prezesa SN, ale i w samym Sądzie Najwyższym może zostać podjęta bardzo ważna decyzja. Decyzja, która może pociągnąć za sobą określone skutki prawne. A może przede wszystkim skutki polityczne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/403279-tylko-u-nas-czy-sn-uzna-prof-gersdorf-za-byla-i-prezes