Możemy sobie opowiadać różne rzeczy, ale nie ma co kryć - wyborczy mecz o prezydenturę Warszawy Patryk Jaki rozgrywa na wyjeździe. A wyzwanie przed jakim stoi kandydat Zjednoczonej Prawicy jest nawet większe niż to, któremu podołał Andrzej Duda w roku 2015.
Kontynuując ten piłkarski żargon, boisko na którym odbywa się ten polityczny mecz jest wybitnie niesprzyjające kandydatom spod znaku Prawa i Sprawiedliwości. Wygrana Lecha Kaczyńskiego przed ponad 15 laty jest tutaj wyjątkiem potwierdzającym regułę. Zresztą 15 lat to w polityce więcej niż epoka, cofnijmy się więc do maja roku 2015 i II tury wyborów prezydenckich. Nawet po tak świetnej kampanii, jaką miał Andrzej Duda i serii kompromitacji, jaką zaliczył sztab Bronisława Komorowskiego, mieszkańcy Warszawy postawili na kandydata Platformy Obywatelskiej. I to dość zdecydowanie. Przypomnijmy:
Bronisław Komorowski - 59,44 proc. głosów, Andrzej Duda – 40,56 proc. Tak wybierali prezydenta RP mieszkańcy Warszawy. We wszystkich dzielnicach Warszawy wygrał Bronisław Komorowski. Najlepszy wynik osiągnął w Wilanowie (69,30 proc.), natomiast najsłabszy na Pradze-Północ (51,49 proc.). I odwrotnie, prezydent elekt Andrzej Duda najwyższe poparcie zdobył na Pradze-Północ (48,51 proc.), a najniższe w Wilanowie (30,70 proc.).
Można tylko domyślać się, że po dwóch latach rządów Prawa i Sprawiedliwości szanse kandydatów PiS, dyplomatycznie mówiąc, nie wzrosły. W pewnej mierze wskazują na to sondaże, ale nie trzeba badań, by wiedzieć, że mentalność i specyfika wyborców w stolicy (choć w pewnej mierze zależna od dzielnicy) jest mocno niechętna prawicy.
Czy Jakiemu uda się to przełamać? Myślę, że kluczowe w tym wyścigu będzie kilka kwestii, które mogą zdecydować o szansach wiceministra sprawiedliwości.
Po pierwsze - to odpowiedź na pytanie, czy afera reprywatyzacyjna jest w stanie zdominować temat kampanii wyborczej. O różnych dziwnych dealach, układach i transakcjach - także z udziałem Hanny Gronkiewicz-Waltz i jej rodziny - wiemy przecież nie od dziś i nie od wczoraj. I w znikomy, jeśli w ogóle jakiś sposób przekładało się to realnie na notowania kandydatki PO.
Oczywiście, ostatnie dwa lata to intensywne działania prokuratury, Centralnego Biura Antykorupcyjnego i komisji weryfikacyjnej (pod kierownictwem Jakiego właśnie). Pewne nowe historie wyszły na jaw, pewne osoby trafiły do aresztów, inne usłyszały zarzuty, jeszcze inne pewnie je usłyszą. Ale upieram się, że nie uda się to w prosty i bezpośredni sposób przełożyć na wynik Jakiego czy Trzaskowskiego, a przynajmniej nie uda się to na masową skalę.
Ciekawie na wspomnianym tle rysuje się taktyka, jaką przyjął kandydat PiS. Jaki nie mówi o konieczności czyszczenia układu w ratuszu, o czystkach po przejęciu władzy (zdecydowanie odciął się od tego pomysłu) czy aresztowaniu Gronkiewicz-Waltz. Stawia sprawę inaczej - mówi o tym, że nie będzie prawdziwego europejskiego sznytu miasta, profesjonalnego rozwoju Warszawy bez uczciwych urzędników w ratuszu. Jeśli temat ma, mówiąc kolokwialnie, chwycić, to tylko przez tego typu sygnały.
Po drugie - ważna będzie odpowiedź na pytanie, jak na wybory wpłyną takie kandydatury jak Jana Śpiewaka czy innych działaczy z ruchów miejskich. To bardzo często osoby o poglądach lewicowych, momentami wręcz skrajnych, ale przy tym niezwykle mocno nieprzychylne dotychczasowemu układowi panującemu w Warszawie. Prawu i Sprawiedliwości dostaje się zresztą przy tym niemal równie mocno, może tylko z nieco innych pozycji. Trochę jest w tym sosu antysystemowego, odrzucenia wszelkich dotychczasowych układanek.
Śpiewak i kandydaci ruchów miejskich mogą odegrać - biorąc pod uwagę wszelkie trudności przy tej analogii - rolę Pawła Kukiza z wyborów prezydenckich. Ostre, punktowe uwagi kierowane do świata lewicowo-liberalnych wyborców szybciej trafią na żyzną glebę, jeśli wygłosi je Śpiewak, a nie prawicowy Jaki. Efekt może być taki, że ci, którzy jeszcze dziś wybraliby się w II turze wyborów, głosując za Rafałem Trzaskowskim i Platformą mogą po prostu wzruszyć ramionami i zostać w domu. Albo wręcz uznać, że może ten Jaki nie jest taki zły, zwłaszcza jeśli postawi na konkrety…
No właśnie - konkrety. To trzeci punkt, na który chcę zwrócić uwagę. Jaki powinien rozbijać w Warszawie przekonanie, że to kolejny partyjny spór między Platformą a PiS. Jeśli uda mu się przerzucić główne punkty kampanii z argumentów, jakie słyszymy co drugi dzień w telewizjach (upadek demokracji, złodzieje z PO, Smoleńsk, etc.) na konkret: żłobki, korki, komunikację miejską, smog i trzysta innych spraw - będzie miał szansę powalczyć w Warszawie.
W tym punkcie warto wspomnieć o tzw. „zwykłych” wyborcach, niezainteresowanych przesadnie polityką, intuicyjnie w Warszawie niechętnych PiS, ale i zdegustowanych Platformą i Gronkiewicz-Waltz. To na przykład ci mieszkańcy, dla których ważna będzie kwestia (zakazu) wjazdu samochodów do centrum miasta. Jaki stanowczo się temu sprzeciwia, rząd PiS już nie do końca.
Jest jeszcze jeden aspekt, który może okazać się decydujący. Chodzi o ambicję, chęć „gryzienia trawy” i przekonanie, że choćby w doliczonym czasie gry, ale uda się jednak strzelić rozstrzygającą bramkę. Patryk Jaki ruszył do tego wyścigu z pełną determinacją - nie wiem, na ile wystarczy mu tego entuzjazmu, zwłaszcza wtedy, gdy przyjdzie moment klinczu w kampanii, gdy sondaże staną w miejscu i będą wskazywać brak większych szans na wygraną. Ale jak na razie - zwłaszcza na tle zmanierowanego i po prostu nieobecnego Trzaskowskiego - wygląda to imponująco. Szybko ustawiony początek strategii, wykorzystane potknięcie Trzaskowskiego (z przekazem o warszawiakach z dziada pradziada i słoikach), wreszcie - chęć działania. Nawet tak drobnego jak poniższe spotkania na Bemowie u młodych piłkarzy. To małe puzzle, ale kto wie, czy to nie one będą kluczowe.
Mecze na wyjeździe są trudne, często gospodarzom sprzyjają ściany, sędziowie, nie mówiąc o publiczności. Ale polityka - by nie wspomnieć o sporcie - widziała już nie takie niespodzianki. Mam wrażenie, że jeśli sztab Jakiego i on sam będą zdeterminowani, zgrani, a przy tym nie dostaną pod nóg kłód od własnego obozu, to może okazać się, że ten mecz naprawdę rozstrzygnie się w końcówce, a o wyniku będą decydować niuanse.
Polecam wywiad z Patrykiem Jakim, jaki przeprowadziłem w studiu wPolsce.pl:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/392241-patryk-jaki-gra-wyborczy-mecz-na-wyjezdzie-ale-jesli-taktyka-bedzie-schlodzenie-emocji-i-konkret-ma-szanse-nastraszyc-faworytow