Gdy dziś prokuratura – na wniosek dwóch konserwatywnych organizacji – sprawdza, czy istnieją podstawy do delegalizacji partii „Razem”, przypominam sobie jak w maju zeszłego roku na łamach tygodnika „Sieci” broniłem ONR. Broniłem tej, łagodnie mówiąc, niecenionej przeze mnie organizacji przed formułowanymi wówczas przez część środowisk lewicowych i liberalnych żądaniami delegalizacji.
Broniąc wówczas radykalnych narodowców, używałem m.in. takiej argumentacji:
Wolność zrzeszania się w organizacje polityczne to źrenica wolności, że tak powiem, ogólnej. Nie sposób wyobrazić sobie wolnego społeczeństwa, w którym nie istnieje ta partykularna wolność. I dlatego państwa demokratyczne obchodzą się z reguły bardzo ostrożnie z pomysłami na delegalizację jakiegoś ugrupowania. Słuszna intuicja mówi im bowiem, że długofalowo wyniknie z tego więcej rozmaitych szkód, niż pożytku.
Bywają oczywiście wyjątki. Ale przede wszystkim wtedy, kiedy możemy mówić o jakimś realnym, związanym z taką organizacją zagrożeniu. W Niemczech zachodnich w latach 50 zdelegalizowano partię komunistyczną – ale było to w apogeum zimnej wojny, która w każdej chwili mogła przekształcić się w gorącą. Kilkanaście lat później, gdy sytuacja była już inna, Republika Bońska partię komunistyczną zalegalizowała – niby inną, ale przecież tworzoną przez tych samych ludzi, mających takie same jak kiedyś poglądy i głoszących takie same hasła. Niekonsekwencja? Prawnie tak, ale politycznie – nie. Po prostu już nie było zagrożenia, uzasadniającego ograniczenie najbardziej podstawowego wymiaru wolności. A ONR w Polsce nie jest zagrożeniem politycznym.
Dalej pisałem, że ugrupowania polityczne trzeba, gdy jest to konieczne, dyscyplinować w związku z konkretnymi przypadkami łamania prawa - ale właśnie bardzo konkretnymi, i przede wszystkim używając wtedy grzywien. Natomiast:
Przed delegalizowaniem całych organizacji trzeba się, uważam, powstrzymywać. Choćby bolały zęby, głowa i logika. W imię zasady, która organizuje świat ludzi dorosłych i odpowiedzialnych. Zasady mniejszego zła.
Dziś, gdy komuś zamarzyło się zdelegalizowanie innej organizacji, z którą jest mi nie po drodze – „Razem” - powtórzyłbym mniej więcej to samo.
I dodałbym, że zgodnie z polskim prawem zakazane jest istnienie „partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa”. Nie sądzę, żeby którykolwiek z tych punktów dało się aplikować do „Razem”. Ta partia nie odwołuje się przecież w swoim programie do komunizmu. A nawet gdyby się odwoływała, to zgodnie z tym zapisem dla delegalizacji to nie wystarczyłoby, bo tu trzeba byłoby żeby oficjalnie chwalili nie tylko komunizm, ale wręcz jego „totalitarne metody i praktyki”. Musieliby więc ex katedra pochwalić terror, albo walkę z religią, albo kolektywizację, czy coś w tym rodzaju. Czego rzecz jasna nie czynią.
Nawiasem mówiąc, ostrożność tego konstytucyjnego zapisu pokazuje jasno intencję ustawodawcy, który wyraźnie uważał delegalizację partii politycznej za ewentualność skrajnie niebezpieczną. Zgadzam się z tą jego intuicją.
Dziś, w sprawie „Razem”, dodałbym jeszcze coś. A mianowicie warto unikać wrażenia, że dokonuje się radykalnych operacji ze względów li i jedynie piarowskich. Na przykład – że kiedy tematem dnia stała się (skądinąd moim zdaniem niesłusznie i dla naszego narodu krzywdząco) działalność grupek faszyzujących, i szerzej – antysemityzm, próbujemy przykryć ten temat czymś skrajnie lewicowym.
Jestem pewien, że prokuratura doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że na gruncie polskiego prawa nie można zażądać delegalizacji „Razem”, i wie, iż tego nie uczyni. Ale i tak sugerowałbym jej chwilę zastanowienia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/385362-delegalizacji-razem-oczywiscie-nie-bedzie-ale-i-tak-trzeba-przestrzegac-przed-podobnymi-pomyslami