Wydawać by się mogło, że na pół roku przed początkiem maratonu wyborczego (wybory samorządowe, do Parlamentu Europejskiego, parlamentarne i prezydenckie) największa partia opozycyjna powinna być zwarta i gotowa do startu. Sobotnie posiedzenie Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej pokazało, że partia kierowana przez Grzegorza Schetynę nie odrobiła lekcji i mimo 2,5 roku rządów Prawa i Sprawiedliwości nadal tkwi w politycznej izolatce.
Wbrew pozorom nie mam pretensji do Schetyny, że fundamentem sobotniego spotkania uczynił krytykę obozu rządzącego. Takie jest wilcze prawo opozycji, by przejaskrawiać problemy, wyolbrzymiać wpadki, używać nieproporcjonalnie wielkich słów i bić na alarm. Tak gra każda partia w opozycji i to musiało wybrzmieć; gdyby tak się nie stało, w świat poszedłby przekaz, że Platforma tak naprawdę niewiele ma do zarzucenia Prawu i Sprawiedliwości.
Zasadniczy problem Platformy jest inny. W czym rzecz? To polityczna izolatka, do jakiej zesłani zostali politycy PO w roku 2015. Kwarantanna obejmująca PO dotyczy zwykłych wyborców, którzy nie interesują się przesadnie polityką: możemy ich nazwać „normalsami”, „lemingami” albo jeszcze inaczej. Ich przyjazne - lub choć neutralne - nastawienie było motorem napędowym Platformy przez lata, to do nich Donald Tusk kierował billboardy „Nie róbmy polityki”. Kiedyś w podobnej kwarantannie znajdowali się politycy PiS. Niezależnie od wewnętrznego przekonania o niesłuszności tego stanu rzeczy, i wtedy (wobec PiS), i dziś (wobec PO) takie nastawienie dominuje.
Tymczasem Grzegorz Schetyna proponuje tym właśnie wyborcom Elżbietę Bieńkowską i Radosława Sikorskiego, oddając im głos na sobotniej Radzie Krajowej. Co zmieniło się od momentu, gdy Sikorski został odsunięty na boczny tor przez kierownictwo Platformy, bo uznano go za obciążenie? Co zmieniło się od ujawnienia taśm, z których arogancja i oderwanie od realiów zostaną zapamiętane na bardzo długo?
Więcej Sikorskiego i PiS będzie rządzić siedem kadencji. (…) Patrząc z punktu widzenia kogoś, kto nie chce powrotu Platformy do władzy: niech się bawi, pokazujcie go!
— celnie wskazał Piotr Zaremba w poranku radia tok fm.
Prof. Antoni Dudek z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego dodaje z kolei na swoim profilu facebookowym:
Politycy PO zdają się wierzyć, że samą krytyką polityki zagranicznej w wykonaniu PiS oraz niezbyt wyszukanymi wyzwiskami odwrócą niekorzystne dla siebie sondaże. Zapewne gdyby Polsce groziło natychmiastowe zablokowanie funduszy unijnych, wykluczenie ze strefy Schengen lub wycofanie wojsk amerykańskich, to taki przekaz mógłby się przebić do tej części Polaków, która rozstrzygnie nadciągający czwórbój wyborczy. Ponieważ jednak nic takiego nie rysuje się na horyzoncie, pozostaje konstatacja, że liderzy PO mają poważny problem ze zrozumieniem dlaczego poparcie dla tej formacji jest tak słabe.
Trudno nie zgodzić się z takimi tezami. Grzegorz Schetyna i kierownictwo Platformy Obywatelskiej powinni uzbroić się w wielkie pokłady cierpliwości i przygotować na długi marsz. Konsekwentnie, być może i wbrew presji „Gazety Wyborczej” czy innych lewicowo-liberalnych mediów. Z izolatki politycznej da się wyjść, ale trzeba swoje odczekać, a nie miotać się od ściany do ściany.
Przekleństwem przeciwników obozu „dobrej zmiany” jest to, że bez Platformy nie istnieją, a PO jest dziś taka, jak była w roku 2015. To klincz, z którego nikt po stronie opozycyjnej nie ma pomysłu jak wyjść. Partia kierowana przez Grzegorza Schetynę ma zdecydowanie największe - w porównaniu z pozostałymi opozycyjnymi ugrupowaniami - struktury, pieniądze, zaplecze personalne, no i wciąż (przynajmniej do wyborów samorządowych) sporo przyczółków władzy w samorządach. Bez Platformy opozycja jawiłaby się jako zupełnie rozsypana zbieranina przypadkowych osób.
Ale zarazem Platforma to środowisko, które nie zmieniło się ani na jotę od czasów roku 2015. Niby były pojedyncze wywiady młodszych polityków PO, niby niektórzy odcinali się od arogancji i patologii z lat 2007-2015, ale tak naprawdę wszystko to było teatrem na pokaz. W Platformie jest wielka, żywa i niespełniona tęsknota za tamtymi czasami; to dlatego Schetyna musiał wyciągnąć na konwencji Sikorskiego i Bieńkowską. Efekt? Szeroki odbiór społeczny Platformy jako tej samej zgranej ekipy, którą pozbawiono władzy w roku 2015 i kolejne przedłużenie „wyroku” na izolatkę wśród wyborców niezaangażowanych w życie polityczne (kluczowych dla sukcesu PO).
Schetyna z własnymi zasobami jest dziś zarazem największym błogosławieństwem, jak i przekleństwem ruchów nastawionych krytycznie do władzy. Ten, kto znajdzie pomysł na wyjście z tego klinczu, otworzy furtkę do długiej drogi skutecznej walki z PiS. A i to nie da pełnej gwarancji sukcesu.
-
Nie zapomnij kupić nowego numeru największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „Sieci”, w sprzedaży od 26 lutego br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/383347-na-pol-roku-przed-maratonem-wyborczym-platforma-nadal-jest-w-politycznej-izolatce-sikorskim-i-bienkowska-tylko-przedluzaja-ten-wyrok