„Wybór sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa przez polityków a nie sędziów sprzeczny z Okrągłym St, Konstytucją, rekomendacjami Rady Europy OBWE” - ogłosił jeszcze we wrześniu poseł PO Marcin Święcicki, i trudno nie przyznać mu racji. Tak, reforma wymiaru sprawiedliwości jest sprzeczna z ustaleniami okrągłego stołu.
Ale nie tylko. Jest sprzeczna również z nieformalnymi założeniami rozszerzani Unii Europejskiej, które sprowadzały się do prostej zasady: na wschodzie ma być, jak jest. Owszem, państwa zachodnie mają nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek reformować dogłębnie te obszary życia publicznego, które działają źle. Europejczycy z obszaru postkomunistycznego do przywileju takiego jeszcze nie dorośli i długo nie dorosną. To mogłoby okazać się niebezpieczne dla nich samych. Powinni dzielnie trwać w patologiach i miło się uśmiechać, widząc, jak ich pozycja międzynarodowa, demograficzna i każda inna staje się trwale peryferyjna, upośledzona, inna. Rzecz jasna wszystko w imię „powrotu do Europy”, marszu na zachód.
Dlatego nie dziwi, że Komisja Europejska jest bardzo bliska uruchomieniu art. 7 unijnego traktatu wobec Polski właśnie w sprawie sądownictwa. To ruch całkowicie zrozumiały i logiczny. I my, i Komisja, zgadzamy się, że wymiar sprawiedliwości był szańcem układu okrągłostołowego, tak korzystnego dla silnych, i tak fatalnego dla słabych, zarówno w kontekście polskim, jak i międzynarodowym.
Dziwi jednak, że Komisja zdaje się wręcz przyspieszać działania po powołaniu nowego premiera. To wygląda już na działanie ostentacyjne, tym bardziej, że główne ustawy sądowe nie zostały jeszcze podpisane przez prezydenta. A przecież powołanie nowego szefa rządu to zawsze rodzaj kolejnego otwarcia, szansa na zmiany, nawet jeśli oznacza generalnie kontynuację zasadniczego kierunku politycznego.
Można odnieść wrażenie, że reżyserom akcji przeciwko Polsce zależy na możliwie szybkim zablokowaniu dialogu z Warszawą, a nawet samej szansy na dialog. Jest to więc w istocie działanie wyprzedzające, zmierzające do nakręcenia konfrontacji - zanim nowy polski rząd zdoła mocno chwycić ster i opracować strategię działania.
Pytanie, czy to tylko taktyka, czy kryje się za tym jeszcze coś więcej.
Jeśli Komisja nie zdecyduje się jutro na wytoczenie najcięższego działa, można będzie uznać, że dzisiejsze przecieki - przecież poważne - były próbą zastraszenia Warszawy. Co też trudno będzie uznać za zaproszenie do partnerskiego dialogu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/372791-czy-rezyserom-akcji-przeciwko-polsce-zalezy-na-mozliwie-szybkim-zablokowaniu-nawet-szansy-na-dialog-z-warszawa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.