„Publicznie mówię stąd: zajmą się tobą ci, którzy się powinni zająć!” - rzucił wczoraj w Sejmie do szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka lider opozycji Grzegorz Schetyna. Styl nie nowy, ale wyraźnie podostrzony. Spadające sondaże sprawiają, że marzenia o szybkim przejęciu władzy i krwawej zemście stają się jeszcze bardziej istotne. Właściwie pozostają tylko one.
Ale to nie sondaże są prawdziwym problemem Schetyny. Sprawa jest poważniejsza: otóż lider PO nie zdołał dobić Ryszarda Petru, mimo, że ten drugi leżał już na deskach i był liczony. Wciąż jest bohaterem memów, ale jednak zdołał obronić poparcie wyraźnie powyżej progu, a często blisko 10 proc.
Zniszczenie Petru to warunek niezbędny politycznego przetrwania Schetyny. Nie mając charyzmy, wiecowych talentów i mając wielu wrogów na salonach, mógł zdobyć prawo do prowadzenia wielkiej gry tylko wówczas, gdyby był propozycją realnie pozbawioną alternatywy. Wówczas nawet niechętne mu środowiska (np. „Wyborcza”) musiałyby poważnie na niego postawić. W sytuacji, gdy układ sił między PO a Nowoczesną wynosi 2:1, gra toczy się dalej. I różni ludzie mogą snuć marzenia albo o różnych konstelacjach, albo o zupełnie nowej sile.
Fakt, że Petru politycznie wciąż żyje, nie pozwala także Platformie na żadne manewry programowe czy taktyczne. Trwa wyścig na radykalizm, na ostre słowa, na wiece, na przesadnie dramatyczne diagnozy. A to z kolei spycha opozycję w węgierskie koleiny. Oklaski są gorące, ale pochodzą od ludzi podobnych politykom Platformy i Nowoczesnej - identycznie myślących, identycznie zarabiających, identycznie ubranych. Reszta społeczeństwa zaczyna postrzegać partie III RP jako coś dziwnego, nie z tego świata, zakręconego na swoich niezrozumiałych fiksacjach. Owszem, PiS w opozycji, z perspektywy Kowalskiego, też miał swoje fiksacje, ale jednak zawsze myślał, by formułować ofertę do zupełnie zwyczajnych ludzi.
Dlaczego przetrwał Petru? Słusznie uznał, że jego wyborcy są jednak inni niż wyborcy Platformy. Bardziej jednoznaczni i spójni tożsamościowo, bardziej liberalni. Zaproponował im ofertę czystszą i bardziej jednoznaczną. Do tego dużo lepiej wypada na wiecach, co widać było w szczycie demonstracji przeciwko reformie sądownictwa. Na scenie przed Pałacem Prezydenckim Schetyna wydukał parę zdań, a potem patrzył nerwowo, jak Petru płynnie i energicznie przemawia. Co prawda nie ma tygodnia, by nie błysnął jakąś wpadką, ale widocznie wyborcy Nowoczesnej uznali, że ten typ po prostu tak ma.
Politycznym zwycięzcą lata po stronie opozycji jest więc Ryszard Petru. Przeżył własną polityczną śmierć, a to już bardzo dużo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/357592-politycznym-zwyciezca-lata-po-stronie-opozycji-jest-ryszard-petru-przezyl-wlasna-polityczna-smierc-a-to-juz-duzo