"Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność”, czyli premiera najnowszej książki Rafała Ziemkiewicza

fot. MG/Blogpress.pl
fot. MG/Blogpress.pl

Należy się nam odrobina zdrowej satysfakcji i przypomnienia, jak to władza, dziś krusząca się, była butna, pewna siebie i bezczelna jeszcze pół roku temu”- mówił Rafał Ziemkiewicz na premierze swojej nowej książki. I dodał „Wiążę nadzieję z Andrzejem Dudą - zobaczymy co będzie dalej, ale ten początek jest obiecujący - na to, że spróbujemy dokonać jakiejś syntezy i wyjść z tego nieszczęsnego postkolonialnego uwarunkowania, które z nas uczyniło Hutu i Tutsi”.

Spotkanie z publicystą Rafałem Ziemkiewiczem z okazji wydania jego nowej książki „Pycha i upadek” przyciągnęło tak wielu chętnych, że niewielka sala Cafe Niespodzianki na Marszałkowskiej pękała w szwach. „Sukces imprezy trochę nas przerósł” - zażartował autor.

Autorowi towarzyszyła żona i córka. Długa kolejka do zakupu publikacji spowodowała, że spotkanie rozpoczęło się z opóźnieniem. Gośćmi Ziemkiewicza, którzy komentowali kwestie poruszane przez niego w książce, ale także dyskutowali na inne ważne tematy byli: Joanna Lichocka i Paweł Lisicki.

Rafał Ziemkiewicz zaznaczył, że „Pycha i upadek” to pierwsza książka analizująca przyczyny upadku Platformy Obywatelskiej i jej pogromu w wyborach parlamentarnych na jesieni 25 października 2015 roku.

Należy się nam odrobina zdrowej satysfakcji

—stwierdził publicysta „do Rzeczy”, odnosząc się do genezy powstania książki.

I przypomnienia, jak to władza, dziś krusząca się, była butna, pewna siebie i bezczelna jeszcze pół roku temu, i przypomnienia co się po kolei działo, że się stało to, co przez 8 lat wydawało się niemożliwe, i co się jeszcze bez wątpienia stanie

—dodał. „Pycha kroczy przed upadkiem” - to powiedzenie zainspirowało tytuł książki Ziemkiewicza.

A za upadkiem kroczy śmieszność

—dodał publicysta. Stąd trzy części książki: Pycha, Upadek i Śmieszność. Czwarta część książki to posłowie, w którym autor wyraża Nadzieję na prawdziwą zmianę w Polsce.

Wiążę nadzieję z Andrzejem Dudą - zobaczymy co będzie dalej, ale ten początek jest obiecujący - na to, że spróbujemy dokonać jakiejś syntezy i wyjść z tego nieszczęsnego postkolonialnego uwarunkowania, które z nas uczyniło Hutu i Tutsi”

—zaznaczył.

Ta książka jest w dwóch planach skonstruowana. Są partie, które są partiami pisanymi na żywo, i są partie, które są partiami pisanymi z dystansu, wyraźnie to zaznaczam. To jest mniej więcej pół na pół. W większości jest to książka złożona z tekstu oryginalnego

—mówił. Joanna Lichocka potwierdziła diagnozę autora książki „Pycha i upadek”:

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że jesteśmy świadkami końca straszliwych rządów Platformy Obywatelskiej i PSL-u. Używam mocnych słów, bo mam wrażenie, że jest to najbardziej destrukcyjna ekipa, jaka rządziła Polską po 1989 roku. Nawet SLD miało większy zmysł państwowy niż ta klika, którą rządzi nami od 8 lat

—podkreśliła. Wytknęła jednak Ziemkiewiczowi, że zauważył początek procesu upadku PO z 10-miesięcznym opóźnieniem.

Wszystko zaczęło się wcześniej, a dynamiki nadało ujawnienie taśm związanych z ośmiorniczkami. To był punkt zwrotny

—podkreśliła. Lichocka powołała się na słowa prof. Andrzeja Zybertowicza, który mówił o „byciu w uścisku władcy taśm”.

Było wiadomo, że jest ktoś, kto steruje losem Platformy. I jeszcze, moim zdaniem, on się pokaże. (..) Platforma przestała być samodzielnym bytem. Teraz mamy silnie zdefiniowany ośrodek władzy czyli władcę taśm, nie do końca wiemy, kim on jest

—tłumaczyła. Lichocka podała jeszcze jeden powód upadku PO - zachwianie systemu klientystycznego, który stworzyła ta partia. PO zaczęła walczyć z własnym elektoratem, skonfliktowała się z różnymi grupami interesów. Publicystka wymieniła nauczycieli, górników, lekarzy.

Platforma potrafiła w ciągu jednego 2014 roku skonfliktować się z głównymi grupami poparcia szerszymi niż oligarchia

—przekonywała. Zdaniem Pawła Lisickiego, który wystąpił w roli „adwokata diabła”, jeszcze za wcześnie na zbyt optymistyczne stwierdzenia. To normalne w demokracji, że po 8 latach partia rządząca przegrywa wybory.

W polskiej rzeczywistości to, że partia, która rządziła 8 lat, może dostać dwadzieścia kilka procent głosów, bo na to wszystko wskazuje, czy to jest upadek? W zasadzie to sukces. PiS przegrał po dwóch latach rządzenia i nikt tego upadkiem nie nazywał. Z upadkiem mieliśmy do czynienia wtedy, gdy rozleciał się AWS. W jakiejś mierze upadek dotyczył też SLD. Na razie tego, co się dzieje z Platformą, biorąc pod uwagę jej pozycję sondażową i polityczną, nie nazywałbym upadkiem. To nie jest zły wynik, zważywszy na fatalny sposób rządzenia, połączony z sięganiem po arsenał instrumentów, które mają w ręku służby specjalne

—zaznaczył. Według Lisickiego, „to co się z Platformą wydarzyło jest raczej skutkiem pychy, niż czegoś innego. (..)

Ten upadek nie byłby tak duży i spektakularny, gdyby nie cała masa błędów, które Platforma popełniła.(..) Pani, która była długo wykonawczynią rozkazów Tuska, dostała po nim masę spadkową i nie potrafiła nią zarządzać

—podkreślił. Jednak, jak stwierdził publicysta, PO jako instytucja zapewniająca trwanie pewnych interesów skupionych wokół III RP, nadal trwa.

Mamy do czynienia z wyjątkowo nieudolną szefową

—dodał. Jego zdaniem, pycha zgubiła również Bronisława Komorowskiego. Trzecim czynnikiem zewnętrznym był wynik Pawła Kukiza.

Paweł Lisicki stwierdził także, że w sensie instytucjonalnym PO z jednej strony przejęła po SLD funkcję reprezentowania interesów postkomunistów, z drugiej strony - tych, którzy fundowali III RP.

Tylko rozbicie tego konglomeratu interesów mogłoby oznaczać upadek i realny nowy początek, a do tego wciąż jest długa droga

—podsumował publicysta.

To nie jest książka dla PiS-owców

—ostrzegł Rafał Ziemkiewicz i dodał:

Choć też ją powinni przeczytać. Ona nie przekazuje pisowskiej interpretacji tego upadku. Ten upadek, który następuje, ta przegrana jest inną przegraną niż ta, na którą od 8 lat - a co najmniej od 5 - Prawo i Sprawiedliwość i jej sympatycy czekają. To nie jest mechanizm przebudzenia

—mówił.

Od tego czy PiS właściwie rozpozna powody swojego sukcesu, zależy, czy będzie rządził długo

—stwierdził publicysta. Zdaniem autora książki „Pycha i upadek”, „Platforma przegrywa, bo zawiodła swój elektorat, zlekceważyła leminga, z którym się najpierw skomunikowała i dała mu pewne nadzieje, ale te nadzieje nie zostały spełnione.

Wcale nie jest tak, że wszyscy zaczęli myśleć Rymkiewiczem, ani że tragedia, która miała być momentem przełomowym w duchowym życiu narodu odegrała taką rolę. Elementem wygranej jest to, że wystawiono nową kandydatkę na premiera, nowego prezydenta z innego pokolenia

—twierdzi Ziemkiewicz. Nie zgodziła się z diagnozą przedmówcy Joanna Lichocka, która powiedziała, że z jej doświadczeń z podróży z filmami po Polsce (w tym z filmem „Mgła”, w którym wystąpił Andrzej Duda) i z rozmów wynika, że „Polacy zaczęli się budzić w tym sensie, że zrozumieli, że muszą się organizować”.

Musimy stworzyć społeczeństwo obywatelskie, bo rządzi nami kamaryla, trzeba się obronić, bo nie mamy mediów, nie mamy instytucji państwa, które w demokratycznym państwie by zadziałały i spowodowały upadek takiej władzy. Ja spotkałam tych ludzi, którzy to zrozumieli i zaczęli tworzyć społeczeństwo obywatelskie

—podkreśliła.

Andrzej Duda to jest postać, która ze Smoleńska wyrasta. Jest jedną z tych osób, które po Smoleńsku postanowiły silniej zaangażować się w politykę. On zrozumiał, że rozmowa z Polakami musi się odbywać poza głównymi mediami, poza wielkimi miastami, poza tym, co kontroluje PO

—dodała. Podkreśliła, że opozycja nie byłaby w stanie wygrać tych wyborów prezydenckich, gdyby nie ci Polacy.

Ci Polacy, których mamy w internecie, w strefie wolnego słowa, w Blogpressie. To oni wygrali te wybory. I to oni wygrają nam Polskę. Ponieważ to jest informacja i publicystyka, która dociera do milionów Polaków i trafia do nich. Ona stała się rzeczywistą przeciwwagą dla propagandowych mediów. Platforma stała się bezradna w swoim pijarowskim działaniu, dlatego, że są blogerzy, dlatego że jest internet. To przebudzenie wolności słowa nastąpiło po Smoleńsku i ono wzmocniło możliwości opozycji, poniosło ją dalej. Bez tego ruchu społecznego nie bylibyśmy po wygranych wyborach prezydenckich, a przed wielką szansą na taką zmianę, która może być porównywalna z 1989 rokiem. To doświadczenie nauczyło obywateli odradzającej się republiki, naszych przedstawicieli w polityce rozważnego myślenia

—uważa Lichocka i kandydatka PiS do Sejmu.

Ciąg dalszy dyskusji, a także kwestie poruszane przez uczestników spotkania, w tym co to jest ZBoUWiD (nie mylić ze ZBoWiD-em), kto jest „władcą taśm”, co było w rozmowie Tuska z Kulczykiem, czy to koniec ruchu Kukiza oraz sprawa imigrantów - w filmie poniżej:

Więcej zdjęć na blogpress.pl

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.