Nasz wywiad. Jan Rokita o mediach. I atakach na "Rz": "Na zdrowy rozum widać, że chodzi tu o polityczny rząd dusz"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Czy w kioskach zabraknie obecnej, wszechstronnej i pluralistycznej, "Rzeczpospolitej"? To zależy od tego czy uda się zablokować plany upaństwowienia tytułu.
Czy w kioskach zabraknie obecnej, wszechstronnej i pluralistycznej, "Rzeczpospolitej"? To zależy od tego czy uda się zablokować plany upaństwowienia tytułu.

Portal wPolityce.pl: Czy Pana zdaniem media polskie patrzą władzy Donalda Tuska i jego ekipy w odpowiednio dociekliwy sposób?

Jan Rokita (publicysta, wykładowca, dawniej polityk PO): Nie mam wiedzy o dociekliwości  stacji telewizyjnych na tym polu.  Od pewnego czasu ich informacje polityczne są  przerobione na tak infantylną umysłową papkę, że  ich nie oglądam.  To przykre, bo dotyczy nawet takich stacji, które za  swoją misję uznały informację (np. TVN 24). Natomiast gdy idzie o moją ocenę rynku gazet i portali informacyjnych – nie narzekam. Są tacy dziennikarze, których analizy obozu rządowego traktuję z respektem:  np. Andrzeja Kublika  („GW") w dziedzinie polityki energetycznej, albo Piotra Gursztyna („Rzeczpospolita"), gdy idzie o  aktualną mapę wewnątrzpartyjnych intryg  politycznych.  Ale zwłaszcza internet daje   pożyteczny przegląd  wszelkich uwag krytycznych wobec rządu. Jest  ich dużo, a portal „wPolityce" wyraźnie sprofilował się pod tym kątem.

Są także takie dziedziny polityki, w których powszechne dziennikarskie desinteresment ciągle mnie jednak dziwi. Na przykład polityka szkolna, której celem jest dziś demontaż szkolnictwa średniego – nie jest w ogóle przez media obserwowana. I nie potrafiłbym wymienić nazwiska ani jednego dziennikarza kompetentnie ją monitorującego. W Anglii albo Francji zajmują się tym  dziennikarze wybitni, z najwyższej półki.

 

 

Zarząd Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich określa redakcję Rzeczpospolitej "w obecnym składzie  jako "niezbędną dla istnienia pluralizmu medialnego w Polsce". Czy podziela Pan to zdanie?

Ta opinia to raczej truizm! Mamy w Polsce ledwie dwie  krajowe , dobrze robione gazety, ukierunkowane na analizę polityki.  „Wyborcza" – by użyć  tej kalki z braku bardziej precyzyjnych terminów – jest dziś lewicowa, „Rzeczpospolita" – konserwatywna.  W zasadzie w żadnym dużym kraju europejskim nie ma takiej sytuacji, żeby upadek albo  wrogie politycznie przejęcie jednej gazety faktycznie prowadziło do doszczętnej likwidacji na rynku prasowym jednego z dwóch wielkich nurtów ideowych współczesności. Ta analogia też nie będzie do końca trafna, ale to byłoby trochę tak, jakby lewica hiszpańska przejęła kontrolę nad  dziennikiem „ABC" ,  a hiszpański konserwatysta i katolik musiał kupować obrażającą go  każdego dnia „El Pais".

 

 

Rządowy udziałowiec spółki Presspublica czyli PW Rzeczpospolita złożyło wniosek w sądzie o rozwiązanie spółki wydającej tę gazetę. Czy w Pana ocenie to działanie uzasadnione? Przekonują pana argumenty ekonomiczne  Pana czy uważa Pan, że może chodzić o politykę?

Nie znam szczegółów argumentacji finansowej tego wniosku. Z tego co czytam wnioskuję, że na tle ogólnego kryzysu finansowego gazet „Rzeczpospolita" radzi sobie nie najgorzej. Coś na ten temat  zresztą wiem  z własnego doświadczenia, bo upadek  „Dziennika"(w którym pisałem) - jako gazety analizującej politykę – był przecież m.in. wynikiem przegranej konkurencji z „Rzeczpospolitą".  Na zdrowy rozum widać, że  chodzi tu o polityczny rząd dusz i walkę międzypartyjną.  Wiele lat zajmowałem się czynnie polityką i wiem, że partie  w Polsce mają  niepohamowany, zwierzęcy instynkt  władania mediami. To mnie już nie dziwi. Jeśli coś mnie zaskoczyło, to tylko to, że takiej nieprzyjemnej misji podjął się zdolny dziennikarz – redaktor Maciej Łętowski. To źle świadczy o standardach obowiązujących w waszym środowisku.

 

 

Media, także zachodnie, donoszą o naciskach na brytyjskiego, większościowego udziałowca Presspubliki, wydawcy Rzeczpospolitej (MECOM), by zmieniła kierownictwo redakcji. Czy w Pana opinii takie zachowanie mieści się w demokratycznej normie?

Nie jest to ani etyczne, ani estetyczne – ale  niestety dość rozpowszechnione w naszej części Europy.  Władza jest  skrycie używana dla podporządkowania sobie mediów,  takie przecież było tło afery Rywina! Więc z pragmatycznych powodów adresowałbym ową  - jak Pan to nazywa – „demokratyczną normę" raczej do wydawców, aniżeli do rządów. Mogłaby ona  mieć mniej więcej taki kształt: „Wydawco!  Jeśli   masz gazetę w Polsce ( albo w którymś z krajów sąsiednich) to prawdopodobnie będziesz poddany skrytej presji,  nawet szantażowi, aby uczynić ją uległą wobec  aktualnej władzy. Nie wolno ci  wtedy ulec owej presji. Tylko  w ten sposób zyskasz na dłuższą metę i prestiż i czytelników".

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych