Nieco nieśmiało i ociężale, ale rusza kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego. Jeszcze nieformalnie, bez spotów wyborczych i wieców, trochę jak lokomotywa w wierszu Tuwima, ale już słychać jej terkot. Przy okazji jako skromny obywatel wyciągam trzy żółte kartki dla polityków, którzy niczym zawodowi hochsztaplerzy imają się chwytów poniżej pasa.
Problem pierwszy - "krajowi" politycy na listach wyborczych do PE.
Największy kłopot z układaniem list mają małe ugrupowania, które muszą wystawić wszystkich swoich polityków. I tak - przynajmniej według deklaracji - do PE trafią niemal wszystkie twarze Polski Razem i Solidarnej Polski, nie mówiąc o mniejszych ruchach. To o tyle irytujące, że przy pozytywnym scenariuszu dla wspomnianych partii i zgarnięciu kilku euromandatów, okaże się, że za rok ci sami politycy i tak będą musieli zrzec się sowitej pensji i prestiżu europosła.
Powód jest bardzo prosty - wybory parlamentarne, które dla wszystkich partii są priorytetowe. Ciężko sobie wyobrazić, że Solidarna Polska zrezygnuje z usług Jacka Kurskiego czy Zbigniewa Ziobry, a Polska Razem da odetchnąć Jarosławowi Gowinowi, tylko dlatego, że będą mieli w ręku mandat europosła. To samo zresztą dotyczy większych partii, gdzie ławki rezerwowych są coraz krótsze. Ludowcy chcą wystawić wszystkich, włącznie z prezesem-wicepremierem, by tylko "zrobili wynik" dający kilka mandatów. Z kolei w Prawie i Sprawiedliwości co jakiś czas wraca pomysł wystawienia do PE Antoniego Macierewicza czy Bolesława Piechy. Zwłaszcza przykład tego ostatniego jest znamienny - wybrany jako poseł do Sejmu, z gracją przeszedł do Senatu, by wreszcie zakończyć kadencję w Brukseli? Ciężko nie pokusić się o stwierdzenie, że są to kpiny z wyborców. Nie mówiąc już o problemie kontroli i rozliczenia "swojego" polityka, co pozostaje tylko naiwną nadzieją głupców bredzących o potrzebie przejrzystości demokracji.
Problem drugi - gwiazdy i celebryci na listach wyborczych.
Ta sprawa dotyczy głównie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ale taki ruch kusi także inne partie. Leszek Miller świadom kiepskiej jakości swoich rezerwowych sięgnął po Weronikę Marczuk - plotkarskie portale już przypominają epizod nowej gwiazdy SLD w trójmiejskim klubie go-go, a przecież pozostaje też kwestia oskarżeń o korupcję przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. W przypadku Platformy Obywatelskiej coraz głośniej plotkuje się o Bogdanie Wencie. Były trener polskich szczypiornistów to postać o olbrzymiej charyzmie, ale zerowym doświadczeniu politycznym. Nikt nie ukrywa, że - podobnie jak niegdyś w przypadku Jagny Marczułajtis czy Krzysztofa Hołowczyca - chodzi tylko o pozytywne skojarzenia kibiców. Na to samo liczy SLD, wystawiając w Małopolsce (na trzeciej pozycji) Macieja Żurawskiego, byłego piłkarza Wisły Kraków, a w Częstochowie Michała Bąkiewicza - jednego z najlepszych siatkarzy tamtejszego AZS.
Nie wiem, czym - poza perspektywą niezłych apanaży - kierują się wymienieni sportowcy, ale swoją karierę i jakąś tam legendę rozmieniają na drobne, sami się pogrążając. Choć jeszcze pewnie sami o tym nie wiedzą. W kolejce czekają aktorzy, piosenkarze i innej maści artyści, którzy co i rusz potwierdzają, że rację co do nich miał Kazik Staszewski.
Ścianą, do której niebezpiecznie zbliżył się SLD było zaproponowanie miejsca na listach... Natalii Siwiec. "Miss Euro 2012" tak żaliła się "Faktowi", że jednak musiała odmówić:
Chciałam startować do europarlamentu, ale mój plan został zaburzony przez moje projekty. Z drugiej strony chęci było bardzo dużo, ale niestety musiałam odmówić. Mówimy tutaj oczywiście o listach lewicy. Na razie jednak muszę sobie odpuścić, ale powiem szczerze, że chciałabym w przyszłości coś takiego przeżyć. Polski Sejm mnie nie interesuje, tutaj jest mało ciekawych rzeczy. W Brukseli dzieją się jednak fajniejsze rzeczy, można zdobyć o wiele więcej doświadczenia, poznać fajniejszych ludzi
- przekonywała Siwiec.
Choć jeśli dobrze się zastanowić, to pani Natalia pasuje do lewicy. Zwłaszcza jeśli chodzi o jej wynurzenia intelektualne - jak podczas wykładu na Uniwersytecie Wrocławskim, gdy stwierdziła ku uciesze studentów, że "trochę d... rządzi światem".
Wreszcie problem i żółta kartka numer trzy, czyli falstart kampanii szpecący miasta.
W Częstochowie (a pewnie i na całym Śląsku, tym pojmowanym jako okręg wyborczy) już widnieją postery z Markiem Migalskim (gdzieniegdzie nawet podwójne!). Wybrany z list PiS (później PJN, dziś Polska Razem) polityk zaprasza do swoich biur, chwali się na nich swoimi dokonaniami i cieszy się, że tygodnik "Polityka" wybrał go jednym z najaktywniejszych polskich europosłów. Kraków tonie wręcz w plakatach z podobizną Róży Thun von Hohenstein (Platforma Obywatelska), która zapewnia, że jej misja została wypełniona, a "zadanie wykonane".
Nie wiem, jak jest w innych miastach, ale zapewne niebawem aktualni europosłowie przypomną o swojej aktywności w ohydnych, szpecących krajobraz plakatach, których - broń Boże! - nie można określać mianem wyborczych. Ot, zwykła informacja i zaproszenie do biura na serdeczną rozmowę.
Rzecz jasna tekst ten jest jedynie spojrzeniem na polityczną rywalizację z naiwnych pozycji. Nie mam złudzeń; w walce o wyborcze głosy wszystkie chwyty są dozwolone, a terminy, oficjalny start wyborczej kampanii i skład list wyborczych to tylko formalności, które trzeba ominąć. Wszystko w myśl reguły, że ciemny lud i tak to kupi, posłuszne owieczki zagłosują na senatora, choć przed chwilą wybrały go radnym lub europosłem (lub odwrotnie), a barany przy urnie wyborczej obślinią się na myśl o kształtach nowych kandydatek albo przypomną sportowe emocje z udziałem sportowców. Wszystko przy plakatach, które przypadkiem pojawiają się na rok przed wyborami, ale oczywiście nie mają z nimi nic wspólnego.
Smutne to i, jak to się ostatnio mówi, słabe. Drodzy hochsztaplerzy, oby wam te chwyty stanęły ością w gardle, a trzy żółte kartki zamieniły się w czerwoną. Od wyborców.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/184656-migalski-i-thun-juz-zaczeli-kampanie-sld-stawia-na-celebrytow-i-sportowcow-czy-naprawde-maja-nas-za-idiotow-trzy-zolte-kartki-dla-eurohochsztaplerow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.