Piotr Cywiński dla wPolityce.pl: Przepędzanie baranów. Po drugiej Japonii i Irlandii, zaczynamy budować drugą Mongolię

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wikimedia.org
fot. wikimedia.org

Czy ktoś jeszcze pamięta te dyrdymały? Był taki prezydent, który chciał z Polski zrobić drugą Japonię. Lech Wałęsa się nazywa. Nie zrobił, bo „miał za mało czasu”. Tak mało, że - jak sam powiedział podczas oficjalnej wizyty w Niemczech – „nie miał kiedy się wysikać”. Przytomny tłumacz przełożył z wałęsowego na niemiecki, że „pan prezydent nie miał nawet kiedy rąk umyć”, ale tzw. afera nocnikowa i tak wybuchła. Czyli Japonii nie mamy. I dobrze, może dzięki temu uniknęliśmy katastrofy w Fukushimie pod Żarnowcem. Kandydat na prezydenta, obecnie premier Donald Tusk postanowił zbudować nad Wisłą drugą Irlandię. Kiepsko to świadczy o jego wiedzy, gdyż Irlandia wkrótce zbankrutowała z hukiem. I znów mogliśmy mówić o szczęściu, że to nie my okazaliśmy się czarną owcą w Europie, którą unia musiała wyciągać za uszy z dołka. Pozostaliśmy przez chwilę tylko „zieloną wyspą”, która niby kwitła i miała być niezatapialna w morzu eurokryzysu. Niestety, i ten wizerunek szlag trafił, bo oto Bank Światowy i znawcy przedmiotu z Brukseli orzekli, że w tym roku pod względem tempa rozwoju gospodarki przegonią nas m.in. Bałtowie i Rumuni. Tych pierwszych głupio jakoś stawiać nam za wzór, bo nas nie lubią, a drudzy kojarzą nam się głównie z cyganami. I tu mamy dylemat: co robić, jak żyć, Panie Premierze?

Przede wszystkim, nie tracić nadziei. Oto niespodziewanie pojawiło się światełko w tunelu: do Warszawy przybywa prezydent Mongolii Cachiagijn Elbegdordż. A Mongolia, jak nie patrzeć, rozwija się w oszałamiającym tempie. W ubiegłym roku wzrost jej gospodarki wyniósł 15 proc. PKB. Co więcej, potomkowie Czyngis-chana chcieliby ściślej związać się z Za-chodem, a sam Elbegdordż to prawie jak nasz krajan, bo skończył dziennikarstwo w radzieckiej, wojskowej szkole politycznej we Lwowie. Nic to, że pan minister Radosław Sikorski, wbrew protestom niedorżniętej watahy i świata biznesu kazał niedawno zabić dechami polską placówkę dyplomatyczną w Ułan-Bator, a kontakty z Mongołami oddał ambasadzie RP w Chinach. Błędów nie popełnia tylko nierób, a Sikorski robi wiele. Ponoć nasi pogadają teraz z Elbegdordżem o ponownym otwarciu polskiej rezydentury nad rzeką  Tuul gol. I proszę, czyż można sobie wyobrazić lepszą okazję, do uroczystego ogłoszenia, że zaczynamy budować drugą Mongolię?

Więc nie narzekajmy, tylko myślmy pozytywnie. Nasi politycy mogliby przecież zechcieć budować u nas np. drugą Kirgizję. Niedawno tamtejsi posłowie zarżnęli w ofierze kilka baranów, aby wygonić złego ducha z ich parlamentu. U nas by to nie przeszło. Dla dobrego ducha musielibyśmy raczej przepędzić baranów z różnych stadek. Może wtedy nikt nie budowałby u nas drugiej Japonii, Irlandii, Rumunii, czy Mongolii, tylko po prostu Polskę właśnie.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych