Józef Oleksy nie boi się powrotu Kaczyńskiego do władzy: Nie ulegam doktrynalnemu „antypisizmowi”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. facebook
fot. facebook

Były premier Józef Oleksy mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą, że nie ma pewności, czy PiS rzeczywiście wygra kolejne wybory i dojdzie do władzy. Gdyby jednak tak się stało, to Oleksy nie przewiduje tragedii.

Polska nie upadnie i nie wypowie wojny Rosji. Nie ulegam doktrynalnemu „antypisizmowi”, który zakłada, że wszystko, co jest związane z PiS, musi budzić obrzydzenie. Kiedyś w ten sposób mówiono o SLD. Nie zgadzałem się z takim podejściem wówczas i nie zgadzam się teraz. PiS pod wieloma względami zapracowało na krytykę i nieufność, ale jest to partia dojrzewająca i nabierająca nowych ludzi

- mówi Józef Oleksy. Były premier mówi także o nieopłacalności dla SLD politycznego sojuszu z PO.

Słyszę głosy na temat bliskości między Millerem a Tuskiem. Oni się po prostu lubią, ja zresztą też mam sympatię do lidera PO. Ale koalicja w tej kadencji nie wchodzi w grę. Byłoby to wzięcie odpowiedzialności za 6 lat cudzych rządów. Dla SLD to żaden interes

- twierdzi działacz SLD, zauważając, że spadającą popularność partii rządzącej mogłyby uratować wcześniejsze wybory.

Jest to mechanizm uzdrowicielski, choć w naszej tradycji rzadko wykorzystywany. Ale ponieważ nie widać szansy na zryw w PO, a outsiderzy potrzebują czasu, żeby się umocnić, to zamknięcie kadencji byłoby dobrym posunięciem. (…) A i PiS, któremu nieźle idzie, nie powinno się wzdragać, PO zaś nie jest jeszcze w takim dołku, że musiałaby walczyć o głosy z pozycji kapitulanckiej. Za dwa lata może być inaczej. Ale nie wiem, czy w obozie Tuska jest tyle odwagi politycznej

- mówi Oleksy, dodając, że to ostatni moment, kiedy Tusk może skutecznie walczyć o odzyskanie popularności.

Nie ma powrotu do 40 procent poparcia, ale jest jeszcze szansa na powstrzymanie dalszego spadku popularności. No, chyba że premier nadal będzie się zachowywał jak dotychczas, np. przeciągając w nieskończoność rekonstrukcję rządu, czyli ostatni instrument poprawy wizerunku gabinetu, który mu pozostał. (…) Nie wiem, kto mu ostatnio doradza, ale robi to nietrafnie. Te plebiscytowe wybory to był chybiony pomysł. Przecież jego przywództwo nie było zagrożone, wygrałby wybory na kongresie i nikt by nie patrzył, ile głosów uzyskał jego rywal. A tak wyeksponował rywala, i przy okazji błędy rządu, bo konkurent zręcznie je punktował

- mówi były premier o rosnącym w siłę Gowinie, który właśnie opuścił szeregi PO. Według Oleksego ma on szansę na odniesienie sukcesu ze swoja nowa formacja polityczną, która zapewn powstanie.

Zwłaszcza że w porównaniu z innymi outsiderami dysponuje znanym nazwiskiem. (…) Gowin jest na miejscu, dowiódł, że umie pracować i docenia robotę polityczną. Poza tym zachował się po męsku – nie pozwolił się wyrzucić, tylko sam odszedł. (…) Wbrew komentarzom płynącym z PO nie uważam Gowina za zdrajcę tej formacji. Donald Tusk dobrze wiedział, jakie on ma poglądy, gdy go brał na ministra. Gowin poglądów nie zmienił, tylko nie chował ich do kieszeni. Więc nie rozumiem, skąd to oburzenie w Platformie. Potępiam Stefana Niesiołowskiego za to, że nazwał Gowina renegatem. To jest pojęcie z okresu wojny między bolszewikami a mienszewikami w czasach wczesnego leninizmu. W nowoczesnym kraju taki epitet obciąża mówiącego, a nie tego, o kim się mówi

- podsumowuje były premier.

źródło: rp.pl/Wuj

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych